Dzisiaj przenosimy się w czasie do połowy lat 70-tych. Tylko z nami zajrzycie do budynku klubowego ówczesnej Skry-Barbary.

Nie będzie cienia przesady w stwierdzeniu, że w połowie lat 70-tych Polska żyła futbolem. Rewelacyjny Mundial, zakończony brązowym medalem kadry Kazimierza Górskiego, sprawił, że każdy młody chłopak chciał być piłkarzem. Droga do wielkich sukcesów nie jest jednak usłana różami, a ci, którzy widzieli tylko szczyt, często tracili zapał po zetknięciu się z rzeczywistością.

Tym bardziej, że w tym okresie częstochowski futbol należał raczej do peryferyjnych. Dość powiedzieć, że najlepszy wówczas z częstochowskich klubów grał na trzecim poziomie rozgrywkowym! Nietrudno zgadnąć, że jak na rozwijające się pod każdym względem miasto były to naprawdę mizerne osiągnięcia.

Skupiając się jednak na naszej Skrze trzeba przyznać, że miała sporo problemów finansowo-organizacyjnych i to właśnie im przypisywać należy marazm, w jaki popadała, nie mając – w przeciwieństwie do innych klubów – wsparcia w zakładzie patronackim. Klubowi patronowała Częstochowska Fabryka Urządzeń Mechanicznych, która powstała na początku lat 60-tych z połączenia dwóch innych zakładów, a jej warsztaty znajdowały się na ulicy Waszyngtona. Po prawdzie jednak park maszynowy był przestarzały i CzFUM nie nadążała za szybkim rozwojem technologicznym, średnio odnajdując się na rynku i nie realizując zakładanych celów. Nic więc dziwnego, że przekładało się to na pomoc klubowi, pomoc mocno ograniczoną.

Dlatego też częstochowska prasa z radością odniosła się do mającego miejsce w lutym 1974 roku połączenia Skry z Barbarą Częstochowa.

Witając z zadowoleniem ten sportowy mariaż, który pozwoli zapewne lepiej niż dotychczas zrealizować ambitne plany obu klubów chcemy podkreślić jeszcze jedno. Zarówno w Zakładzie Energetycznym oraz Częstochowskiej Fabryce Urządzeń Mechanicznych, które patronują Skrze jak i Częstochowskich Zakładach Materiałów Ogniotrwałych opiekujących się Barbarą, sprawy sportu i kultury fizycznej zawsze znajdowały przychylny klimat. Rzecz jednak w tym, aby obecnie, przy zjednoczeniu wysiłków obu klubów, dyrekcje wspomnianych przedsiębiorstw, organizacje partyjne i związkowe w jeszcze większym stopniu okazały zrozumienie dla wszystkich problemów przyszłego MRKS Skra-Barbara, a ambicje sportowców i działaczy stały się równocześnie ambicjami załóg patronujących zakładów – pisała “Gazeta Częstochowska”.

Początkowo (przez pierwsze pół roku) klub rywalizował na dwóch poziomach, ale już w sezonie 1974/75 Skrzacy przeszli jak burza najpierw rundę jesienną (nie przegrywając meczu), a później pieczętując sukces postawą podczas spotkań rewanżowych.

Mecze domowe podopieczni Jerzego Orłowskiego grali przy ulicy Kościelnej (dzisiaj Loretańska), bowiem obiekt przy ulicy Grunwaldzkiej, znajdujący się w bezpośrednim sąsiedztwie parków jasnogórskich, przechodził renowację płyty głównej. Stąd też domem Skry stał się stadion Barbary, wybudowany ledwie dekadę wcześniej.

Nie można zapominać, że w czasach, kiedy nie było internetu to właśnie w siedzibie klubu kibice szukali informacji na temat wyników ostatnich meczów, sprawdzali tabelę czy zapoznawali się z ogłoszeniami, w których przypominano o naborze do klubu młodych zawodników, podawano terminy zebrań zarządu czy informowano o datach rozegrania najbliższych pojedynków.

To w siedzibie klubu można było spotkać trenerów, dyrektorów bądź samych zawodników i zadać nurtujące pytanie związane choćby z taktyką zastosowaną w poprzednim meczu. A gdy natknęło się na gospodarza klubu, naprawiającego buty, zszywającego piłki czy dbającego o sprzęt, z którego korzystają zawodnicy, zawsze uraczył rozmówcę ciekawą historią czy zakulisową anegdotką, która potem zaczynała żyć w mieście swoim życiem.

Zapraszamy do budynku klubowego Skry z połowy lat 70-tych!

Z archiwum Jacka Kucharczyka
Z archiwum Jacka Kucharczyka
Z archiwum Jacka Kucharczyka
Z archiwum Jacka Kucharczyka
Z archiwum Jacka Kucharczyka
Z archiwum Jacka Kucharczyka
Z archiwum Jacka Kucharczyka
Copy link
Powered by Social Snap