Piłkarze Skry Częstochowa przegrali w Wielką Sobotę z Radunią Stężyca 2:3 w wyjazdowym meczu 26. kolejki 2. ligi. W pierwszej połowie podopieczni Konrada Geregi, za sprawą Przemysława Sajdaka, zdołali odrobić część strat, jednak gospodarze tuż przed końcem spotkania zdobyli trzecią bramkę. Co prawda nasi zawodnicy odpowiedzieli kolejnym trafieniem Sajdaka, ale na więcej zabrakło już czasu. Tym samym trzy punkty zostały na Kaszubach.
Pojedynek Skry Częstochowa z Radunią Stężyca zapowiadał się niezwykle ciekawie. Radunia plasuje się w ścisłej czołówce rozgrywek 2. ligi, a nasz zespół z ekipami z górnej strefy tabeli radził sobie sobie dotychczas… wyjątkowo dobrze. Dość powiedzieć, że od początku sezonu Skrzacy z obecną „szóstką” przegrali tylko raz. Jakby tego było mało zespół prowadzony przez Konrada Geregę charakteryzuje się świetną grą w defensywie, czego najlepszym dowodem drugie miejsce w lidze pod względem straconych bramek.
Szybkie otwarcie wyniku
Wejście Raduni w rundę wiosenną nie jest może imponujące, jednak wszyscy zdawali sobie sprawę, że piłkarzy ze Stężycy lekceważyć nie można. Nasi zawodnicy, odpowiednio nastawieni do świątecznego pojedynku, dobrze rozpoczęli spotkanie, próbując narzucić rywalowi swój styl gry. Utrzymywali się przy piłce, przejęli inicjatywę i już po kilkudziesięciu sekundach spotkania wykonywali rzut rożny. Radunia czekała jednak na moment, by zaatakować.
W 7. minucie spotkania po faulu z prawej strony boiska rzut wolny wykonywał Wojciech Słomka. Ofensywny pomocnik Raduni próbował zaskoczyć Jakuba Rajczykowskiego, jednak nasz golkiper przeniósł piłkę nad poprzeczką. Oznaczało to korner dla gospodarzy. Piłkę z narożnika boiska wprowadził ponownie Słomka. Ta wleciała w pole karne i zamykający akcję Roko Kurtovic skierował ją do bramki.
Na szczęście szybko stracony gol nie załamał naszych piłkarzy, którzy z jeszcze większym animuszem szukali okazji do wyrównania stanu pojedynku. W 17. minucie dobrze na lewym skrzydle zachował się Paweł Kołodziejczyk, który posłał piłkę do Przemysława Sajdaka, jednak nasz kapitanm, mocno kryty przez obrońcę, minimalnie minął się z piłką. Gra tym samym przeniosła się na przeciwległą flankę, skąd otrzymał podanie znajdujący się w polu karnym Maciej Mas. Jego strzał obronił jednak Kacper Tułowiecki.
I gdy wydawało się, że tylko kwestią czasu pozostanie, kiedy Skrzacy doprowadzą do remisu piłkę w narożniku pola karnego otrzymał Danu Spataru, przełożył ją sobie na lewą nogę i uderzył na długi słupek. Rajczykowski pomimo iż wyciągnął się jak struna nie zdołał sięgnąć futbolówki, która zatrzepotała w siatce. Była 20. minuta meczu.
Co ciekawe pomimo dwubramkowej przewagi gospodarzy obraz gry nie uległ zmianie. Podopieczni Konrada Geregi intensywnie szukali sposobu na znalezienie drogi do bramki, natomiast gospodarze bardziej skupiali się na poszukiwaniu kontrataków i stałych fragmentów gry.
Gol dla Skry i kontrowersja
Wreszcie w 38. minucie udało się zdobyć bramkę kontaktową. Wszystko zaczęło się od Mikołaja Łabojki, który z środkowej strefy boiska podał na prawą flankę w kierunku Tobiasza Kubika, który zdołał dopaść do futbolówki nim opuściła boiska, po czym wycofał do znajdującego się w okolicach pola karnego Sajdaka. Kapitan Skry zdecydował się na uderzenie, dzięki któremu piłkarze Skry złapali kontakt z rywalem.
