Dla 20-letniego Pawła Kołodziejczyka piątkowe starcie ze Świtem Szczecin miało szczególne znaczenie. Młodzieżowiec, będący wychowankiem naszej Akademii, po raz pierwszy w karierze pełnił rolę kapitana podczas meczu na poziomie centralnym. To duże wyróżnienie. Dlatego poprosiliśmy go o podzielenie się z nami wrażeniami z tego dnia. Nie mogło oczywiście zabraknąć tematu czekającego nas starcia w Bytomiu.

Paweł, niewielu zawodników w Twoim wieku pełniło tak odpowiedzialną, a przy tym ważną funkcję i zakładało na ramię opaskę kapitana podczas meczu na poziomie centralnym. Ty dostąpiłeś tego zaszczytu. Jak się czułeś, kiedy w piątek wyprowadzałeś drużynę na pojedynek ze Świtem Szczecin?
Na pewno był to szczególny moment i bardzo fajne uczucie. Dla takich chwil pracuje się w piłce. Czułem taką lekką dumę, ale wiedziałem, że to jest nagroda za ciężką pracę, którą włożyłem przez te wszystkie lata.
W jakich okolicznościach dowiedziałeś się, że to Ty będziesz kapitanem? Możesz nam zdradzić taki sekret?
Tak, mogę (śmiech). Przed meczem nie było wiadomo, czy Piotrek da radę wyjść na boisko od pierwszej minuty ze względu na stan zdrowia. Podjęto decyzję, że nie będziemy ryzykować i to wyglądało tak, że pani kierownik przyszła z protokołem meczowym i poprosiła mnie, żebym go podpisał. Taka zabawna sytuacja z tego wynikła, bo siedzieliśmy z Piotrkiem w jednym pokoju i byłem przekonany, że przychodzi do niego. Później przed odprawą trener przekazał mi informację, że będę kapitanem, co przyjąłem może nie pokazując wielkiej radości na zewnątrz, ale w głębi byłem bardzo z tego zadowolony.
Do pełni szczęścia zabrakło tylko trzech punktów…
Rzeczywiście. Dużą przewagę mieliśmy szczególnie w drugiej połowie, kiedy Świt oprócz sytuacji, po której padł gol nie stwarzał sobie zbyt wielu okazji. My również nie mieliśmy takich klarownych sytuacji dużo, natomiast uważam, że z gry byliśmy lepszą drużyną. Szkoda tej poprzeczki, szczęście się do nas nie uśmiechnęło, ale w piłce jego suma zawsze wychodzi na zero, więc liczę na to, że w najbliższych spotkaniach się to wszystko wyrówna.
Nie da się ukryć, że nasza sytuacja po tej porażce nieco się skomplikowała. Mamy jednak przed sobą dziewięć meczów i wiem, że broni nie złożycie. Najbliższe spotkanie w sobotę w Bytomiu i tam jedziemy bez presji, po to, żeby sprawić niespodziankę, bo to Polonia jest zdecydowanym faworytem.
Dokładnie tak. My jesteśmy tą drużyną, na którą nikt nie stawia, ale w piłce nie takie sensacje się zdarzały, więc jedziemy tam wygrać. Wiadomo, że Polonia jest faworytem, jest bardzo dobrze poukładaną drużyną i ma świetnych piłkarzy, ale tak jak wspomniałem w piłce nie takie rzeczy się działy i głęboko wierzę w to, że pojedziemy tam, zdobędziemy trzy punkty i damy jasny sygnał, że nie skończyliśmy walki o utrzymanie. Warto pamiętać, że w tej lidze z kolejki na kolejkę wszystko może się zmienić, więc pozostałe drużyny muszą czuć nasz oddech na plecach.
Czyli to nie jest tak, że odpuszczamy mecz w Bytomiu i skupiamy się na spotkaniu w Puławach, gdzie ten przeciwnik jest teoretycznie bardziej w naszym zasięgu?
Nie ma szans. Teraz skupiamy się na Polonii; chcę wygrać w Bytomiu i myśleć dopiero o Wiśle. Z pewnością będzie to ciężki mecz, ale wierzę w happy end tego spotkania i z mojej strony zrobię wszystko, żeby tak było.

