Tanio skóry nie sprzedali

Chojniczanka wygrała z naszą drużyną w meczu 29. kolejki Betclic 2. ligi 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów dla gospodarzy zdobył Błażej Szczepanek. Mimo porażki trzeba pochwalić nasz młody zespół za ambicję. Skrzacy tanio skóry nie sprzedali. 

Chojniczanka, to jeden z tych rywali, z którymi Skrzacy lubią grać. Na osiem ostatnich pojedynków piłkarze z Chojnic górą byli tylko raz, dwukrotnie odnotowano remis, natomiast w pozostałych przypadkach górą byli nasi piłkarze. Oczywiście należy takowe fakty traktować z dużym przymrużeniem oka, tym bardziej, że obu zespołom przyświecają w tym roku zupełnie inne cele. 

Kilka minut przed pierwszym gwizdkiem na stadion napłynęła wiadomość, że Wisła Puławy pokonała na wyjeździe Wieczystą Kraków, co oznaczało, że ewentualne zwycięstwo miejscowych zbliży ich do “podium” już na dystans czterech punktów, co jeszcze niedawno wydawało się niemożliwe. Podopieczni Karola Pikonia nie mieli zamiaru ułatwiać im tego zadania. 

Postawił na młodzież 

W wyjściowej jedenastce desygnowanej przez trenera Pikonia na mecz z czwartą siłą Betclic 2. ligi znalazło się miejsce dla sześciu młodzieżowców. Energia na boisku widoczna była od pierwszych minut. Utrzymywaliśmy się przy piłce, czekając na błąd rywali. Ten jednak przytrafiłby się nam. W 3. minucie spotkania Gabriel Estigarribia głową w polu karnym zgrywał w stronę Bartosza Warszakowskiego, który interweniując wpadł plecami w słupek. Nawet miejscowi kibice jęknęli na myśl o bólu, jaki musiał towarzyszyć naszemu młodemu golkiperowi; na szczęście obyło się bez konsekwencji zdrowotnych. 

Poza tą jedną sytuacją, to nasi zawodnicy wyglądali lepiej na murawie. W 7. minucie meczu piłkę otrzymał obchodzący tego dnia urodziny Kacper Kaczorowski. Próbę dośrodkowania przeciął jeden z obrońców i zmusił tym samym do wysiłku Damiana Primela. Chwilę później groźniej zrobiło się pod naszą bramką. Po stałym fragmencie gry z zamieszania chcieli skorzystać gospodarze, jednak strzał z bliskiej odległości przeleciał nad poprzeczką. Mieliśmy niecałą 10. minutę, a już obie strony zaakcentowały swoją obecność na boisku. 

W 12. minucie świetnie w bocznej strefie środka pola z dwoma rywalami poradził sobie Kaczorowski, podał do Jakuba Wireńskiego, który odnalazł Wiktora Szywacza. Ten padł w polu karnym, jednak arbiter uznał, że nasz ofensywny zawodnik symulował i ukarał go żółtym kartonikiem. Kilkadziesiąt sekund później – w ocenie sędziego – za to samo przewinienie “żółtko” obejrzał Jakub Wireński. 

W 19. minucie meczu po rzucie wolnym najwyżej w szesnastce wyskoczył Jakub Okusami i strzał zmierzający w światło bramki zatrzymał dopiero golkiper gospodarzy. Po upływie pięciu minut po rzucie rożnym wykonywanym przez podopiecznych Damiana Nowaka Szywacz zagrał szybką dwójkową akcję z Pawłem Kołodziejczykiem, jednak w wyścigu minimalnie szybszy był Marcel Stefaniak, który do samej linii końcowej walczył z naszym defensywnym pomocnikiem o pozycję. 

Rywale z inicjatywą 

Z upływem czasu coraz częściej do głosu zaczęli dochodzić miejscowi. Ponieważ jednak nie byli w stanie sforsować naszej defensywy przekładało się to przede wszystkim na stałe fragmenty gry w postaci rzutów rożnych (wyprzedźmy fakty i zdradźmy, że statystyka po pierwszych trzech kwadransach wyniosła w tym aspekcie… 11:0 dla Chojniczanki). W okolicach 35. minuty zabrakłoby palców jednej ręki, by policzyć kornery wykonywane przez Chojniczankę, to z jednej, to z drugiej strony . Skutecznie jednak uniemożliwialiśmy rywalom oddanie strzału w światło bramki, konsekwentnie pracując w tercji defensywnej. 

W 41. minucie Dariusz Kamiński otrzymał długie podanie, wyprzedził naszego obrońcę, po czym przeniósł futbolówkę nad interweniującym Warszakowskim i… w tym momencie uśmiechnęło się do nas szczęście, bowiem piłka odbiła się od słupka. 

Zespół z Chojnic napierał do ostatniej minuty, jednak przetrzymaliśmy trudniejszy moment, dzięki czemu na przerwę schodziliśmy przy bezbramkowym remisie. 

