Umieliśmy szybko zareagować – konferencja po meczu w Rzeszowie

Skra Częstochowa pokonała 2:1 Resovię Rzeszów w wyjazdowym spotkaniu 9. kolejki Fortuna 1 Ligi. Częstochowianie w pomeczowych wypowiedziach podkreślali wagę sobotniego zwycięstwa, natomiast sytuacja rzeszowian po tym pojedynku staje się coraz trudniejsza. Zapraszamy do zapisu pomeczowej konferencji prasowej.

Jakub Dziółka, trener Skry Częstochowa:

Byliśmy mocno skoncentrowani i mocno przygotowani do tego meczu. Chcieliśmy go wygrać i to się udało. Gratuluję zespołowi zwycięstwa i dobrej gry. Straciliśmy bramkę po stałym fragmencie, na co uczulaliśmy zespół, ale umieliśmy odpowiednio i szybko na to zareagować. Mecz powinniśmy dużo szybciej zamknąć sytuacjami Piotrka, Damiana czy Adama, ale tak się nie stało. Resovia to nie jest słaby zespół. Oczywiście ma trudny moment i musi sobie z tą sytuacją poradzić, ale tak jak powiedziałem, według statystyk Resovia powinna mieć dużo więcej punktów i chociaż to jest tylko statystyka, to jednak o czymś świadczy, dlatego tym bardziej doceniam zwycięstwo na trudnym terenie. Myślę, że dobry, intensywny mecz z naszej strony po meczu środowym i to pokazuje, że umiemy grać co trzy dni. W spotkaniach ligowych zdobyliśmy w tym okresie cztery punkty – jeden z Sandecją i trzy dzisiaj, także jestem pewny, że to nas będzie dalej bodźcowało do dobrej pracy i zdobywania punktów w tej lidze.

Tomasz Grzegorczyk, trener Resovii Rzeszów:

Mam wrażenie, że nie wszyscy moi zawodnicy byli świadomi wagi tego spotkania i nie wszyscy byli chyba świadomi o co gramy. W pierwszej połowie małe tempo w naszej grze, mało angażowaliśmy zawodników do poczynań ofensywnych, popełnialiśmy dużo niewymuszonych błędów, cechował nas też brak koncentracji. Nie da się tego wytłumaczyć. W przerwie mówimy, że stałe fragmenty gry mogą zaważyć, przypominamy o tym, mając rozpracowanego przeciwnika i tracimy bramkę po stałym fragmencie gry bramkę. Strzelamy bramkę wyrównującą, mamy poprzeczkę, wolny, ale… druga stracona bramka to jest kuriozum. Żaden trener nie wytłumaczy tego, że zawodnik wywraca się w polu karnym o własne nogi. Te błędy indywidualne są niewytłumaczalne. Większe zaangażowanie zawodników było widoczne po utracie bramki, ponieważ być może zapukała świadomość niektórym piłkarzom, że musimy gonić wynik. Byliśmy w stanie wyrównać, ale nie można w ten sposób tracić drugiej bramki, bo to jest kuriozum. Co dalej, zobaczymy w tygodniu. Nie mogę tego rozszerzyć, bo kurz i emocje jeszcze nie opadły.

Copy link
Powered by Social Snap