W 43. minucie Olivier Wypart wykonał długie podanie w kierunku Masa. Ten, pomimo asysty przeciwników, wbiegł z piłkę w pole karne i padł. Z perspektywy trybun wydawało się, że pomógł mu w tym jeden z gospodarzy, jednak arbiter, pan Aleksander Borowiak pewnym gestem oznajmił, iż wszystko odbyło się zgodnie z przepisami.
Połowa walki na całego
W drugą połowę piłkarze Skry weszli nastawieni na odrobienie strat. Już trzy minuty po rozpoczęciu drugiej odsłony gry na uderzenie z ponad 20 metrów zdecydował się Paweł Kołodziejczyk i gdyby nie rykoszet kto wie czy wtedy nie doprowadzilibyśmy do remisu.
Goście próbowali odpowiedzieć, a szczególnie groźnie zrobiło się w 51. minucie po kolejnym kontrataku zespołu prowadzonego przez Szymona Hartmana. Na szczęście jeden z piłkarzy Raduni nie znalazł uderzeniem światła bramki. Chwilę później szczęścia spróbował świeżo wprowadzony na murawę Patryk Mularczyk oraz Bartłomiej Kasprzak, ale również uderzyli ponad obramowaniem. Były to jednak jasne sygnały, że Radunia nie ma zamiaru murować własnej bramki, ale chciałaby jak najszybciej zamknąć kolejny ligowy pojedynek.
I chociaż w drugich czterdziestu pięciu minutach długimi fragmentami to Radunia posiadała piłkę nasi piłkarze szukali akcji, po których mogliby ukąsić zespół z Kaszub. Gołym okiem widać było, że nie mamy zamiaru odpuszczać, co przełożyło się na stopniowe odzyskiwanie inicjatywy.
Trafienie tuż przed końcem
W 72. minucie dali o sobie znać dwa zawodnicy, którzy pojawili się na murawie po zmianie stron. Olivier Kucharczyk dośrodkował w kierunku Mateusza Kaczmarka, który głową po koźle próbował zaskoczyć Tułowieckiego. Niestety golkiper Raduni złapał piłkę. Chwilę później po otrzymaniu piłki po długim przerzucie indywidualną akcję zakończoną strzałem podjął Mas.
Upływający czas nie był naszym sprzymierzeńcem tym bardziej, że Radunia posiada drugą najstarszą kadrę w 2. lidze, więc naturalnie przemawia za tym faktem większe doświadczenie, często niezbędne w kluczowych momentach. A jednak więcej groźnych akcji konstruowali nasi piłkarze. Szczególnie szkoda uderzenia Kaczmarka z 82. minuty, po którym piłka przeleciała nad bramką oraz rzutu wolnego, który wykonywał w 86. minucie Sajdak.
Niestety w 88. minucie Paweł Czajkowski dopadł do piłki w polu karnym i potężnym uderzeniem posłał ją do siatki. W doliczonym czasie gry Skrzacy próbowali jeszcze odwrócić losy spotkania. W doliczonym czasie gry piłkę do siatki skierował Sajdak i chociaż złapał ją natychmiast arbiter nie pozwolił gospodarzom rozpocząć gry. Niestety zatem tym razem, pomimo ogromnej ambicji i woli walki, do Częstochowy wracamy bez punktów.
Radunia Stężyca – Skra Częstochowa 3:2 (2:1)
1:0 Roko Kurtovic (7’), 2:0 Danu Spataru (20’), 2:1 Przemysław Sajdak (38’), 3:1 Paweł Czajkowski (88’), 3:2 Przemysław Sajdak (90’+4)
Radunia: Tułowiecki – Zwoźny, Kurtovic, Dejewski, Straus – Czajkowski, Spataru (55’ Mrsić), Zieliński (55’ Kwiatkowski), Kasprzak (84’ Baszłaj), Słomka (55’ Mularczyk) – Łuczak (77’ Kuzimski)
Skra: Rajczykowski – Wypart, Kucharczyk, Nawrocki (53’ O. Kucharczyk) – Łabojko, Kołodziejczyk (80’ Grzelka), Maćkowiak (80’ Ławrynowicz), Kubik (62’ Winciersz), Dzięgielewski (62’ Kaczmarek), Sajdak – Mas