Skra Częstochowa przegrała 1:4 z Hutnikiem Kraków w meczu 3. kolejki Betclic 2. Ligi. Bramkę dla naszej ekipy zdobył Piotr Nocoń.
Początek sezonu nie jest udany ani dla Skry ani dla Hutnika. Większe rozczarowanie muszą jednak odczuwać krakowianie, którzy w dwóch meczach nie zdobyli nawet bramki. Nasz zespół natomiast startuje z zupełnie innego pułapu, a jego kadra dopiero się klaruje.
Już w meczu z KKS-em Kalisz było widać jednak, że trener Dariusz Rolak wykonuje dobrą robotę, a zespół – pomimo skróconego okresu przygotowawczego i zmian zachodzących w kadrze, wygląda naprawdę dobrze.
Spokojny początek
Początek meczu z Hutnikiem nie obfitował w zbyt wiele sytuacji. Obie drużyny grały ostrożnie, pamiętając o tym, aby za szybko nie stracić bramki. W pierwszym fragmencie gry właściwie warto odnotować sytuację z 3. minuty, kiedy to Kamil Głogowski główkował ponad bramką po rzucie rożnym.
Nasi zawodnicy pod koniec pierwszego kwadransa mocniej “przycisnęli” rywali, jednak zabrakło ostatniego podania bądź strzału w światło w bramki. Ten pojawił się natomiast na koncie rywali, a mianowicie Michał Głogowski uderzał głową, piłka odbiła się rykoszetem od jednego z naszych obrońców, jednak spokój zachował debiutujący w naszym zespole Miłosz Garstkiewicz.
Hutnik otwiera wynik spotkania
Niestety był już bezradny przy uderzeniu Głogowskiego mającym miejsce kilkadziesiąt sekund później. Ofensywny pomocnik Hutnika wykończył dośrodkowanie Denissa Rakelsa.
Próbowaliśmy szybko odpowiedzieć, a mianowicie Jakub Stec uderzył po podaniu Piotra Owczarka, jednak Dorian Frątczak nie dał się zaskoczyć. Golkiper Hutnika musiał też zachować czujność w 28. minucie, kiedy po rzucie rożnym wykonywanym przez Kamila Sobczaka główkował Hubert Sadowski, jednak futbolówka minęła obramowanie bramki rywali.
Nasze serca mocniej zabiły w 37. minucie. Wówczas Oliwier Kucharczyk świetnie minął rywala przy linii bocznej, po czym dośrodkował w pole karne. Tam znajdował się Mateusz Kaczmarek, jednak jego uderzenie z trudem obronił Frątczak.
Wyrównujemy!
Druga połowa zaczęła się bardzo dobrze dla naszego zespołu. Głównym aktorem pierwszych minut był Piotr Nocoń, który doprowadził do wyrównania, co było ewidentnym impulsem dla naszej ekipy.
Swoich szans próbowali Maksymilian Stangret, a chwilę później ponownie niewiele brakło, by kapitan Skry wyprowadził Skrzaków na prowadzenie. Przewaga Skry zaczęła mocno się zarysowywać, a strzały na bramkę oddawali choćby Mateusz Winciersz czy Jakub Niedbała. Niestety to goście znaleźli drogę do bramki, a konkretnie Oliwier Soprych.
Gonimy wynik i… tracimy gola
Znowu musieliśmy gonić wynik. Aktywny w tych działaniach był przede wszystkim Maksymilian Stangret, który stanął przed doskonałą okazją w 66. minucie. Nie wiadomo jakim cudem jednak jego strzał zatrzymał Frątczak.
W 73. minucie po raz kolejny zawodnicy Hutnika unieśli ręce w geście radości, po tym jak piłkę do siatki z najbliższej odległości skierował Deniss Rakels, jednak ich radość uciął arbiter boczny sygnalizując pozycję spaloną.
Co nie udało się Rakelsowi udało się nieco ponad dziesięć minut później Michałowi Głogowskiemu, który przedarł się w pole karne i podwyższył prowadzenie gości. Ten sam zawodnik trafił po raz drugi w doliczonym czasie gry.
Niestety wynik meczu do końcowego gwizdka nie uległ zmianie i trzy punkty pojechały do Krakowa.
Skra Częstochowa – Hutnik Kraków 1:4 (0:1)
0:1 Michał Głogowski (20’), 1:1 Piotr Nocoń (49’), 1:2 Oliwier Soprych (64’), 1:3 Michał Głogowski (84’), 1:4 Michał Głogowski (90’+4)
Skra: Garstkiewicz – Kucharczyk, Sadowski, Magnuszewski (71’ Lorenc) – Ławrynowicz, Stec (78’ Wróbel), Sobczak (46’ Winciersz), Owczarek, Nocoń, Kaczmarek (46’ Niedbała) – Noworyta (46’ Stangret)
Hutnik: Frątczak – Soprych (89’ Hoyo-Kowalski), K. Głogowski, Tarasovs (89’ Kędziora) – Urbańczyk, Zięba (61’ Jania), M. Głogowski, Belych (78’ Górski), Misak – Rakels, Słomka (89’ Stodulski)