Paweł Kołodziejczyk w środowym meczu przeciwko Polonii Bytom po raz pierwszy w bieżącym sezonie pojawił się na boisku w barwach pierwszej drużyny Skry Częstochowa. Pomimo, iż od ostatniego meczu na poziomie centralnym minęło pięć miesięcy udowodnił, że nie zapomniał na czym polega gra w piłkę i pozostawił po sobie naprawdę dobre wrażenie.
W ostatnim czasie 19-letni Paweł Kołodziejczyk przeżywał dość burzliwy czas. Młody zawodnik został bowiem wprowadzony w błąd i latem podpisał umowę z Avią Świdnik, chociaż zgodnie z zapisami w kontrakcie i faktem, że nasz klub pozostał na poziomie Betclic 2. ligi, powinien zostać w Skrze i w jej barwach przygotowywać się do sezonu. O młodym piłkarzu rozpisywały się media, chociaż zwykle prezentowały tylko jedną stronę medalu. Co warto podkreślenia młody piłkarz sam nie zabierał głosu, cierpliwie czekając na rozwój sytuacji, chociaż bez wątpienia nie była ona dla niego łatwa. Piłkarski Sąd Polubowny przez kilka miesięcy rozpatrywał jego przynależność klubową, by finalnie podjąć decyzję, że umowa parafowana przez Kołodziejczyka w Świdniku jest nieważna i przyznał rację Skrze.
Pod koniec września wychowanek naszej Akademii pojawił się na treningach w Częstochowie, niemal z marszu wszedł też do składu rezerw. Wszyscy zdają sobie jednak sprawę z zawodnikiem o jak dużym potencjałem mamy do czynienia, dlatego też wypatrywaliśmy jego powrotu na boiska Betclic 2. ligi.
Do tego doszło w środę (16 października) podczas starcia z liderem – Polonią Bytom. Defensywny pomocnik swoim występem udowodnił, że warto na niego stawiać i tylko możemy wyrażać żal, że przez niewłaściwe pokierowanie stracił tak dużo czasu. Warto jednak patrzeć przed siebie i głównie o tym porozmawialiśmy z naszym utalentowanym piłkarzem.
Paweł, w środę pojawiłeś się wreszcie na boisku w meczu Betclic 2. ligi. Jak wrażenia?
Długo czekałem, żeby ponownie zagrać na tym poziomie. Fajnie, że udało się to w meczu z tak dobrą drużyną, bo Polonia nieprzypadkowo wygrała dziesięć, a po wczorajszym spotkaniu już jedenaście meczów z rzędu. Ogólnie czułem się bardzo dobrze. Chciałem wejść i dać coś od siebie, żeby udało się wywalczyć drużynie remis. Mało brakło, bo nawet w końcówce dośrodkowałem, Sadziu uderzał, ale jego strzał został zablokowany. Myślę, że te kilka minut, to dobry prognostyk przed czekającymi nas spotkaniami.
Chociaż w teorii nic się nie zmieniło i jesteś zawodnikiem Skry wszedłeś do zupełnie innej szatni. Jak oceniasz atmosferę w drużynie?
Dokładnie, wszedłem do nowej szatni, jest w niej sporo nowych twarzy, chociaż paru chłopaków z zeszłego sezonu zostało i oni pomogli ponownie się zaaklimatyzować. Jest tutaj bardzo fajna i zgrana drużyna, więc ta aklimatyzacja nie była żadnym problemem. Praktycznie po kilku dniach czułem, że jestem u siebie i wszyscy mnie znają. Teraz pozostaje mi tylko pracować i zgrywać się z resztą chłopaków.
Od ostatniego meczu ligowego na poziomie centralnym minęło ponad pięć miesięcy. Sporo zawirowań było wokół Twojej osoby, ale patrząc choćby na Twój wczorajszy występ, czy wcześniejsze mecze w drugim zespole, potrafisz chyba się od tego odciąć?
Rzeczywiście, kiedy wchodzę na boisko nie ma dla mnie znaczenia, co się dzieje wokół i skupiam się tylko na grze. To nie jest też tak, że ja przez te kilka miesięcy nic nie robiłem, bo cały czas trenowałem. Oczywiście istnieje różnica, kiedy zaczyna się trenować po zajęciach w innym miejscu, natomiast przez te pięć miesięcy nie zapomniałem, jak się gra w piłkę i nieważne z kim, staram się dawać z siebie, ile mogę i grać jak najlepiej.
Stawiasz sobie jakieś cele na te kilka najbliższych miesięcy?
Chciałbym zgromadzić jak najwięcej minut i przydałyby się jakieś liczby, ale na razie skupiam się na tym, co jest. Pracuję na treningach. Trener dał mi szansę i mam nadzieję, że teraz będzie już tylko z górki.