Po wczorajszym meczu kontrolnym z GKS-em Tychy porozmawialiśmy z trenerem naszej drużyny, Jakubem Dziółką, który wskazał przyczyny słabszego rezultatu, a także zwrócił uwagę na rozwój zespołu i pozytywy, które można wyciągnąć ze starcia z pierwszoligowym rywalem.
W końcowej fazie rozgrzewki kapitan naszego zespołu, Piotr Nocoń, doznał bardzo źle wyglądającego urazu kolana. Na ten moment nie wiemy, jak poważna jest kontuzja kluczowego zawodnika Skry. Trenerze, czy miało to wpływ na nasz zespół w dzisiejszym meczu? Co jeszcze zadecydowało o końcowym rezultacie?
Trener Jakub Dziółka: – Myślę, że ta sytuacja wpłynęła na zespół. Trzeba też przyznać, że byliśmy dzisiaj trochę wolniejsi, bo w tym środowym spotkaniu było sporo intensywności. Doszły do tego trudne warunki, bo graliśmy o 12 w południe. Dało się dzisiaj zauważyć, że w niektórych momentach byliśmy mniej dynamiczni od drużyny z Tychów. Plus to, o czym powiedzieliśmy: pięć minut przed początkiem meczu kapitan pada na murawę jak ścięty. Na każdym robi to wrażenie. Miało to na pewno znaczący wpływ na wszystkich. Poruszenie na ławce było duże, ponieważ to była bardzo niecodzienna sytuacja.
Nie odnosi trener wrażenia, że wynik nie do końca odzwierciedlał to, co działo się na boisku?
Myślę, że nie. Uważam, że był właśnie odzwierciedleniem naszej gry i brakiem powtarzalności w koncentracji i uwadze – szczególnie w fazach przejścia do obrony. Wiedzieliśmy, że mecz może wyglądać w ten sposób, że będziemy sporymi fragmentami grać w ataku pozycyjnym i budować atak, ponieważ widzieliśmy wcześniejsze sparingi GKS-u Tychy. Wiedzieliśmy też po składach i rozgrzewce, że będą grali dwójką napastników i fazy przejścia będą dla nich istotne. I straciliśmy z tego jedną bramkę, byli w tym groźni. Do tego dochodziły stałe fragmenty gry, przy których nie zachowaliśmy się odpowiednio. Straciliśmy bowiem dwie podobne bramki po rzutach rożnych. Kolejny gol – rzut karny po niepotrzebnym wślizgu zawodnika testowanego. Więc mimo wszystko, ten wynik jest odzwierciedleniem naszej słabszej postawy w dniu dzisiejszym – może nie wytrzymałościowej, bo biegaliśmy dobrze, ale na pewno byliśmy wolniejsi w działaniach.
Plus kontuzja „Nocka” i konieczność zmiany ustawienia od początku meczu, bo trenowaliśmy grę dwoma „dziesiątkami”, a musieliśmy przejść na dwie „dziewiątki”. To wszystko miało wpływ na wynik, a jeśli traci się bramkę na początku spotkania, to jest jeszcze trudniej.
Myślę jednak, że taki mecz był nam potrzebny, żeby poznać środowisko pierwszej ligi – i mam na myśli tutaj przede wszystkim zawodników, którzy do nas przyszli, ale także graczy, którzy są tutaj od dłuższego czasu i od roku występują na poziomie pierwszej ligi. Dzisiaj GKS Tychy zagrał właśnie w ten sposób jak często grają zespoły na zapleczu ekstraklasy – szukając swoich szans w ataku szybkim, grając w bezpośredni sposób na naszej połowie. Plus stałe fragmenty gry.
Natomiast trzeba pamiętać, że ten nasz poobozowy tydzień również był intensywny, bo zagraliśmy trzy mecze w ciągu tygodnia – ale tak sobie to zaplanowaliśmy. Mimo że obciążenia w środowym meczu nie były pełne, bo każdy zagrał po 45 minut, to tam też potrzebna była intensywność. Ale to jest taki okres, wyciągamy wnioski i myślę, że dzisiejszy mecz jest dobra nauką. Lekcją, która pokazuje, że jakościowy zespół będzie wykorzystywał nasze błędy. Mógł zdobyć przecież kolejne bramki po naszych błędach w środku pola w trzeciej i czwartej „kwarcie”.
A dostrzega trener plusy, jeśli chodzi o naszą grę? Widzi trener rozwój naszego zespołu na przestrzeni okresu przygotowawczego?
Tak, oczywiście. Jeśli chodzi o tworzenie sytuacji, dzisiejszy mecz był wyrównany, bo my też mieliśmy swoje. Krzysiek Ropski miał dwie, strzelił jedną bramkę. Filip Kozłowski też miał swoją okazję, do tego jeszcze mieliśmy jedną w pierwszej połowie. Także my też kreowaliśmy klarowne sytuacje, tylko nie strzeliliśmy bramek. Plus do tego dochodzą wybory, które w pierwszych dwóch kwartach, jeśli chodzi o fazę przejścia do ataku, nie zawsze były najlepsze. Mieliśmy okazje ku temu, żeby zdobyć bramki, ale dzisiaj nie byliśmy tak skuteczni jak we wcześniejszych spotkaniach.
Okres przygotowawczy jest krótki. Już za tydzień czeka nas próba generalna przed ligą. Czy dostał już trener większość odpowiedzi dotyczących personaliów, a także taktyki? I czy ten zespół już się skonsolidował czy jednak przydałoby się trochę więcej czasu, którego – wiadomo – mieć nie będziemy.
Tego czasu nigdy nie ma dużo. Piłkarze muszą się szybko dostosowywać. Jeśli myśleliśmy, że już wszystko jest proste, to tak nie jest. Każdy trening przynosi nam nowe informacje, uczy nas nowych rzeczy. Każdy mecz kontrolny nam pewne rzeczy pokazuje. Musimy zrobić wszystko, żeby być gotowym na pierwszy mecz z Ruchem. Zostały nam dwa tygodnie. Dzisiaj też powiedziałem piłkarzom na odprawie, że wszyscy muszą równo pracować, a my będziemy chcieli mieć ból głowy, żeby wybrać podstawową jedenastkę i pozostałych do kadry. Chciałem mieć rywalizację w składzie i poprzez mecze, a także treningi, oczekujemy od piłkarzy dobrych zachowań, działania i tego, żeby się rozwijali.