W Rzeszowie piłkarze Skry przerwali serię meczów wyjazdowych bez zdobyczy punktowej i po raz pierwszy tej wiosny, po 215 dniach od październikowego remisu z Rekordem Bielsko-Biała, wracają do domu z jednym punktem. W pojedynku z Resovią padł rezultat 2:2, a gole dla naszej ekipy zdobywali Jakub Okusami i Jakub Wireński.
To był już ostatni wyjazdowy mecz naszej drużyny w sezonie 2024/2025. Rywalem Skrzaków była Resovia, która musi jeszcze powalczyć o spokojne utrzymanie, bowiem nad strefą barażową posiadała przed startem przedostatniej kolejki trzy punkty przewagi. Rzeszowianie mieli zamiar rozstrzygnąć tę kwestię już w piątkowy wieczór, co widać było od pierwszego gwizdka.
Fatalny początek
Już w 1. minucie spotkania długim podaniem uruchomiony został mający Skrzacką przeszłość Gracjan Jaroch, ale czujność zachowali nasi obrońcy. Przez następne minuty obie strony „badały się” i wydawało się, że nic niebezpiecznego nie może się wydarzyć. Niestety wydarzyło się. Wspominany już Jaroch utrzymał się przy piłce na wysokości dwudziestego metra, zgrał do lepiej ustawionego i posiadającego więcej miejsca Jakuba Letniowskiego, który przymierzył z dystansu i strzałem przy słupku otworzył wynik meczu.
W 15. minucie spotkania po przechwycie piłki w środkowej strefie boiska faulowany na wysokości dwudziestego metra był Kamil Sobczak. Bezpośredni strzał oddał Jakub Niedbała, ale jego imiennik – Tetyk, złapał futbolówkę zmierzającą pod poprzeczkę.
Nietrudno było odnieść wrażenie, że dłużej przy piłce utrzymują się nasi piłkarze, co pozwalało wierzyć, że z czasem powinno to zacząć przynosić sytuacje podbramkowe. Trzeba jednak przyznać, że goręcej było, kiedy w okolice naszej bramki zapędzali się gospodarze. Choćby gdy umiejętnościami musiał wykazać się Bartosz Warszakowski, który najpierw dobrze zachował się w sytuacji oko w oko z Piotrem Liszewskim, a potem obronił dobitkę.
Jeśli chodzi o podopiecznych Piotra Kołca z przodu bardzo aktywny był Jaroch, który albo czekał na długie podania (w kluczowym momencie jedno z nich, rzucone z naszej lewej strony, przeciął Warszakowski) albo podawał piłki do kolegów; jak w 28. minucie, kiedy to po małym zamieszaniu i nieporozumieniu w szeregach Resovii, wynikłym z potknięcia w polu karnym jednego z zawodników, płaski strzał obok słupka oddał Adrian Małachowski.
Próbujemy odpowiedzieć
Próbowaliśmy odpowiadać, chociaż dojście do sytuacji strzeleckich nie było łatwe. Na szczególną uwagę zasługuje uderzenie Sobczaka z 20. minuty, który długi wrzut z autu na wysokości linii pola karnego zakończył strzałem. Niestety piłka minęła światło bramki.
Tym bardziej szkoda, że nie udawało nam się częściej oddawać strzałów, bowiem właśnie w tym tkwił szkopuł – w braku konkretów. Resovia nie pozwalała naszym piłkarzom na uderzenia, skutecznie zagęszczając przestrzeń przed własnym polem karnym za każdym razem, gdy budowaliśmy ataki, a przy tym każdy błąd w środkowej strefie boiska skutkował szybkim przeniesieniem ciężaru gry w okolice szesnastego metra mierząc od naszej bramki. Tak było choćby w doliczonym czasie pierwszej odsłony pojedynku, gdy faulowany mniej więcej na tej wysokości był zawodnik gospodarzy i w efekcie arbiter podyktował rzut wolny. Uderzył Letniowski, ale ponownie świetnie zachował się nasz młody bramkarz.
