Bramkarz naszej drużyny, Jakub Bursztyn, w sobotę po raz kolejny świetnie spisywał się między słupkami i popisał się kilkoma niezwykle ważnymi interwencjami. Po zakończeniu sobotniego meczu porozmawialiśmy z golkiperem Skry Częstochowa.
Mam wrażenie, że w dzisiejszym meczu długimi fragmentami nie byliśmy drużyną słabszą, a może nawet byliśmy lepsi. Czujecie niedosyt?
Jakub Bursztyn: – Na pewno niedosyt jest ze względu na fakt, że uprawiamy sport i gramy w piłkę po to, żeby wygrywać. Przyjechaliśmy tu z myślą, żeby zdobyć trzy punkty. Pierwsze trzydzieści minut nie było takie, jak sobie założyliśmy przed meczem. Natomiast po przerwie, kilku mocniejszych słowach w szatni, udało nam się to skorygować i w drugiej połowie wyglądało to już naprawdę dobrze. I tak jak powiedziałeś: jest niedosyt, bo były sytuacje, żeby strzelić bramkę na 2:1.
Od trzydziestej minuty byliśmy stroną przeważającą na boisku. Pokazaliśmy, że potrafimy być konkretni z przodu, bo mimo iż przeciwnik nieco dłużej utrzymywał się przy piłce, tworzyliśmy sytuacje. Czy to też pokazuje, że dobrze czujemy się z piłką przy nodze i może to być nasz atut?
Na pewno strzelenie bramki dało nam mocnego wiatru w żagle. Tak jak mówisz, ta piłka nam nie przeszkadzała. Udało się nawet wykreować kilka fajnych sytuacji, tylko trochę brakowało nam dokładności w ostatnim podaniu. Dlatego na przyszłość możemy patrzeć pozytywnie, jeżeli chodzi o grę piłką.
ŁKS często próbował dzisiaj zagrań za naszą linię obrony i ostatecznie straciliśmy po takim podaniu bramkę. Spodziewaliście się takiego sposobu gry ze strony rywali?
Analizowaliśmy ich i wydaje mi się, że mieliśmy dobrze przeanalizowaną ich grę. Wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Próbowali grać piłki za linię – w pierwszej połowie udawało się je przechwycić – czy to mi, czy środkowym obrońcom. W drugiej połowie murawa nasiąkła wodą, trochę popadało i te piłki jeszcze częściej były grane. I tak jak mówisz, jedną udało im się wykorzystać.
Miałeś dzisiaj, mimo wszystko, sporo pracy i chyba możesz być ze swojego występu w pełni zadowolony.
W pełni może nie, bo jednak jak tracisz dwie bramki i przegrywasz mecz to nigdy nie możesz być zadowolony – i z siebie, i z zespołu. Także na pewno czuję duży niedosyt, jeśli chodzi o mecz w moim wykonaniu.
A lubisz być w takim transie jak dzisiaj, że rzeczywiście masz sporo interwencji i cały czas jesteś pod prądem?
Jeżeli jesteś cały czas pod prądem, pod grą i strzały docierają do bramki, to wiadomo, że lepiej się gra i łatwiej utrzymać koncentrację niż w takim spotkaniu jak z Chojniczanką. Wtedy było mało „roboty” i trzeba było cały czas siebie samego mobilizować. Tutaj rywal mi pomagał, więc na pewno lepiej się gra, jak jest się pod prądem.
Zapytam jeszcze na koniec o następny mecz – z Termalicą. Czy myślisz, że ponownie spróbujemy zagrać nieco bardziej ofensywnie, tak jak dzisiaj, czy jednak to jest już taki przeciwnik, że będziemy musieli być schowani?
Wiadomo, że przyjeżdża zespół, który ma dużą jakość i pewnie będą chcieli jak najszybciej powrócić na najwyższy level w Polsce. Ale jakby nie patrzeć, przyjeżdżają do nas. Przyjeżdżają do Bełchatowa, gdzie my planujemy stworzyć naszą twierdzę. Wiadomo, to nie jest do końca nasz stadion, ale my na nim gramy i zamierzamy stracić tam jak najmniejszą ilość punktów.