Za nami 6. seria spotkań Fortuna 1 Ligi! W związku z tym, warto podsumować wydarzenia minionego weekendu na boiskach zaplecza ekstraklasy.
GKS Katowice – Sandecja Nowy Sącz 0:0
W spotkaniu otwierającym 6. kolejkę Fortuna 1 Ligi zmierzyły się sobą zespoły, które nie rozpoczęły sezonu w sposób spektakularny. Warto jednak pamiętać, że piłkarze z Nowego Sącza napsuli bardzo wiele krwi chociażby krakowskiej Wiśle. Stwierdzenie, że byli bliscy zwycięstwa przy Reymonta, w żadnym wypadku nie zakrawa o nadużycie. Ostatecznie ich rywalizacja z „Białą Gwiazdą” zakończyła się bezbramkowym remisem. Z kolei GieKSa bardzo dobrze wyglądała chociażby w spotkaniach z ŁKS-em (2:0) czy Zagłębiem Sosnowiec (3:1).
Ostatecznie obie drużyny podzieliły się punktami. Chociaż to gospodarze piątkowego starcia nieco dłużej utrzymywali się przy piłce, to trzeba przyznać, iż Sandecja wykreowała większą liczbę groźnych sytuacji. W pierwszej połowie w poprzeczkę po uderzeniu z dystansu trafił Michał Walski, w drugiej – obramowanie obił z kolei Maciej Mas. Były zawodnik Skry, który bardzo dobrze prezentował się w barwach naszego klubu, miał jeszcze jedną, świetną okazję, lecz z niewielkiej odległości uderzył ponad bramką. W końcowej fazie meczu bliscy strzelenia gola byli gospodarze, lecz po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu gry piłka trafiła w słupek bramki Sandecji.
GKS Tychy – Wisła Kraków 3:1
Do sobotniego starcia Wisła Kraków przystępowała w roli lidera Fortuna 1 Ligi. Podopieczni Jerzego Brzęczka wcześniej stracili punkty tylko raz, gdy bezbramkowo zremisowali z Sandecją w 1. kolejce. Natomiast tyszanie podejmowali „Białą Gwiazdę” po serii dwóch porażek z rzędu. Ostateczny rezultat spotkania rozgrywanego na Górnym Śląsku można więc uznać za sporych rozmiarów niespodziankę.
Pierwszą bramkę co prawda zdobyli krakowianie (za sprawą Luisa Fernandeza, który wykorzystał rzut karny), lecz przed samą przerwą gola samobójczego zanotował Michał Żyro. W drugiej części rywalizacji wiślacy nie potrafili znaleźć recepty na doskonałe dośrodkowania Krzysztofa Wołkowicza, który najpierw obsłużył Daniela Rumina (gol na 2:1), a następnie Mateusza Czyżyckiego (bramka na 3:1).
Skra Częstochowa – Zagłębie Sosnowiec 1:0
Nasza drużyna zaprezentowała się ze świetnej strony, przez większą część meczu dominując i kontrolując przebieg gry. Jedyną bramkę dla Skry zdobył Adam Mesjasz, który pewnie egzekwował rzut karny podyktowany za zagranie ręką jednego z graczy Zagłębia. Kolejne zwycięstwo podopiecznych Jakuba Dziółki jasno pokazuje, że nasza drużyna jest bardzo dobrze przygotowana do sezonu i w obecnej kampanii stać ją na bardzo wiele.
Relację z sobotniego starcia z Zagłębiem możecie przeczytać tutaj!
Odra Opole – Apklan Resovia Rzeszów 1:1
W sobotę zmierzyły się ze sobą drużyny, które na ten moment znajdują się w dolnych rejonach tabeli. Gospodarze przejawiali jednak oznaki znacznego progresu, wszak w środku tygodnia pokonali Sandecję 4:2. Resovia wyjeżdżała do Opola w nieco gorszych nastrojach, wszak porażka w meczu 5. kolejki z Arką jeszcze bardziej podkopała smętne nastroje panujące w stolicy Podkarpacia.
Sobotnie starcie lepiej rozpoczęli rzeszowianie. Ładnym uderzeniem z dystansu popisał się Marek Mróz, który otworzył wynik spotkania. W 31. minucie imponującym strzałem z rzutu wolnego bramkarza rywali zaskoczył młody Szymon Łapiński. Obie drużyny podejmowały starania, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyć. Nie zobaczyliśmy jednak kolejnych goli, a mecz zakończył się podziałem punktów.
Stal Rzeszów – ŁKS Łódź 1:0
Przed meczem w stolicy Podkarpacia, Łódzki Klub Sportowy miał na swoim koncie imponującą passę czterech zwycięstw z rzędu. Stal punktowała mniej efektywnie, ale udowodniła, że jako beniaminek może rywalizować na zapleczu ekstraklasy, prezentując futbol ciekawy dla oka.