Dominujemy
W szatni musiało paść parę mocnych słów bowiem po zmianie stron byliśmy zespołem bezdyskusyjnie dominującym. Sporo ataków przeprowadziliśmy lewą stroną, skąd dośrodkowaniami szukaliśmy naszych ofensywnych zawodników. Zaczęliśmy tym samym dochodzić do sytuacji strzeleckich. W 49. minucie strzał Piotra Noconia został zablokowany, a minutę później po rzucie rożnym główkował Nikodem Leśniak-Paduch. Nie ustawaliśmy w próbach zaskoczenia Tetyka i po błędzie defensywy z bliskiej odległości próbował uderzyć w nienajlepszej sytuacji Piotr Owczarek, ale przestrzelił.
Cały czas musieliśmy mieć się jednak na baczności. Po pierwszym w drugiej części gry kontrataku gospodarzy znowu do interwencji zmuszony został Warszakowski, który ostatecznie był faulowany przez jednego z dwóch nacierających rywali.
W 61. minucie piłka zatrzepotała w naszej siatce po strzale Jarocha, ale radość gospodarzy ukróciła uniesiona w górę chorągiewka arbitra bocznego. Dwie minuty później znów doszło do małego pojedynku między Letniowskim a Warszakowskim, z którego ponownie zwycięską ręką wyszedł nasz bramkarz, świetnie broniąc uderzenie przeciwnika z dystansu. Letniowski dał o sobie znać w 69. minucie, gdy strzelał na długi słupek – na szczęście dla naszej ekipy niecelnie.
Były to nieliczne de facto okazje Resovii. Gra toczona była pod nasze dyktando. Czekaliśmy tylko na kropkę nad i. Mieli zamiar ją postawić Nocoń i Leśniak-Paduch, ale ich strzały były skutecznie blokowane. W 70. minucie po dośrodkowaniu Sobczaka piłkę przepuścił centralnie ustawiony Niedbała, co pozwoliło zamknąć akcję strzałem Owczarkowi.
Wyrównanie, a po nim wychodzimy na prowadzenie!
Wreszcie udało się postawić stempel na optycznej przewadze naszej drużyny. Jakub Okusami zachował się w polu karnym jak rasowy napastnik, długo utrzymał się przy piłce, minął kilku rywali i oddał strzał, po którym Tetyk musiał wyciągać piłkę z siatki!
Resovia próbowała natychmiast odpowiedzieć. Dawid Bałdyga przez kilkanaście metrów walczył ramię w ramię z Gabrielem Estigarribią, w końcu zdecydował się na oddanie strzału, po którym piłka minęła słupek naszej bramki. Dosłownie kilkadziesiąt sekund po tej akcji ponownie przedostaliśmy się w przestrzeń pola karnego, gdzie w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie znalazł się Wireński, skutecznie dobijając strzał kolegi.
Gra nabiera rumieńców
Wyszliśmy na prowadzenie, a gra nabrała rumieńców. Niecałe pięć minut po tym, jak cieszyliśmy się z wyjścia na prowadzenie do wyrównania doprowadził Radosław Adamski. Mecz nabrał sporych rumieńców. My chcieliśmy zdobyć bramkę numer trzy i taki sam cel przyświecał gospodarzom.
Chociaż kilkukrotnie ostrzelali bramkę naszej drużyny nie byli w stanie umieścić piłki w siatce. Tego bliżej byli nasi zawodnicy, kiedy w 89. minucie Bruno Wacławek huknął z ostrego kąta w słupek.
Wynik do końcowego gwizdka nie uległ już zmianie, dzięki czemu po raz pierwszy tej wiosny wróciliśmy z delegacji z punktem. Czekaliśmy na ten moment 215 dni.
33. kolejka Betclic 2. ligi
Resovia Rzeszów – Skra Częstochowa 2:2 (1:0)
1:0 Jakub Letniowski (5’), 1:1 Jakub Okusami (71’), 1:2 Jakub Wireński (75’), 2:2 Radosław Adamski (79’)
Resovia: Tetyk – Rębisz, Liszewski (78’ Pavlas), Szymocha, Kowalski-Haberek, Adamski – Małachowski, Letniowski (78’ Kanach), Bąk (K) (72’ Bałdyga), Pieniążek (54’ Hebel) – Jaroch (78’ Banach)
Skra: Warszakowski – Leśniak-Paduch, Majewski (46’ Estigarribia), Okusami – Guilherme (84’ Wróbel), Nocoń (K), Owczarek, Sobczak (84’ Wacławek), Niedbała, Szywacz – Wireński