W spotkaniu z Ruchem Chorzów środkowy pomocnik naszej ekipy, Bartłomiej Babiarz, zaprezentował się z bardzo dobrej strony i stanowił ważny punkt w centralnej strefie boiska. Po zakończeniu sobotniego meczu porozmawialiśmy z doświadczonym zawodnikiem Skry Częstochowa.
Można powiedzieć, że to był dla nas słodko – gorzki wieczór w Bełchatowie. Generalnie zagraliśmy bardzo dobry mecz, może nawet – biorąc pod uwagę klasę rywala – najlepszy w sezonie, a jednak straciliśmy kluczową bramkę w doliczonym czasie gry. Jakie masz odczucia po dzisiejszym spotkaniu?
Bartłomiej Babiarz: – Powiedziałbym, że bardziej gorzkie, bo po naszej słabszej serii, wszyscy mocno liczyliśmy dzisiaj na zwycięstwo. Różnie te mecze się ostatnio układały. Dzisiaj pokazaliśmy, że potrafimy walczyć z najlepszymi drużynami w lidze. Na pewno szkoda, że nie dowieźliśmy tego zwycięstwa. Jestem zdania, że mogliśmy ten mecz skończyć dużo wcześniej, strzelić na 2:0 i nikt by potem nie rozmyślał, czy karny podyktowany w 94. minucie był słuszny.
Przy okazji naszej słabszej serii, dużo mówiło się o determinacji, o tym, że musimy walczyć na boisku, natomiast wydaje mi się, że dzisiaj – oprócz tego – zaprezentowaliście sporo jakości piłkarskiej i na pewno nie byliście zespołem gorszym. Co więcej, byliście lepszym i dużą część meczu spędziliście na połowie rywala.
Tym bardziej szkoda tego wyniku. Po ostatnich meczach, na pewno to było spotkanie, w którym – szczególnie na początku pierwszej połowy – dominowaliśmy. Stwarzaliśmy sytuacje, mieliśmy stałe fragmenty gry. Oprócz jednej sytuacji w końcówce pierwszej połowy, Ruch nie był w stanie nam zagrozić i myślę, że jest to dobry prognostyk na kolejną rundę. Nie jest łatwo i myślę, że nikt się nie znalazł w sytuacji, jaka nas ostatnio spotkała, ale dzisiaj pokazaliśmy, że Skra jest drużyną, która potrafi walczyć z każdym i że utrzyma się w 1. lidze.
Dzisiaj na stadionie w Bełchatowie pojawiła się pokaźna grupa sympatyków Ruchu Chorzów. W trakcie swojej kariery, grałeś w zespole „Niebieskich” przez kilka dobrych lat. Czy to było dla Ciebie szczególne spotkanie?
Tak, zawsze jak gram z Ruchem, to jest dla mnie coś szczególnego. Spędziłem tam prawie dziesięć lat – w juniorach, a potem w pierwszej drużynie. Chciałem zagrać dobry mecz – jaki on był, to nie mnie oceniać – ale dzisiaj jestem zawodnikiem Skry i robiłem wszystko, żebyśmy wygrali. Jest mi przykro, że nie udało nam się tego wyniku dowieźć do końca.
Nie zmienia to jednak faktu, że dzisiejszy mecz był prawdziwym powiewem optymizmu przed przerwą zimową. Generalnie, biorąc pod uwagę złą passę, nasza sytuacja w tabeli nie wygląda tak źle jak mogłoby się wydawać.
Na początku rundy pokazaliśmy, że potrafimy grać i wygrywać z naprawdę dobrymi zespołami, a przecież wszyscy nas skazywali na spadek, zanim rozpoczął się sezon. Teraz, mamy coś do udowodnienia przede wszystkim sobie. Wiemy, jaką mamy drużynę. Zdajemy sobie sprawę z tego, na co nas stać. Tak jak powiedziałem wcześniej, dzisiaj pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną, wspólnie tworzymy Skrę i że nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Jeśli ktoś skazał Skrę na spadek, to na wiosnę bardzo się zdziwi.