Ladies wygrały w niedzielę z Polonią Środa Wielkopolska 3:2 po niezwykle emocjonującym i zaciętym spotkaniu. Jedną z wyróżniających się na boisku zawodniczek była Milena Kowalska. Po meczu porozmawialiśmy z naszą utalentowaną stoperką.
Za wami ważny, a jednocześnie trudny pojedynek, w trakcie którego sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Emocje zdążyły już opaść?
Jeszcze nie do końca. W środę przed treningiem czekają nas analizy formacyjne, które zamkną temat meczu ze Środą Wielkopolską. Myślę, że już po nich będziemy w stanie w 100% skupić się na nachodzącym meczu ze Staszkówką.
Jaki wpływ miała na was ta dość szybko, nie ukrywajmy, stracona bramka?
Mam wrażenie, że trochę nas to obudziło, bo w pierwszych minutach byłyśmy nieco ospałe. Ta bramka pokazała też, że musimy być bardziej ostrożne, jeśli chodzi o stałe fragmenty gry, bo tak jak ostrzegali nas trenerzy, zawodniczki Polonii są bardzo mocne w tym aspekcie. Jednak – co najważniejsze – nie podcięła nam ona skrzydeł. Całą drużyną czułyśmy, że jesteśmy w stanie wygrać i bardzo nam na tym zależało, dzięki czemu szybko wyrównałyśmy.
Patrząc na obraz gry trzeba przyznać, że pierwsza połowa przebiegała zdecydowanie pod wasze dyktando, w drugiej miałaś już jednak wraz z koleżankami z bloku defensywnego dużo więcej pracy, z której wywiązałaś się bardzo dobrze. Kilkukrotnie popisałaś się naprawdę skutecznymi interwencjami, zarówno na ziemi jak i w powietrzu, udowadniając, że z meczu na mecz jesteś coraz lepszą i coraz wszechstronniejszą zawodniczką. Czy również dostrzegasz swój postęp? W jakim aspekcie piłkarskiego rzemiosła czujesz się obecnie najlepiej?
Zdecydowanie zauważam postęp, zwłaszcza w grze głową. Dzięki treningom formacyjnym szlifujemy umiejętności przydatne na konkretnych pozycjach, a u środkowych obrończyń, jest to w dużej mierze właśnie gra głową. Jeśli chodzi o coś w czym czuję się najlepiej, to chyba mogę powiedzieć, że jest to gra 1 na 1 w obronie. Jednak to również zależy od meczu – czasem jedne zachowania wychodzą lepiej, a czasami inne.
Od poprzedniego meczu ligowego minął niemal miesiąc. Ciężko było utrzymać formę przez tak długi czas bez ligowego grania?
Nie powiedziałabym, że ciężko. Sztab zadbał o to, żebyśmy nie wypadły z meczowego rytmu i zaplanował sparingi z naprawdę jakościowymi drużynami. Zarówno Czarni Sosnowiec jak i Śląsk Wrocław, to drużyny ekstraligowe, na których tle można było zobaczyć nad czym musimy w szczególności pracować. Oczywiście miałyśmy okazję też trochę odpocząć, zarówno psychicznie jak i fizycznie, więc uważam, że wykorzystałyśmy tę przerwę najlepiej jak tylko mogłyśmy.
Cofnijmy się nieco w czasie. Początek sezonu był dla was dość trudny. Czy uważasz, że najgorsze macie za sobą i jesteście już na dobrej drodze? Na co Twoim zdaniem stać tę drużynę?
Mam nadzieję, że najgorsze za nami i teraz będzie już tylko lepiej. Uważam, ze stać nas na bardzo dużo, tylko musimy w to wszystkie uwierzyć. W tej lidze można wygrać z każdym i mam nadzieję, że pokażemy cały potencjał, który w nas drzemie. Staram się nie wybiegać za bardzo w przyszłość, tylko skupiać na każdym kolejnym meczu, bo każdy jest dla nas równie ważny.
Z jakimi zamierzeniami przystępowałaś do tegorocznych rozgrywek i czy jakieś cele udało Ci się już zrealizować?
Zamierzenia były i są, ale nie lubię o nich za dużo mówić. Kiedy je zrealizuję, to opowiem o nich więcej. Na pewno celem było to, żeby regularnie wychodzić na boisko w pierwszej jedenastce i jak na razie mi się to udaje.
Dziękuję zatem za rozmowę i życzę powodzenia w dalszej części sezonu.
Również dziękuję.