Szymon Szymański stanowił wczoraj silny punkt naszego zespołu, gwarantując prawdziwą solidność i pewność w poczynaniach defensywnych. Po meczu porozmawialiśmy ze środkowym obrońcą Skry Częstochowa.
Szymon, patrząc na przebieg gry, możecie chyba czuć spory niedosyt po dzisiejszym meczu?
Szymon Szymański: – Myślę, ze na pewno czujemy duży niedosyt, bo zwycięstwo było dzisiaj w naszym zasięgu. Szkoda pierwszych dwudziestu, trzydziestu minut, w trakcie których daliśmy troszeczkę za dużo swobody w rozegraniu przeciwnikowi. Dobrze operowali piłką w tym fragmencie. Natomiast z biegiem czasu graliśmy coraz lepiej. Udało się strzelić bramkę „do szatni” i szczerze powiedziawszy, myślę, że przy wyniku 1:1 mieliśmy lepsze sytuacje, żeby zdobyć bramkę i zamknąć mecz.
Od dwudziestej, trzydziestej minuty pokazaliśmy, że potrafimy stwarzać dużą liczbę sytuacji, grać ofensywnie i wydaje mi się, że to były fragmenty, w których pokazaliście, że możecie się mocno zaprzyjaźnić z piłką.
Tak, na pewno umiemy grać w piłkę, jesteśmy dobrą drużyną. Pokazaliśmy to tydzień temu i będziemy dalej to pokazywać. Myślę, że to kwestia konsekwencji, bo dzisiaj przegraliśmy po indywidualnych błędach, natomiast jesteśmy jednym zespołem – wszyscy przegrywamy razem. Wyciągniemy wnioski i za tydzień powalczymy o pełną pulę.
ŁKS Was czymś zaskoczył? Wiadomo, że to jest drużyna, która często gra krótkimi podaniami, ale też szuka zagrań za linię obrony i to wszystko było dzisiaj widoczne na boisku.
Dokładnie, było to widoczne i byliśmy na to doskonale przygotowani. Wiedzieliśmy, co ŁKS potrafi, jak operuje piłką. Natomiast mieliśmy na to swój plan. W pierwszym fragmencie, tak jak powiedziałem, nie do końca go realizowaliśmy, aczkolwiek myślę, że zwycięstwo było w naszym zasięgu.
Nad czym szczególnie powinniśmy pracować w kontekście kolejnych spotkań?
Myślę, że sytuacji było dzisiaj sporo, więc na pewno skuteczność. Trochę musimy popracować także nad wejściem w mecz. Spotkanie z Ruchem pokazało, że to jest jakaś nasza mała bolączka. I dalej musimy być konsekwentni w obronie. Także głowa do góry i na pewno jeszcze napsujemy krwi niejednemu rywalowi.