Od początku bieżącego sezonu Rafał Brusiło stanowi bardzo istotne ogniwo naszej drużyny. W związku z tym, iż jesteśmy na półmetku rundy jesiennej, porozmawialiśmy z doświadczonym zawodnikiem naszej drużyny o kilku ciekawych kwestiach dotyczących wyników, boiskowej postawy i piłkarskiego rozwoju Skry Częstochowa!
Na ten moment zajmujemy 9. miejsce w ligowej tabeli i posiadamy ośmiopunktową przewagę nad strefą spadkową. Jak oceniasz pierwszą fazę sezonu w naszym wykonaniu? Czy uważasz, że to wszystko zmierza w kierunku pierwszoligowej stabilizacji, o której mieliśmy okazję porozmawiać przed sezonem?
Rafał Brusiło: – Tak, zgadza się. Jesteśmy po dziewięciu kolejkach i wracając teraz pamięcią do naszej rozmowy z obozu, myślę, że dużo rzeczy, które powiedziałem, ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. Po pierwsze, ilość punktów na tym etapie sezonu, a także niewielka strata do drużyn z pierwszej „szóstki” – to liczby, które są dla nas bardzo satysfakcjonujące.
Do tego uważam, że w wielu meczach dołożyliśmy fajny styl i ciekawe granie w piłkę. Nie jest to już tylko Skra z pierwszej rundy zeszłego sezonu, która była do bólu skuteczna, nieprzyjemna i punktowała za wszelką cenę. Teraz, w wielu fragmentach potrafimy grać jak równy z równym z zespołami, które w pierwszej lidze są zdecydowanie dłużej od nas i posiadają piłkarzy z fajną przeszłością. Połowę rundy w naszym wykonaniu można jak najbardziej uznać za udaną.
W poprzednim sezonie zdarzało nam się – mówiąc kolokwialnie – nie „dowozić” zwycięstw i dobrych wyników do końca poszczególnych spotkań. W tym momencie, mam wrażenie, dużo lepiej zarządzamy meczami i punktujemy regularnie. Czy to jest największa zmiana w porównaniu do minionego sezonu?
Tak, zdecydowanie. My, jako zespół, też to odczuwamy i widzimy, że się po prostu rozwijamy. Pewne rzeczy, nad którymi pracujemy w treningu, stają się powtarzalne. Moim zdaniem, w piłce nożnej i procesie treningowym jest to najważniejsze. Chodzi o to, żeby aspekty, nad którymi pracujemy, działały potem na zasadzie automatu. Musimy być zespołem powtarzalnym. W sytuacji, kiedy nie wyjdzie nam skok pressingowy, zgubimy tempo pressingu, wiemy jak zachować się w ostatniej fazie, żeby nie dopuścić do utraty bramki.
Więc tak, uważam, że ta zmiana jest na pewno widoczna. Drugi rok, teoretycznie najtrudniejszy dla beniaminka, pokazuje, że dostosowaliśmy się do pierwszej ligi i w dużej mierze się jej nauczyliśmy. Z pewnością jesteśmy mądrzejsi o cały poprzedni sezon. Z meczu na mecz wyciągamy wnioski, staramy się jeszcze bardziej udoskonalać i doprowadzać do tego, by nie tracić bramek i – co za tym idzie – regularnie punktować.
Gdybyśmy mieli poszukać naszych słabszych stron, to w jakim obszarze najbardziej musimy się jeszcze poprawić?
Myślę, że łatwo się do tego odnieść, patrząc na tabelę. W rubryce „punkty” wszystko się zgadza, ale gdy spojrzymy na statystykę strzelonych goli – jest gorzej. Chociażby wracając do ostatniego meczu, przeciętny kibic mógłby pomyśleć, że Skra miała dużo szczęścia – po straconej bramce, szybko strzeliła gola i wywiozła trzy punkty z Rzeszowa. Prawda natomiast jest taka, że do momentu straty bramki – nawet nie przy stuprocentowej skuteczności – spokojnie mogło być 2:0 czy 3:0. Wtedy nie doszłoby do nerwowej końcówki.
Na pewno więc musimy poprawić skuteczność. Czasami brakuje nam zimnej krwi w sytuacjach podbramkowych, ponieważ współczynnik xG z pewnością mamy lepszy niż w poprzednim sezonie. Dochodzimy do większej ilości okazji. W tamtym roku bywały mecze, że jednym stałym fragmentem gry zdobywaliśmy trzy punkty i rzadko byliśmy w „szesnastce” przeciwnika.
Tak jak mówiłem, krok po kroku, powtarzamy te elementy i nad nimi pracujemy. To jest kolejny kroczek w rozwoju, który musimy wykonać, żeby na dobrym poziomie zostawić to, co funkcjonuje dobrze, a podciągać aspekty takie jak ofensywa, finalizacja czy skuteczność. Chcemy, żeby liczby w tych przednich formacjach były po prostu jeszcze lepsze.
