Justyna Matusiak pod koniec września wzięła udział w Europejskiej Lidze Beach Soccera. Nasza zawodniczka miała duży wkład w sukces polskiej reprezentacji, która zakończyła rywalizację z brązowym medalem. W rozmowie z nami kapitan Ladies opowiedziała o wrażeniach z gry z orzełkiem na piersi, ale także odniosła się do bieżącej sytuacji Skry. Zapraszamy!
Zacznę od tego, co jest chyba najważniejsze dla każdego sportowca, a więc występów z orzełkiem na piersi. Opowiedz proszę o Twoich wrażeniach odnośnie występów w rozgrywanej pod koniec września Europejskiej Lidze Beach Soccera, którą zakończyłaś wraz z koleżankami z brązowym medalem…
Oczywiście występ z orzełkiem na piersi to na pewno marzenie niejednego sportowca. Tak też jest w moim przypadku, ponieważ zawsze marzyłam o występach w reprezentacji Polski na trawie. Niestety nie udało się, ale dostałam szansę w reprezentacji beach soccera, którą bardzo doceniam i za którą jestem bardzo wdzięczna. Fajnie, że ta roczna praca, którą wykonaliśmy zaowocowała brązowym medalem w europejskim turnieju. Dla mnie to wielka sprawa i uczucie nie do opisania.
Beach soccer nie jest póki co znaną dyscypliną sportu. Co Cię w niej urzekło i jakie widzisz przed nią perspektywy?
Niestety muszę się zgodzić z tym, że beach soccer nie jest szerzej znaną dyscypliną sportu, choć mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni. W beach soccerze najbardziej urzekło mnie to, że mogę podczas meczu zrobić przewrotkę, ale również podszkolić się taktycznie, technicznie czy popracować fizycznie. Moim zdaniem jeśli będziemy dalej pracować będzie to bardzo popularny sport. Mam nadzieję, że tak się stanie, a beach soccer pójdzie o krok do przodu i każdy o nim usłyszy.
To, że regularnie grasz na boiskach w klasycznej odmianie futbolu przeszkadza Ci w grze na plaży?
Nie, absolutnie. To, że gram regularnie w piłkę nożną na trawie nie przeszkadza mi w grze na piasku. Wręcz przeciwnie. Gra na plaży pomaga mi w realizacji założeń taktycznych czy pracy w aspektach technicznych oraz fizycznych. Dla mnie to mega sprawa, że mogę łączyć te dwie odmiany piłki nożnej.
Skoro jesteśmy przy piłce nożnej 11-osobowej nie możemy nie odnieść się do bieżących wydarzeń. Mecze wyjazdowe nie idą po Waszej myśli, ale chyba nie można wpadać w panikę?
Niestety mecze wyjazdowe nie idą po naszej myśli i nie zdobywamy punktów. Nie możemy jednak popadać w panikę. Musimy podnieść głowy do góry i dalej ciężko pracować. Brakuje trochę takiego szczęścia piłkarskiego, ale nie możemy na to zrzucać winy. Musimy się podnieść po tych porażkach i pokazać wszystkim, że stać nas na wiele więcej. Mamy nadzieję, że w końcu znowu zaczniemy sprawiać radość naszym kibicom i będziemy dalej walczyć o upragniony cel.
Przed nami mecz z Lechem UAM Poznań. Patrząc na statystyki widać, że Lech jeszcze na wyjeździe nie wygrał, natomiast Ladies na Lorecie jeszcze nie przegrały. Możemy liczyć, że taki stan rzeczy zostanie podtrzymany?
Moim zdaniem nie warto patrzeć na statystyki, bo mecz meczowi nie jest równy. Do nadchodzącego spotkania musimy się przygotować jak do każdego innego. Mam nadzieję, że trzy punkty zostaną w Częstochowie, ale o tym jak będzie pokaże czas. Z tego miejsca chciałabym bardzo serdecznie zaprosić naszych kochanych kibiców, żebyście przyszli i nas wspierali, bo pamiętajcie, że bez was to nie jest to samo.