Chłodno, ale gorąco 

Po zmianie stron dotychczas świecące słońce zaszło i zrobiło się nieco chłodniej, jednak na boisku nadal było gorąco. W szatni zostali posiadający napomnienia w postaci żółtych kartek Wireński i Szywacz – w pierwszych trzech kwadransach zostawiający na boisku mnóstwo sił – a w ich miejsce pojawili się na murawie doświadczony Piotr Nocoń oraz Bruno Garcia.  

W 53. minucie nasz kapitan dobrze zagrał w polu karnym do Jakuba Niedbały (w przerwie oddał starszemu koledze kapitańską opaskę), ten oddał kąśliwy strzał i bez wątpienia zmieściłby piłkę obok słupka, gdyby nie Primel, który nie dał się zaskoczyć. 

W 62. minucie spotkania faulowany był osaczony przez przeciwników Okusami i chociaż utrzymaliśmy się przy piłce arbiter przerwał grę, by ukarać przedstawiciela gospodarzy żółtym kartonikiem. 

Nie da się ukryć, że w drugiej połowie gra była bardziej rwana i szarpana. Gospodarze wyraźnie spieszyli się, by wyjść na prowadzenie, jednak nie byli w stanie skonstruować akcji zakończonej celnym strzałem, natomiast nasi zawodnicy świetnie radzili sobie z faworyzowanym rywalem, neutralizując jego mocne strzały. 

Robi się nerwowo 

W 69. minucie spotkania brutalnie sfaulowany został Kaczorowski. Dmytro Yukhymovych ukarany został żółtą kartką, jednak Kaczorowski musiał zostać zmieniony przez Piotra Owczarka, a boisko opuścił podpierany przez kolegów z zespołu. 

W 72. minucie Zyllę sfaulował Gabriel Estigarribia. Arbiter wyciągnął bez wahania czerwony kartonik i od tego momentu musieliśmy radzić sobie w dziesiątkę. Gospodarze bezlitośnie wykorzystali ten fakt i już w 75. minucie w szesnastce najlepiej odnalazł się kapitan gospodarzy Błażej Szczepanek, który umieścił piłkę w siatce. Chociaż z wysokości trybun można było mieć wątpliwości, czy faulowany nie był w tej sytuacji Kołodziejczyk, jednak sędzia Arkadiusz Nestorowicz takich rozterek nie miał i uznał gola, z czym zostaje nam się pogodzić. 

Musimy gonić 

Musieliśmy gonić, jednak gospodarze też nie mieli zamiaru się zatrzymywać. W 80. minucie urwał się Adrian Kacerik, jednak uczynił to odrobinę za szybko i sędzia boczny uniósł chorągiewkę. 

W 88. minucie popełniliśmy błąd przy wyprowadzaniu piłki i gospodarze ponownie mieli okazję na zdobycie gola, ale piłkę przeniósł nad poprzeczką Warszakowski. 

Nasi zawodnicy do końca próbowali doprowadzić do remisu, jednak brakowało im finalizacji i podania otwierającego. W doliczonym czasie gry gospodarze wykreowali sobie trzecią okazję w końcowym fragmencie gry. Szybki kontratak z udziałem trzech zawodników zakończył się podaniem piłki do Radosława Gołębiowskiego, któremu futbolówkę spod nóg wyłuskał Warszakowski. 

W ostatnich sekundach główkował jeszcze Nikodem Leśniak-Paduch, lecz piłka wylądowała na górnej siatce, a chwilę później po rzucie wolnym nie udało się wykorzystać mam zamieszania w polu karnym i strzałem z dystansu Kołodziejczyka zakończyliśmy pojednek 29. kolejki Betclic 2. ligi. 

Pomimo porażki z pewnością nasi piłkarze zasłużyli na duże słowa uznania za ambicję i walkę do końca, pomimo braku jednego zawodnika. Szkoda, że z Chojnic wracamy z jednym oczkiem. 

29. kolejka Betclic 2. ligi 

Chojniczanka Chojnice – Skra Częstochowa 1:0 (0:0) 

1:0 Błażej Szczepanek (75’) 

Chojniczanka: Primel – Bąkowicz, Goliński, Yukhymovych, Tkocz (60’ Kacerik) – Szczepanek (K) (77’ Sajdak), Nowacki (60’ Olejnik), Żywicki (60’ Zylla) – Kamiński, Stefaniak, Branecki (89’ Gołębiowski) 

Skra: Warszakowski – Leśniak-Paduch, Estigarribia, Okusami – Kołodziejczyk, Guilherme (76’ Majewski), Kaczorowski (70’ Owczarek), Wacławek (70’ Sobczak), Wireński (46’ Nocoń), Niedbała (K) – Szywacz (46’ Garcia) 

Copy link
Powered by Social Snap