Po zakończeniu piątkowego spotkania z Chojniczanką Chojnice porozmawialiśmy z wahadłowym naszej drużyny, Mateuszem Wincierszem. Zapoznajcie się zatem z pomeczowymi przemyśleniami zawodnika Skry!
Zgodzisz się ze stwierdzeniem, że Chojniczanka to był jeden z najbardziej wymagających rywali, z jakim mierzyliśmy się w tym sezonie?
Mateusz Winciersz: Myślę, że tak. To był na pewno bardzo trudny mecz i zgadzam się z tym, bo dzisiaj było bardzo ciężko. Czujemy też ogromny niedosyt, ale uważam, że to był najtrudniejszy rywal jak do tej pory. Płynie z tego meczu dobra lekcja i nie pozostaje nam nic innego, jak walczyć dalej.
W drugiej połowie gra częściej toczyła się na naszej połowie. Mieliśmy dzięki temu sporo miejsca do kontrataków, ale mam wrażenie, że nie zawsze odpowiednio to wykorzystywaliśmy. Z czego to wynikało?
Myślę, że mogliśmy podejmować lepsze decyzje. W drugiej połowie brakowało “kropki nad i” – dokładnego podania, dobrego wyjścia do kontry, bo okazji i miejsca do tego było bardzo dużo. Czegoś nam zabrakło – myślę, że to na pewno nie kwestia zmęczenia – ale może bardziej wspomnianych dokładnych podań. To jest prosta rzecz, ale jak widać – nie zawsze jest to takie łatwe.
Powiedziałeś o zmęczeniu. To był dla nas drugi daleki wyjazd na północ Polski w ciągu niespełna tygodnia. Czy odczuwaliście pewne zmęczenie fizyczne, może nawet mentalne, podróżami i ciężarem dwóch trudnych meczów na wyjeździe?
Powiem szczerze, jeśli chodzi o mnie, nie odczuwałem tego. Czułem się bardzo dobrze, jak w każdym innym meczu. Teoretycznie był krótki okres między wyjazdami, ale może przygotowanie mentalne sprawiło, że czułem się mega dobrze.
Po raz kolejny bardzo dobrze zagraliśmy w defensywie, na zero z tyłu. Problem pojawił się jednak z przodu, bowiem znowu nie zdobyliśmy bramki. Czy to jest element, nad którym powinniśmy pracować najbardziej intensywnie w kontekście kolejnych tygodni?
Myślę, że na plus trzeba zapisać to, że ponownie zagraliśmy na zero z tyłu. W obronie graliśmy mega dobrze, odpowiedzialnie i w tych aspektach można nas pochwalić. Natomiast w ofensywie na pewno musimy jeszcze mocniej popracować, stwarzać więcej sytuacji i myślę, że będzie dobrze. Trochę nam w tej kwestii brakuje. Mamy pięć bramek i stać nas na zdecydowanie więcej. Trzeba walczyć, trenować i uważam, że będzie lepiej.
W piątek gramy w końcu u siebie. Czy w spotkaniach rozgrywanych przy Loretańskiej czujecie się wyjątkowo dobrze, to jest nasz duży atut?
Uważam, że to jest duży atut. Chyba każdy chce grać mecze u siebie i o to w tym wszystkim chodzi. Nie możemy się już doczekać piątkowego spotkania, zwłaszcza po dzisiejszym remisie. Czujemy ogromny niedosyt i szkoda, że tego meczu nie gramy już jutro (śmiech). Czekamy na to spotkanie z niecierpliwością i nie dopuszczamy innej opcji niż zwycięstwo, najlepiej bardziej okazałe niż 1:0. Wtedy będzie super!