– Nasza idea polega na tym, że trenujemy piłkarzy, którzy tworzą zespół. Nie trenujemy zespołu. Chcemy rozwijać piłkarzy jako jednostki, podnosić ich umiejętności w detalach pozycyjnych, żeby oni szli do przodu – mówi trener Konrad Gerega w rozmowie na temat funkcjonowania drużyny.
Po ośmiu kolejkach drugoligowych rozgrywek Skra plasuje się na 7. miejscu w ligowej tabeli. Piłkarze naszego zespołu wysyłają wiele pozytywnych sygnałów świadczących o ich odpowiednim rozwoju i czynionych postępach.
W piątek czeka ich kolejny trudny mecz. Zmierzą się bowiem z liderem tabeli, Radunią Stężyca. W przededniu starcia rozgrywanego w ramach 9. kolejki porozmawialiśmy ze szkoleniowcem naszej drużyny, Konradem Geregą.
Za nami dwa trudne, dalekie wyjazdy w ciągu niespełna tygodnia. Czy dwa punkty zdobyte w rywalizacjach z Olimpią Grudziądz i Chojniczanką Chojnice to wynik, z którego możemy być zadowoleni?
Trener, Konrad Gerega: Myślę, że wspomniane spotkania miały dwa różne oblicza. Jeśli chodzi o mecz z Olimpią Grudziądz, to możemy czuć delikatny niedosyt, aczkolwiek nasi rywale mieli lepsze sytuacje – dwa słupki. My natomiast dłużej posiadaliśmy piłkę, mieliśmy przewagę optyczną i myślę, że niewiele jeszcze trzeba, żeby nasz zespół zdobywał więcej bramek – po prostu brakuje wyboru lepszych momentów do dogrania i małych detali. Jak to poprawimy, będziemy strzelać gole.
Jeśli chodzi o mecz z Chojniczanką, to remis jest dla nas satysfakcjonujący o tyle, że rywale zagrali bardzo dobre spotkanie i na niewiele nam pozwolili. Szanujemy zatem punkty zdobyte w ostatnich dwóch meczach, bo mogliśmy przegrać, ale z drugiej strony – mogliśmy też wygrać.
Czy fakt, że mamy pewne problemy ze strzelaniem goli, może mieć podłoże mentalne, związane z pewnością siebie pod bramką rywala? Wyobrażam sobie, że kiedy nie strzelasz w jednym, drugim czy trzecim meczu, w decydujących momentach może zabraknąć zimnej krwi.
Myślę, że może mieć to wpływ. Mamy z tyłu głowy, że nie strzelamy wielu goli i presja może rosnąć. Natomiast nie uważam, że ona ma wpływ w meczu. To przyjdzie z czasem i w końcu wszyscy przekonamy się o tym, że ten zespół, poprzez to jak wygląda optycznie, w posiadaniu piłki, będzie skutecznie finalizował akcje i w końcu będziemy zadowoleni z tego, że Skra dobrze gra w piłkę i zdobywa więcej niż jedną bramkę w meczu.
W ośmiu spotkaniach zachowaliśmy aż pięć czystych kont. Ogólnie straciliśmy sześć bramek, natomiast należy pamiętać, że połowę z nich w meczu 1. kolejki z Hutnikiem. To imponujące.
Skra przegrała tylko mecze, które rozgrywała w trudnych momentach. Z Hutnikiem były dwie czerwone kartki, oczywiście ten mecz nie ułożył się po naszej myśli, ale z Olimpią Elbląg też przegraliśmy, bo graliśmy jednego mniej. Nasza drużyna nie przegrywa więc meczów, w których nie gra w osłabieniu.
Jeśli chodzi o czyste konta, to jest fakt, że Skra bardzo dobrze funkcjonuje w defensywie. Chcemy to cały czas kontynuować i podtrzymywać tę passę.
To ważny fundament w kontekście osiągania celów, które sobie zakładacie?
Myślę, że zawsze stereotypowo się powtarza, iż zespół buduje się od defensywy. Mogę powiedzieć, że na ilość zmian kadrowych i personalnych, która nas spotkała po spadku z Fortuna 1 Ligi, liczbę meczów rozegranych na “zero z tyłu” trzeba rozpatrywać jako fundament, który udało nam się zbudować. Nie było to łatwe.
Duże brawa dla zawodników, bo żeby zachowywać czyste konta, to oprócz zasad, potrzebne są jeszcze nastawienie i determinacja, żeby nie tracić goli. Piłkarze to pokazują. Należy to dzisiaj pielęgnować i podlewać. Uważam, że jeśli grasz na “zero z tyłu”, to niemoc z przodu w końcu zostanie przełamana.
Jako sztab szkoleniowy przywiązujecie dużą wagę do rozwoju indywidualnego zawodników. Często z nimi rozmawiacie, prowadzicie indywidualne odprawy. Czy jest trener zadowolony z rozwoju naszych piłkarzy? Zwłaszcza młodych, którzy mają jeszcze duże pole do poprawy w wielu elementach.
