Skra Częstochowa przegrała w Kaliszu 1:4 w ostatnim meczu sezonu. Bramkę dla naszego zespołu zdobył Przemysław Sajdak. W związku z tym, że Olimpia Grudziądz wygrała 2:1 w Krakowie o utrzymaniu zadecydowała mała tabelka między Olimpiami z Grudziądza i Elbląga oraz Skrą. Niestety nasi piłkarze wypadli w niej najsłabiej i w tym momencie żegnają się ze szczeblem centralnym.
Trzydzieści trzy kolejki 2. ligi rozegrano, by… nic nie było jeszcze wiadomo. Zarówno jeśli chodzi o kwestię awansu jak i utrzymania. O tak dwa odmienne cele walczyły drużyny, które w sobotnie popołudnie spotkały się na Stadionie Miejskim w Kaliszu. Gospodarze mieli wciąż szanse na awans do Fortuna 1 Ligi, natomiast Skrzacy mieli realne szanse na utrzymanie.
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem wszyscy sprawdzili poziom naładowania telefonów, bowiem wszystkie mecze kolejki kończącej sezon rozgrywane były o tej samej porze. Kaliszanie śledzili to, co dzieje się w Puławach, gdzie Wisła podejmowała Pogoń, natomiast kibice Skry odświeżali przede wszystkim wyniki spotkań w Bytomiu, gdzie Polonia grała z Lechem II oraz w Krakowie, gdzie Hutnik mierzył się z Olimpią Grudziądz. Nie bez znaczenia pozostawały też wydarzenia mające miejsce w Chojnicach.
Szukanie bramki
Najlepiej było jednak wygrać i wszelkie kalkulacje odłożyć na bok. Z takim nastawieniem obie drużyny wyszły na boisko, co przełożyło się na dużą intensywność już od pierwszego gwizdka. Pod naszą bramką zamieszało się już w 3. minucie spotkania, jednak obyło się bez konsekwencji, bowiem uderzenie zablokowali nasi defensorzy.
Skrzacy szukali swoich okazji i takie nadarzyły się w 8. minucie. Najpierw bowiem ładnie po ziemi przymierzył Igor Ławrynowicz, a chwilę później mocno sprzed pola karnego uderzył Olivier Wypart, jednak na drodze lotu piłki znalazł się jeden z piłkarzy gospodarzy.
Otwarcie wyniku
W 13. minucie spotkania wynik otworzyli kaliszanie. Wszystko rozpoczęło się od straty na trzydziestym piątym metrze naszej połowy. Piłka znalazła się w posiadaniu Nestora Gordillo, który podprowadził ją sobie po czym potężnie uderzył.
Z biegiem czasu inicjatywę zaczęli przejmować kaliszanie, kreując sobie lepsze sytuacje, jednak nasi zawodnicy nie mieli zamiaru składać broni. W 20. minucie piłkę w środku pola przechwycił Mikołaj Łabojko, wypatrzył na lewej stronie pola karnego Jana Ciućkę, który zakręcił rywalami w polu karnym, jednak po strzale piłka odbiła się od jednego z naszych piłkarzy i opuściła boisko. Chwilę później niebezpiecznie zrobiło się pod bramką Skry. W doskonałej sytuacji znalazł się Hubert Sobol, jednak na nasze szczęście przestrzelił.
W 25. minucie ponownie dał o sobie znać Ciućka. Maciej Krakowiak co prawda złapał piłkę, jednak futbolówka wyleciała mu z dłoni i dopiero za drugim razem golkiperowi KKS-u udało się ją opanować.
Gol numer dwa i sprawdzanie wyników
Chociaż nasi piłkarze próbowali dośrodkowań w pole karne czy strzałów z dystansu, to KKS – jak już wspomnieliśmy – był groźniejszy. I potwierdził to w 37. minucie, kiedy ofiarna gra na prawym skrzydle i uratowanie piłki przed opuszczeniem boiska poskutkowała tym, że w ogromnym zamieszaniu pod bramką, w której stał Jakub Rajczykowski, najlepiej odnalazł się Michał Bednarski, kierując futbolówkę za linię bramkową.
Tuż przed przerwą nasi piłkarze przeprowadzili kolejną składną akcję. Z perspektywy trybun wydawało się, że faulowany w polu karnym był Mateusz Maćkowiak, jednak arbiter nie miał wątpliwości, że do niczego nie doszło. Nasz wahadłowy nie był jednak w stanie kontynuować gry i został zniesiony przez kolegów do szatni, a w jego miejsce pojawił się Mateusz Winciersz.
