Zapraszamy na drugą odsłonę naszego nowego, międzysezonowego cyklu. Dzisiaj przypomnimy Wam nie tak znów odległą historię Brazylijczyka, który niecałą dekadę temu bronił barw naszego klubu.
Jean Paulista, a właściwie Jean Francisco Rodrigues – bo tak nazywa się bohater naszej opowieści, kojarzony jest przez każdego odrobinę starszego kibica piłki nożnej w naszym mieście. Nic dziwnego, bowiem podpisanie przez Skrę kontraktu z zawodnikiem z tak bogatym CV odbiło się w częstochowskim środowisku sportowym szerokim echem. Nim Brazylijczyk trafił do klubu z Loretańskiej miał za sobą występy w europejskich pucharach oraz kilka sezonów na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w naszym kraju.
W polskiej Ekstraklasie Paulista zadebiutował 30 lipca 2005 roku w barwach Wisły Kraków, z którą brał również udział w Pucharze UEFA. W edycji 2006/07, tej nieco już zapomnianej rywalizacji, zaliczył nawet jedno trafienie. Po serii sukcesów z Wisłą przeniósł się do Apoelu Nikozja, z którym rywalizował w Lidze Mistrzów.
Potem powrócił do Polski, grając w Polonii Bytom czy LZS-ie Piotrówka. Zanim parafował umowę ze Skrą interesowało się nim kilka klubów. O względy Brazylijczyka zabiegało Podbeskidzie Bielsko-Biała czy Rozwój Katowice. Ostatecznie Paulista zacumował w Skrze.
– Myślę, że dla naszego klubu przyjście takiego zawodnika jakim jest Jean, to wielki sukces – mówił wówczas prezes Skry, Artur Szymczyk. – Paulista to nietuzinkowa postać futbolu.
Rzeczywiście, marketingowy sukces klubu, grającego wówczas na czwartym froncie ligowym w kraju, był niepodważalny. Ostrożnie na temat Brazylijczyka wypowiadał się natomiast odpowiedzialny za wynik sportowy trener Jan Woś:
– Janek ma nam podnieść jakość gry. Potrzebny nam był piłkarz, który potrafi przytrzymać piłkę i popisać się dokładnym, ostatnim podaniem. Nim go zatrudniliśmy wziął udział w czterech spotkaniach. Zgodził się na takie rozwiązanie, bo zdawał sobie sprawę, że nie zaangażujemy go „w ciemno”. Paulista pasuje idealnie do mojej drużyny, ale czy spełni pokładane w nim nadzieje – pokaże czas – tłumaczył Woś na łamach „Przeglądu Sportowego”.
Oficjalny debiut 36-latka miał miejsce 23 marca 2013. W meczu z Przyszłością Rogów zagrał 56 minut i w statystykach zapisał się otrzymując od sędziego żółty kartonik. Pierwszą – i jak się okazało ostatnią – bramkę w III-ligowych rozgrywkach Brazylijczyk zdobył w starciu ze Startem Namysłów, a miało to miejsce dokładnie 19 czerwca 2013 roku, w przedostatniej kolejce rozgrywek.
Nie da się ukryć, że Paulista nie do końca spełnił pokładane w nim nadzieje. Nie licząc meczów pucharowych oraz towarzyskich na boisku pojawił się 11-krotnie (6 razy wystąpił w pełnym wymiarze czasowym) i tylko raz zdołał umieścić piłkę w siatce rywali (drugie trafienie w oficjalnym meczu miało miejsce w Pucharze Polski w pojedynku z Przyszłością Rogów). Zapewne nie tego spodziewali się po nim kibice zespołu walczącego o zwycięstwo w III lidze śląsko-opolskiej. Skra w ostatecznym rozrachunku uplasowała się na piątej lokacie w tabeli i marzenia o awansie trzeba było odłożyć na później.
A na koniec mała niespodzianka. W ostatnich dniach udało nam się dotrzeć do Brazylijczyka. Jesteście ciekawi co u niego słychać? Czy pamięta swoje występy w koszulce Skry?
– Moja przygoda ze Skrą była bardzo krótka i nie wydaje mi się, żebym miał jakiś szczególny wkład w tamten sezon – mówi szczerze 45-letni dzisiaj Paulista. – Aż trudno uwierzyć, że było to niemal dziesięć lat temu. Muszę przyznać, że nie śledzę szczególnie dokładnie dzisiejszych losów Skry, ale wiem, że radzi sobie bardzo dobrze, jest w wyższej lidze i ciągle się rozwija. Obecnie jestem trenerem w Brazylii. Bardzo chciałbym kiedyś pojawić się w Polsce i mam nadzieję, że mi się to uda. Doceniam to, że o mnie pamiętacie. Pozdrawiam wszystkich związanych z klubem, a także kibiców!
Jesienią 2013 roku piłkarz urodzony w Sertaozinho kilkukrotnie wybiegł jeszcze na boisko, reprezentując Polonię Bytom. Nie zanotował już jednak żadnych bramek i gol dla Skry był ostatnim w jego piłkarskiej przygodzie.
Bez wątpienia Paulista był jednym z najciekawszych piłkarzy, jacy reprezentowali Skrę w drodze na szczebel centralny rozgrywek ligowych. Droga ta miała zresztą jeszcze potrwać. Latem 2013 roku nie wiadomo było jak długo jeszcze. No, ale powtarzając za mistrzem Bohumilem Hrabalem – może już wystarczy, co? Na dzisiaj koniec.