Nasza idea polega na tym, że trenujemy piłkarzy, którzy tworzą zespół. Nie trenujemy zespołu. Chcemy rozwijać piłkarzy jako jednostki, podnosić ich umiejętności w detalach pozycyjnych, żeby oni szli do przodu. Dzięki temu cały team idzie w górę. Chciałbym, żeby ta idea cały czas nam towarzyszyła.
Myślę, że nasze podejście spowodowało, iż przy tych zmianach personalnych, praca z indywidualną jednostką, o której wspominam, sprawia, że drużyna się skonsolidowała i się rozwija. Uważam, że dalej to nie jest sufit tego zespołu. Sufit jest jeszcze wysoko.
Mimo że nasza drużyna jest młoda, to często w poszczególnych, kluczowych momentach meczów objawiają się piłkarze, którzy decydują o ostatecznym rezultacie spotkania. To są często niedoświadczeni zawodnicy. Czy w naszym zespole jest wiele osobowości, zawodników, którzy biorą odpowiedzialność za drużynę?
Myślę, że największą odpowiedzialność biorą ludzie, którzy tworzą klub od wielu lat: Adam Mesjasz, Piotrek Nocoń, Adam Olejnik. Oni dźwigają największą odpowiedzialność, a wokół nich są piłkarze, którzy muszą im dorównywać. Normalną rzeczą jest, że w spotkaniach pojawia się jeden czy drugi zawodnik, który ma szansę przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść i zdobyć decydującą bramkę.
Chciałbym, żeby cały czas tak to wyglądało. Oprócz ludzi, którzy są z nami od wielu lat, obok są piłkarze, którzy stanowią ważną część zespołu i biorą odpowiedzialność na siebie. Myślę, że to naturalne. Jeśli ktoś ma cele, to nie mogą być one rozłożone na trzech ludzi, tylko muszą być rozłożone równomiernie na wszystkich piłkarzy. Oczywiście, starszyzna – z racji doświadczenia – przeszła wiele momentów i oni nadają ton, natomiast chciałbym, żeby młodzież brała od nich przykład i dorównywała im pod względem brania odpowiedzialności za wynik.
W piątek gramy z liderem tabeli, Radunią Stężyca. Jakiego meczu możemy się spodziewać?
Radunia składa się z bardzo dobrych piłkarzy na poziomie 2 Ligi. Mają swój sposób na grę. Szanujemy każdego przeciwnika. Teraz gramy z liderem, ale Skra ma się nikogo nie obawiać na Lorecie. Skra ma być pewna siebie i kierunku, w jakim podążą i jakie cele sobie stawia.
Przed sezonem ustaliłem sobie taką maksymę, że musimy wygrywać mecze u siebie. Chcemy to kontynuować. Oczywiście, mamy na swoim koncie wpadkę z Olimpią Elbląg.
Jakiego meczu możemy się spodziewać? Chciałbym, żebyśmy kontrolowali spotkanie poprzez posiadanie piłki, wysoki pressing i odbiory na połowie przeciwnika. Nie możemy pozwolić Raduni rozwinąć skrzydeł w szybkim ataku, bo dzisiaj to jest domena naszych rywali. Liczę na to, że niemoc bramkowa w tym meczu się skończy i w końcu Skra zagra tak skutecznie, że nikt nie będzie mógł powiedzieć, że gramy tylko w defensywie.
Wyniki osiągane przez naszą drużynę w Częstochowie są bardzo dobre. Czy uważa trener, że nasi piłkarze czują dużo większą pewność, grając u siebie? Wiadomo, że nie wygląda to tak w przypadku każdego zespołu.
Jak każdy gospodarz w domu czuje się pewnie, tak my nie chcemy być – w cudzysłowie – gościnni. Jak jakiś zespół gra na Lorecie, to musi czuć, że przyjeżdża do drużyny, która jest pewna u siebie, wie, jaki ma cel, co chce robić na boisku i w jaki sposób zamierza dominować nad przeciwnikiem. Chciałbym, żebyśmy tak do tego podchodzili. Potrzebne jest podejście, czyli nastawienie. Zawsze będę mówił o tym, że kwestia mentalna – nie tylko u siebie – jest szczególnie istotna w kontekście wygrywania spotkań.
Jeśli chodzi o “atut” sztucznej trawy i tak dalej, to zwróciłbym uwagę na fakt, że jeśli rozłożymy sobie to wszystko na cały sezon, to każda drużyna przeciwna przyjeżdża tu tylko na jeden mecz. Raz na całe rozgrywki gra na sztucznej trawie. My zmieniamy nawierzchnię co tydzień. Żeby nie było, że to jest nasze tłumaczenie – po prostu nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego wszyscy mówią, że nasze boisko jest atutem.
Chciałbym, żebyśmy przy Loretańskiej stworzyli coś, o czym przeciwnicy będą wiedzieć i czuć, że przyjeżdżając tutaj, mogą się obawiać, że Skra u siebie jest bardzo dobrym zespołem. Nastawionym na pewne cele, niepozwalającym na wiele przeciwnikowi. Chciałbym, żeby to tak funkcjonowało cały czas. Tak to widzę i przekazuję to piłkarzom. Uważam, że mecze u siebie są kluczowe. Jeśli chce się osiągnąć jakiś wynik, to trzeba je prostu wygrywać.