MKS Kluczbork po niezłym początku ligowego sezonu przystępował do spotkania czwartej kolejki ze Skrą Częstochowa w roli faworyta. Po końcowym gwizdku to jednak gospodarze bardziej docenią punkt, który wyszarpali w rywalizacji z naszym zespołem w doliczonym czasie gry.
Trzeba przyznać, że w początkowych minutach to drużyna trenera Łukasza Ganowicza prezentowała się lepiej. Pierwszy raz na naszej połowie zrobiło się gorąco po niedokładnym wycofaniu Szymona Jarka do Bartosza Warszakowskiego. Nasz bramkarz zdołał uprzedzić wślizgiem czyhającego napastnika, a próba strzału na pustą bramkę z połowy boiska na szczęście okazała się niecelna. Gospodarze spore zagrożenie stwarzali również ze stałych fragmentów gry, bo po dobrze rozegranych rzucie wolnym i rzucie rożnym, MKS miał po jednej groźnej sytuacji, a futbolówka w obu przypadkach przeszła tuż obok słupka.
„Skrzacy” dłużej wchodzili w ten mecz, ale już od drugiej „ćwiartki” tego starcia częstochowscy piłkarze zaczęli przejmować inicjatywę. Akcje ofensywne napędzali nasi wahadłowi, czyli Zbigniew Wojciechowski i wracający po krótkiej przerwie spowodowanej urazem Szymon Jarek. Często brakowało tylko ostatniego podania. Przy nieco zepchniętej defensywie kluczborczan trzeba było się decydować na strzały z dystansu. Po jednym z ataków z sytuacyjnej piłki na bramkę kropnął Piotr Nocoń, ale piłka przeszła obok słupka bramki strzeżonej przez wypożyczonego z Rakowa Częstochowa Kacpra Jureczki.
W drugiej odsłonie pojedynku podtrzymywaliśmy dobrą energię i rytm gry. Łatwość w dochodzeniu do podbramkowych okazji pokazał ponownie Piotr Nocoń, jednak górą był golkiper miejscowych. Do trzech razy sztuka? Nie tym razem. Mimo świetnej centry Przemysława Sajdaka z rzutu wolnego piłka po strzale głową „Nocka” odbiła się od słupka. Krótko przed tym faktem zadrżało obramowanie również naszej bramki, kiedy po wyprowadzonej kontrze w poprzeczkę trafił Michał Biskup. Dodatkowo ze stojącej piłki postraszył nasz były zawodnik Krzysztof Napora, ale Bartek Warszakowski stanął na wysokości zadania.
Swój moment wykorzystali podopieczni trenera Dariusza Klaczy. Po wygranej walce na połowie kluczborczan, Ivan Metlushko zastawił się z piłką w polu karnym i został sfaulowany. Sędzia Przemysław Berliński nie miał wątpliwości co do decyzji o rzucie karnym. Jedenastkę bardzo pewnie wykonał sam poszkodowany, który zmylił bramkarza. Objęliśmy prowadzenie i przez dłuższy czas wydawało się ono niezagrożone. Niestety, na siedem minut przed końcem regulaminowego czasu gry lekko podtrzymywany za koszulkę Radosław Gołębiowski zdaniem arbitra wymuszał kolejny rzut karny i musiał zejść z boiska po obejrzeniu żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartki. Od tej chwili zaczęły się nasze problemy, a MKS rzucił do ofensywy wszystkie siły.
Z próbą dowiezienia zwycięstwa wiązało się wprowadzenie taktyki w stylu „obrony Częstochowy”. Na naszej defensywie nie robiły wrażenia następne dośrodkowania i dłuższe piłki zagrywane w pole karne. Zaważył błąd po przechwycie futbolówki, kiedy z podaniem do środka pospieszył się Przemek Sajdak, a płaskim strzałem pod poprzeczkę poza zasięgiem Bartka Warszakowskiego popisał się mający sporą przestrzeń przed szesnastką Kamil Nykiel. Decydujący cios próbowały zadać obie strony, ale po akcji „Skrzaków” lewą flanką wstrzelenie wprowadzonego na boisko Jerzego Napieraja zostało oddalone, a po kontrataku rywali trzy na trzy w sytuacji oko w oko z rywalem zwycięsko wyszedł Bartosz Warszakowski. Mecz zakończył się więc wynikiem 1:1.
Skra Częstochowa – MKS Kluczbork 1:1 (0:0)
1 – 0 Metlushko (karny) 69′
Skra Częstochowa: Warszakowski – Lusiusz, Józefczyk, Kucharczyk – Wojciechowski, Nocoń, Kołodziejczyk (72′ Napieraj), Jarek (72′ Mazanek) – Sajdak, Gołębiowski – Metlushko (84′ Gibała)
Rezerwowi: Górski – Kossakowski, Dmytryszyn, Waluda, Łukasiewicz
Żółte kartki : Gołębiowski x 2, Nocoń, Kołodziejczyk, Józefczyk
Czerwona kartka: Gołębiowski (83′)
