Dzisiaj przypomnimy czasy, kiedy Skra nie była Skrą, chociaż wszyscy i tak… tak ją nazywali. A przyczyną całego zamieszania było powstanie Zrzeszeń Sportowych.

W powojennych latach przed władzami stało trudne zadanie odbudowy kraju, który wyglądał zupełnie inaczej niż jeszcze kilka lat wcześniej. Utracone Kresy Wschodnie “zrekompensowano” Ziemiami Odzyskanymi, chociaż przez wiele lat ich stan prawny w kontekście polityki globalnej nie wyglądał tak klarownie jak mogłoby się wydawać. Rząd robił wszystko, by obywatele przenosili się na zachodnie krańce nowo powstałego de facto państwa. Część robiła to dobrowolnie, część natomiast przesiedlana była przymusowo. Trafiali do świata, którego wcześniej nie znali. Strzeliste wieże kościołów, całkowicie inne budownictwo, urządzenia, z których część nie potrafiła korzystać, ale również… autochtoni, którzy po wojnie zostali na tych terenach, nierzadko przez jakiś czas mieszkając z nowymi przybyszami. Niemców także przesiedlano, chociaż wśród wielu nowych gospodarzy tych ziem panowało przekonanie i swoisty niepokój, że jeszcze wrócą. Podobnie myśleli wysiedlani stąd siłą lub salwujący się ucieczką tuż przed końcem wojny Niemcy.

Oczywiście władze doskonale zdawały sobie sprawę ze skomplikowanej sytuacji społeczno-politycznej, ale nie przeszkadzało to rozgłaszać propagandowych tekstów o odwiecznej polskości nowo uzyskanych terenów. Zresztą rządzący Polską mieli po zakończeniu działań wojennych wiele problemów typowo gospodarczych i związanych z funkcjonowaniem społeczeństwa w nowej rzeczywistości. Przede wszystkim w czasie II wojny światowej zniszczona została niemal połowa dóbr kulturalnych, stracono prawie 40% majątku narodowego, a sama zabudowa mieszkalna Warszawy została zniszczona w… ponad 70%!

Nie brakuje więc głosów, że tylko rządy komunistyczne, z mocno scentralizowaną władzą i z wyraźnie wytyczonym planem były w stanie wykonać duży krok ku odbudowie zniszczonego kraju. My nie będziemy zajmować się jednak rozstrzyganiem tego typu sporów, a przedstawimy w jaki sposób władza w zupełnie nieżyciowy sposób podeszła do klubów sportowych.

Biuro Polityczne Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w 1949 roku podjęło decyzję o reorganizacji organizacji sportowych. Kluby sportowe jako takie przestały de facto istnieć, a w ich miejsce powołano Zrzeszenia Sportowe. Podzielone zostały na kilka kategorii: sport akademicki (AZS), kluby wojskowe (CWKS), kluby milicyjne (Gwardia), kluby wiejskie (LZS) czy kluby szkolne (Zryw).

Oprócz tego powstało zrzeszenia branżowe, takie jak Górnik, Kolejarz, Budowlani, Unia, Stal, Metalowiec, Spójnia, Związkowiec, Włókniarz czy Ogniwo. Każde zrzeszenie odpowiadało danej kategorii przemysłowej, a patronat nad nimi obejmowały zakłady pracy, przedsiębiorstwa i fabryki. Rodziło to spore zamieszanie, bowiem pod nazwą Włókniarz występowały choćby dawne Victoria, Stradom i Częstochowianka! Samo nazewnictwo było mocno… oficjalne. I tak dla przykładu Raków przystąpił do rywalizacji przed sezonem 1951 jako Koło Sportowe Zrzeszenia Stal przy Hucie Częstochowa w Częstochowie. Było też Koło Sportowe Zrzeszenia Stal przy Częstochowskich Zakładach Przemysłu Blacharskiego Elektrodyn w Częstochowie. Można było się pogubić, prawda?

Choćby dlatego, chociaż obowiązywały odgórne nazwy zrzeszeń sportowych, używano dawnych nazw. Co ciekawe czyniono tak nie tylko w rozmowach prywatnych, ale także w prasie. Stąd też chociaż Skra przemianowana została na Ogniwo i tak wszyscy używali nazwy, która zdążyła już zakorzenić się wśród mieszkańców Częstochowy, Raków dla przykładu pojawiał się jako Stal-Raków. Co ważne zespoły musiały występować w odgórnie narzuconych strojach, charakterystycznych dla danego zrzeszenia oraz używać emblematów niezwiązanych historycznie z danym klubem.

Ogniwo-Skra Częstochowa przed jednym z drugoligowych meczów w roku 1951

Jako Ogniwo Skra rywalizowała przez cztery sezony. Początkowo w tym czasie Skrzacy rywalizowali na drugim poziomie rozgrywkowym. Warto to podkreślić, bowiem Ogniwa należały do najbiedniejszych zrzeszeń, wspieranych przez koła rzemieślnicze. Mimo wszystko radzili sobie dzielnie. W 1951 roku, po reorganizacji drugoligowych rozgrywek polegającej na utworzeniu czterech grup, przyszło im rywalizować z ekipami z województw katowickiego, opolskiego i wrocławskiego. Łatwo nie było, jednak Skrzacy zdołali utrzymać drugoligowy byt, a duża w tym zasługa Stefana Halkiewicza, który zdobył dwanaście z dwudziestu jeden bramek dla naszej drużyny! Oczywiście apetyty, po piątym miejscu uzyskanym rok wcześniej, były spore, ale rzeczywistość nie sprzyjała wielkim sukcesom. Rok później nie udało się już utrzymać. Chociaż wspomniany już Halkiewicz wznosił się na wyżyny, będąc autorem niemal połowy ze wszystkich bramek Ogniwa/Skry, było to za mało. W tym miejscu warto dodać jako ciekawostkę fakt, że nasi piłkarze po pierwszej części rywalizacji plasowali się w górnej połowie tabeli z dorobkiem ośmiu oczek! Tyle tylko, że ostatni zespół miał ledwie… dwa punkty mniej. A to wszystko oznaczało, że po tym, jak w drugiej części sezonu Skra-Ogniwo zdobyła tylko trzy oczka, na lata – jak się okazało – opuściła szczebel będący zapleczem najwyższej klasy rozgrywkowej.

W latach 1953-54 Skrzacy należeli do czołowych drużyn III ligi. Czegoś jednak brakowało do tego, by wrócić do II ligi. Czegoś, czyli punktów…

Wspominaliśmy już o tym, że Ogniwa uznawane były – całkiem słusznie – za najbiedniejsze zrzeszenia, w związku z czym, bywały łączone z równie ubogimi Spójniami. Wówczas zmieniano ich nazwy. Tak też stało się ze Skrą-Ogniwem, która przemianowana została na Spartę w grudniu 1954 roku. Nazwa ta nie przetrwała szczególnie długo. W marcu 1955 roku, dwa lata po śmierci Józefa Stalina, zaczęto ponownie zezwalać klubom na używanie dawnych nazw. Skra skorzystała z tego niemal natychmiast i w marcu 1955 ponownie zaczęła grać pod tym szyldem. Występowała wówczas na trzecim poziomie rozgrywkowym, gdzie przyszło jej grać przez nieco ponad dekadę.

Mecz Kolejarza Łódź z Ogniwem Częstochowa. Maj 1954
Copy link
Powered by Social Snap