Zacząłeś sezon grając jako jeden z trójki środkowych obrońców – podobnie jak w minionej kampanii. Teraz jednak występujesz na prawym wahadle. Czy to był dla Ciebie pewien problem, żeby po dłuższym okresie w środku defensywy, przestawić się na nieco inny styl grania? Miałem wrażenie, że na początku – po zmianie pozycji – musiałeś wprowadzić trochę zmian, jeśli chodzi o sposób biegania, gospodarowania siłami. Natomiast, na przykład, ostatni mecz pokazał, że czujesz się już bardzo dobrze. Co więcej, z piłką przy nodze robisz sporo zamieszania w szeregach defensywnych rywali.
Tak jak powiedziałeś i tak jak – z tego co pamiętam – rozmawialiśmy na obozie, fizjologii nie oszukasz. Wtedy wracałem po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją na pozycję środkowego obrońcy i potrzebowałem przygotowania, treningu, żeby wejść na odpowiednie tory. Tak samo teraz, znowu potrzebowałem chwili – to jest naturalna kolej rzeczy – żeby się przestawić po roku treningu na innej pozycji, gdzie wysiłek jest inny, na innych intensywnościach się biega, a praca jest bardziej interwałowa. Organizm potrzebował adaptacji.
Natomiast sam sposób grania, poszczególne zachowania na wahadle, z pewnością nie są mi obce. Całe życie grałem na skrzydle, później na szczeblu centralnym występowałem głównie na bokach obrony (co prawda w systemie z czwórką obrońców, nie z wahadłami) i wszystkie zachowania charakterystyczne dla gry na tej pozycji na pewno mi zostały.
Pomogłem, na ile byłem w stanie na pozycji stopera i mogę dalej to czynić, ale moja fizjonomia i predyspozycje są takie, że mogę z powodzeniem występować na wahadle. Z meczu na mecz staram się robić wszystko, żeby to szło do przodu i wyglądało coraz lepiej.
Chciałbym jeszcze zapytać o najbliższe spotkanie z Arką Gdynia. Nasi rywale nie weszli w sezon tak, jak sobie zakładali, natomiast ich ostatnie spotkania – zwłaszcza 5:0 z GKS-em Tychy, były już bardzo udane. Czy ten ostatni wynik Arki, tuż przed rywalizacją z naszą drużyną, robi na Was wrażenie?
Powiem tak, cele Arki przed sezonem były znane całej Polsce. Okej, rozmiary ostatniego zwycięstwa na pewno mogą robić wrażenie, ale my też mamy swoje cele i dynamikę, w której obecnie jesteśmy. Punktujemy regularnie. Na boisku w Bełchatowie jesteśmy zespołem mocnym. I wiemy też, że Arka z pewnością gra nieco inaczej na wyjeździe niż u siebie – chociażby ze względu na poziom kibicowski. Mecze w Bełchatowie są inne, a my na pewno bardzo dobrze przygotujemy się do sobotniego spotkania.
Nie ma w nas żadnej obawy ani lęku, że Arka przyjedzie do nas rozpędzona, bo my też jesteśmy po zwycięstwie. Co prawda wygraliśmy 2:1, ale to są takie same trzy punkty jak te, które Arka zdobyła z GKS-em Tychy. Oczekujemy fajnego, ciekawego meczu. Na pewno dla nas to jest jeszcze większa mobilizacja, że mierzymy się z zespołem, który ma jasno sprecyzowane, ambitne cele. Presja jest po ich stronie, a my wyjdziemy zrobić swoje, znowu zagrać dobry mecz, powtarzalny w tych aspektach, o których rozmawialiśmy i liczymy, że w sobotę zapunktujemy.
A w związku z dobrą postawą naszej drużyny – wiem, że być może nikt nie powie tego otwarcie – myślicie o czymś więcej? Może o miejscu w czołowej „szóstce”? Czy raczej skupiacie się na każdym kolejnym spotkaniu i nie wybiegacie w przyszłość?
Nie, takie myślenie w ogóle nie wchodzi w grę, znając tę ligę, która jest jeszcze bardziej wyrównana niż w poprzednim sezonie – patrząc na poziom drużyn, a także na ich historię, stadiony, kibiców. Musimy z kolejki na kolejkę punktować.
Jak to ktoś kiedyś fajnie powiedział: grając o utrzymanie, musisz grać o awans, żeby też się utrzymać. Nie możemy patrzeć w dół i liczyć, ile mamy przewagi nad strefą spadkową. Tabela jest tak płaska, że na dzisiaj mamy fajny komfort na dole stawki, ale przez to, że mamy mało punktów straty do górnej części, to też nas jako drużynę, sztab, klub determinuje i motywuje.
W tej lidze możemy naprawdę dobrze funkcjonować. I taki jest nasz cel – żebyśmy cały czas mieli fajny komfort i żebyśmy mogli spojrzeć w tabelę z myślą, że możemy w niej namieszać. I żeby drużyny musiały się z nami liczyć. Chcemy doprowadzić do tego, żeby Skra nie była przysłowiowym rywalem do odhaczenia w weekend, tylko drużyną, z którą będzie trzeba zagrać bardzo dobre zawody, aby z nią zapunktować.
Myślę, że takie musimy sobie stawiać cele: być jak najwyżej i jeszcze mocniej budować naszą markę w pierwszej lidze.