W przerwie rozpoczęła się wnikliwa analiza sytuacji w tabeli. Niestety Olimpia Grudziądz prowadziła w Krakowie 1:0 i w związku z tym, że w tabeli tworzonej na bieżąco trzy drużyny zgromadziły po 40 punktów – Olimpia Elbląg, Skra Częstochowa i Olimpia Grudziądz, do uszeregowania drużyn wykorzystywano małą tabelkę, w której Skrzacy wypadali najsłabiej i w tym momencie to nasz zespół był jedną nogą w 3. lidze.
Przede wszystkim trzeba było jednak wziąć wszystko w swoje ręce. Wydaje się, że szczególną uwagę trzeba było zwrócić na dokładność, przez którą kilkukrotnie straciliśmy piłkę.
Walczymy!
Od pierwszego gwizdka po zmianie stron nasi piłkarze wykazywali chęci odwrócenia wyniku. Utrzymywali się przy piłce, próbując konstruować akcje, ale gospodarze zachowywali czujność i spokój. W 50. minucie spotkania tuż przed polem karnym faulowany był Przemysław Sajdak. Trafił prosto w mur, jednak po ponowieniu akcji udało się wywalczyć rzut rożny.
Kilkukrotnie próbowaliśmy wrzutek w pole karne, gdzie szukaliśmy przede wszystkim rosłego Macieja Masa, a także strzałów z dystansu. W 58. minucie jedną z tego typu prób podjął Ciućka, ale znów na drodze stanęli gospodarze. Kilkadziesiąt sekund później w doskonałej okazji znalazł się Sajdak, ale próbując minąć obrońcę stracił rozpęd i nie udało się zagrozić bramce strzeżonej przez Krakowiaka.
Gospodarze odpowiedzieli uderzeniem z dystansu Mateusza Wysokińskiego, jednak tym uderzeniem nie mógł zaskoczyć Rajczykowskiego. Nim się obejrzeliśmy byliśmy po drugiej stronie boiska, gdzie próbę strzału podjął Tobiasz Kubik, jednak po rykoszecie piłka opuściła boisko.
Łapiemy tlen… na moment
Wreszcie swego dopiął Przemysław Sajdak, który świetnym uderzeniem na krótki słupek nie dał najmniejszych szans Krakowiakowi. Tak się jednak zdarzyło, że niemal w tej samej chwili na prowadzenie w Krakowie wyszła grudziądzka Olimpia, co w bieżącej sytuacji spychało nas pod kreskę.
Jakby tego było mało w 66. minucie faulowany w polu karnym w zupełnie bezpiecznej sytuacji był Sobol i najskuteczniejszy piłkarz kaliszan sam wymierzył sprawiedliwość, podwyższając prowadzenie gospodarzy. Niewiele brakło, by pięć minut później Sobol ponownie wpisał się na listę strzelców, ale w doskonałej sytuacji ponownie nie trafił w światło bramki.
Mijający czas nie był naszym sprzymierzeńcem, więc podopieczni Konrada Geregi robili wszystko, by odwrócić losy spotkania, choć wyglądało to na mission impissible. Tym bardziej, że gospodarze dobrze zbierali długie piłki i… nie mieli zamiaru się zatrzymywać. W 87. minucie spotkania, wykorzystując wolne przestrzenie na naszych tyłach, znów w dobrej sytuacji znalazł się Sobol, ale jego strzał obronił Rajczykowski. Chwilę później było już jednak po wszystkim bowiem do pustej bramki skierował futbolówkę Wojciech Maroszek. I było pozamiatane.
Od Kalisza do Kalisza
Trzy lata temu w Kaliszu Skra świętowała awans do Fortuna 1. Ligi. W tym samym miejscu trzy lata później żegna się ze szczeblem centralnym. Cóż więcej możemy napisać?
KKS Kalisz – Skra Częstochowa 4:1 (2:0)
1:0 Nestor Gordillo (14’), 2:0 Michał Bednarski (37’), 2:1 Przemysław Sajdak (64’), 3:1 Hubert Sobol (67’ – karny), 4:1 Wojciech Maroszek (90+1’)
KKS: Krakowiak – Białczyk, Gawlik, Kieliba, Smoliński – Cierpka (83’ Kalenik), Bednarski (70’ Putno), Wysokiński, Gordillo (46’ Staszak) – Koczy (70’ Szewczyk), Sobol (89’ Maroszek)
Skra: Rajczykowski – O. Kucharczyk (78’ Gzieło), P. Kucharczyk, Wypart – Łabojko (78’ Kaczmarek), Ławrynowicz (68’ Niedbała), Kubik (78’ Grzelka), Maćkowiak (45+2’ Winciersz), Sajdak, Ciućka – Mas