Ostatecznie rzeszowianie zatrzymali serię ŁKS-u. W pierwszej części spotkania piłkarze Stali regularnie kreowali sytuacje podbramkowe, umiejętnie operowali piłką i dobrze konstruowali kolejne akcje. W 47. minucie wynik spotkania otworzył gol samobójczy Bartosza Szeligi.
W drugiej części podopieczni Kazimierza Moskala dążyli do wyrównania. Bardzo groźny pod bramką rywala był chociażby wprowadzony z ławki Kelechukwu, który rozruszał grę ŁKS – u. Dynamicznemu skrzydłowemu zabrakło jednak skuteczności, wszak najpierw jego uderzenie obiło poprzeczkę, a później w sytuacji sam na sam strzelił minimalnie obok bramki.
Do końca spotkania rezultat nie uległ już zmianie i gospodarze zapisali na swoim koncie cenne trzy punkty.
Górnik Łęczna – Arka Gdynia 1:2
Zawodnicy Górnika z pewnością nie mogą być zadowoleni z początku kampanii w swoim wykonaniu, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, iż jeszcze kilka miesięcy temu występowali na poziomie ekstraklasy. Spotkanie z Arką nie poprawiło im humorów.
Wszystko zaczęło się jednak po myśli gospodarzy, bowiem w 17. minucie gry bramkę otwierającą wynik zdobył Marcin Biernat, który dobrze odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym. Jeszcze w pierwszej części na jego gola odpowiedział Omran Haydary, który strzałem po długim słupku pokonał golkipera Górnika. Swoją drogą, skrzydłowy Arki rozgrywał w niedzielę świetne zawody, co rusz wprawiając w zakłopotanie momentami bezradnych defensorów gości.
To właśnie Haydary odegrał ważną rolę w kluczowej, bramkowej akcji swojej ekipy w drugiej odsłonie meczu. Afgańczyk świetnie poradził sobie z rywalami na skrzydle, rozegrał piłkę z Januszem Golem i wstrzelił futbolówkę wzdłuż bramki. W polu karnym najlepiej odnalazł się Karol Czubak, który strzałem pod poprzeczkę umieścił piłkę w siatce i ustalił rezultat spotkania.
Chrobry Głogów – Podbeskidzie Bielsko – Biała – 0:1
Do meczu z Podbeskidziem ekipa Chrobrego przystępowała po dwóch porażkach z rzędu. Nastroje w Bielsku również nie były najlepsze, wszak w tygodniu „Górale” ulegli naszej ekipie 0:1.
W niedzielnym starciu górą byli jednak goście, którzy na przestrzeni całego spotkania prezentowali się nieco lepiej od rywali. Na pierwszego i – jak się okazało – jedynego gola czekaliśmy do 76. minuty. Wówczas Kamil Biliński wziął na siebie odpowiedzialność, huknął jak z armaty, a piłka – po odbiciu od poprzeczki – zatrzepotała w siatce. Doświadczony snajper po raz kolejny udowodnił, jak ważną jest postacią w zespole prowadzonym przez Mirosława Smyłę.
Termalica Bruk–Bet Nieciecza – Puszcza Niepołomice 0:0
W poniedziałkowym meczu spotkały się drużyny z górnej połowy tabeli. Jednak o ile Termalica od początku była przedstawiana jako jeden z głównych faworytów do awansu na najwyższy szczebel rozgrywkowy w kraju, o tyle tak dobra postawa podopiecznych Tomasza Tułacza była swego rodzaju niespodzianką.
Kibice zgromadzeni na stadionie w Niecieczy nie mieli okazji do obejrzenia bramek. W drugiej połowie gospodarze zamknęli rywali na ich połowie i regularni zagrażali bramce przyjezdnych. Zabrakło im jednak nieco skuteczności, dzięki czemu Puszcza wywiozła z niezwykle trudnego terenu kolejną ważną zdobycz punktową.
Ruch Chorzów – Chojniczanka Chojnice 1:1
W spotkaniu zamykającym 6. kolejkę Fortuna 1 Ligi naprzeciwko siebie stanęły zespoły przebywające na przeciwległych biegunach ligowej tabeli. Gospodarze świetnie rozpoczęli bieżącą kampanię i pokazali, że zamierzają walczyć o najwyższe cele. Ich poniedziałkowi rywale nie odnieśli jeszcze ligowego zwycięstwa, a w związku z tym, pierwszych spotkań sezonu z pewnością nie mogli zaliczyć do udanych.
Nie byliśmy zatem zaskoczeni, gdy w 35. minucie gry strzałem zza pola karnego wynik otworzył pomocnik „Niebieskich”, Tomasz Swędrowski. W kolejnej fazie meczu goście tworzyli sobie jednak większą liczbę sytuacji. Chorzowian kilkukrotnie ratował młody golkiper, Jakub Bielecki, lecz w doliczonym czasie gry Chojniczanka dopięła swego. Patryk Tuszyński doprowadził do wyrównania. Co za tym idzie – ostatecznie oba zespoły podzieliły się punktami.
****