Za nami inauguracja tegorocznych rozgrywek Fortuna 1 Ligi. Skrzacy w pierwszym meczu bezbramkowo zremisowali na gorącym terenie w Chorzowie. Zapraszamy do zapisu konferencji prasowej, która miała miejsce po końcowym gwizdku piątkowego pojedynku.
![](https://ks-skra.pl/wp-content/uploads/2022/07/Dziolka-Chorzow-1-1024x682.jpg)
Jakub Dziółka, trener Skry Częstochowa:
– Nie tak zakładaliśmy, że będzie wyglądał ten mecz szczególnie w ataku z naszej strony. Mam duże pretensje do zespołu, że tak słabo się dzisiaj zaprezentowaliśmy. Ruch stwarzał sobie sporo sytuacji, ponieważ popełnialiśmy bardzo dużo prostych, technicznych błędów. Tylko dzięki naszej determinacji i naszemu charakterowi nie straciliśmy dzisiaj bramki i zdobyliśmy punkt. I tylko z tego możemy być zadowoleni. Teraz mamy tydzień, by zagrać zdecydowanie lepiej w ataku z Chojniczanką, bo musimy stwarzać sobie sytuacje, musimy grać zdecydowanie lepiej w fazach przejściowych, żeby strzelać bramki.
Jeśli chodzi o koszulki, które założyliśmy dla Piotra Noconia, to na tę chwilę diagnoza jest taka, że zerwał więzadło, które utrzymuje rzepkę i musimy radzić sobie bez niego trzy miesiące. Bartek Babiarz natomiast doznał urazu głowy podczas meczu w Jastrzębiu, aczkolwiek po badaniach i pobycie w szpitalu dostał zgodę na treningi, także będzie mógł już trenować od poniedziałku.
Nie można powiedzieć, że gra się tak jak przeciwnik pozwala, bo Ruch nie pozwolił, abyśmy grali w przestrzeni między linią obrony i pomocy, ale mogliśmy grać za linią obrony Ruchu Chorzów, gdzie tej przestrzeni było bardzo dużo. Byliśmy jednak niedokładni, byliśmy zarówno w pierwszym jak i drugim podaniu niecelni, więc o to mam pretensje. Wiedzieliśmy jak Ruch może zagrać przeciwko nam i mieliśmy na to swój sposób, ale po prostu tego nie realizowaliśmy.
![](https://ks-skra.pl/wp-content/uploads/2022/07/Skrobacz-Chorzow-1-1024x682.jpg)
Jarosław Skrobacz, trener Ruchu Chorzów:
– Byliśmy przygotowani na nastawienie taktyczne gości. Wiedzieliśmy, że będziemy musieli z tą zagęszczoną defensywą i grą na własnej połowie sobie radzić. Oczywiście zawsze jest to ryzyko – ryzyko strat oraz ryzyko narażenia się na grę przeciwnika z kontry, ale myślę, że bardzo dobrze reagowaliśmy po stratach. Nie pozwalaliśmy Skrze stworzyć większego zagrożenia i dobrze to funkcjonowało. Było sporo sytuacji, które niekiedy wpadają do bramki, nam tego szczęścia dzisiaj zabrakło. Myślę, że po tym meczu zejdzie z nas trochę ciśnienie i w następnych spotkaniach będzie jeszcze lepiej i lepiej pod kątem wykańczania akcji.
Graliśmy u siebie i jeśli tak na to patrzeć, to bardziej straciliśmy dwa punkty niż jeden zdobyliśmy, ale z drugiej strony podszedłbym do tego na spokojnie. Na pewno Skra miała troszeczkę szczęścia, my tego szczęścia nie mieliśmy, ale tak już jest, że nieraz brakuje centymetrów, by wynik był całkiem odmienny. Gdybyśmy trafili na 1:0 Skra nie miałaby wyjścia i musiałaby się odkryć, wtedy mecz by się otworzył. Nie rozdzierajmy jednak szat. Uczucie niedosytu jest na pewno, bo dążyliśmy do tego zwycięstwa. Ciekawe jednak co byśmy powiedzieli, gdybyśmy stracili bramkę po takiej sytuacji, w której dążąc do wygranej odsłoniliśmy się i pozwoliliśmy na kontratak, co przecież miało miejsce.
Na pewno przed tą inauguracją było dość spore ciśnienie, bo przecież mamy nowych zawodników, dokonaliśmy transferów, którzy tutaj wyszli pierwszy raz w roli gospodarza. Z drugiej strony dla wielu zawodników to był debiut na poziomie pierwszoligowym, także to spotkanie było obciążone elementem niepewności i nerwowości. Nikt oczywiście nie chciał tego pokazać, ale na pewno na psychikę to pierwsze spotkanie miało wpływ.
Znam zespół Skry, bo śledziłem rozgrywki pierwszej ligi w zeszłym sezonie i nie jest tajemnicą – tutaj mam nadzieję, że Kuba się na mnie nie obrazi – że Skra, to jest zespół, dla którego być może celem najważniejszym, jest bardzo uważna i zdyscyplinowana gra, bardzo dobra taktycznie w defensywie – blisko siebie, uważnie, starają się nie tracić bramek. To jest ich sposób na grę, w ten sposób się utrzymali w poprzednim sezonie bardzo spokojnie w pierwszej lidze, więc nie spodziewałem się, że przyjadą do nas i będą chcieli grać atakiem pozycyjnym, że będą grać dużą ilością zawodników. Myślałem, że momentami ten mecz może tak wyglądać. Na pewno baliśmy się tych piłek rzucanych za plecy, o których trener mówił. Staraliśmy się bardzo szybko po stracie piłki reagować, uniemożliwiać Mesjaszowi granie tych piłek na wahadło po odbiorze. Nie chcieliśmy, by te piłki robiły nam problem, stąd ten doskok i być może dlatego przeciwnikowi trudniej było te piłki zagrać. Tworzyliśmy sobie sytuacje, chcieliśmy ten mecz wygrać. Nie udało się, mamy remis i trzeba to przyjąć. Co do decyzji VAR-u się nie odniosę, bo skoro był VAR i kilku sędziów uznało, że faulu nie było, to widocznie tak było.