Wczoraj nasza drużyna rozegrała pierwszy styczniowy mecz kontrolny. Piłkarze Skry Częstochowa bezbramkowo zremisowali z GKS-em Tychy. Po ostatnim gwizdku na kilka naszych pytań odpowiedział ofensywny pomocnik zespołu, Piotr Pyrdoł.
Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 0:0, natomiast patrząc na przebieg gry, możemy chyba przyznać, że był to remis ze wskazaniem na naszą drużynę. Jak ocenisz to spotkanie?
Piotr Pyrdoł: – Myślę, że w pierwszej połowie zdecydowanie przeważaliśmy, natomiast brakowało nam trochę spokoju i precyzji w trzeciej tercji, bo mieliśmy okazje, żeby strzelić bramkę. W drugiej części inicjatywę przejął trochę GKS Tychy, ale myślę, że po dwóch tygodniach mocnego mikrocyklu, w którym trenowaliśmy dwa razy dziennie, był to dobry sprawdzian. Wykorzystaliśmy sporo elementów, nad którymi pracowaliśmy przez ostatnie dwa tygodnie.
Elementem, który dobrze dzisiaj u nas wyglądał, był wysoki pressing. Zmuszaliśmy rywali do kolejnych błędów, często odbieraliśmy piłkę na ich połowie i to przynosiło dobre efekty.
Myślę, że czujemy automatyzmy w wysokim pressingu. Uważam, że w tej lidze po prostu trzeba grać w taki sposób. Oczywiście żaden zespół nie jest w stanie grać przez 90 minut w wysokim pressie, ale jeżeli jest szansa i okazja ku temu, to trzeba iść do wysokiego pressingu. Jeśli on będzie skuteczny, to odbierzemy piłkę i będziemy mieć okazję, by zdobyć bramkę.
Tak jak powiedziałeś, w ostatnim czasie trenowaliście bardzo intensywnie – często dwa razy dziennie. Czy podczas dzisiejszego sparingu zaznaliście skutków wysokich obciążeń w okresie przygotowawczym? Czuliście, że Wasze nogi są już ciężkie?
Na pewno. Gdybyśmy nie czuli, to by oznaczało, że coś było źle wykonane. Natomiast nogi mają prawo i muszą być po takich treningach zmęczone. Tak na gorąco, najważniejsze jest to, że nie ma żadnego urazu i to jest bardzo istotne w tym okresie.