“Powołanie do reprezentacji? Wspaniałe uczucie.” – rozmowa z Maciejem Masem

Maciej Mas niemal z marszu stał się niezwykle istotnym elementem w układance trenera, Jakuba Dziółki. Z naszym napastnikiem porozmawialiśmy m.in. o sytuacji naszego klubu w ligowej tabeli, wyjeździe do Cagliari, a także o celach, które stawia sobie na najbliższy okres. 

Spodziewałeś się przed sezonem, że na tym etapie rozgrywek będziemy mieli 3 punkty straty do strefy barażowej i aż 11 „oczek” przewagi nad strefą spadkową?

Trudno powiedzieć, ale na pewno już po pierwszych moich treningach tutaj, kiedy zobaczyłem jaki poziom prezentują chłopaki,  wiedziałem, że nie będziemy w tej lidze chłopcami do bicia i że z każdym możemy punktować.

Dalej gramy o spokojne utrzymanie czy o coś więcej? W głowie pojawiają się już  myśli, że można powalczyć nawet o czołową „szóstkę”.

Patrząc na tabelę, na pewno można pomyśleć: czemu nie? Ale myślę, że najpierw chcemy jak najszybciej zapewnić sobie utrzymanie, a potem walczyć o jak największą ilość punktów i jak najwyższe miejsce.

Odnoszę wrażenie, że czujesz się na boisku coraz swobodniej i pewniej. Dużo wnosisz do gry zespołu, dobrze grasz tyłem do bramki, utrzymujesz piłkę i wydaje się, że doskonale uwypuklasz swoje największe atuty.

Zgodzę się z tym, że czuję się coraz lepiej. Ostatnie spotkania grałem po 90 minut. Uważam, że ostatnie trzy mecze zagrałem na niezłym poziomie. I rzeczywiście, tak jak mówisz, mam właśnie takie zadania od trenera, żeby utrzymać piłkę, kiedy drużyna ma problem, wywalczyć faul, przeciągnąć akcję na połowę przeciwnika i nadal będę starał się to robić – jeszcze lepiej i jak najdłużej.

Co chciałbyś jeszcze poprawić w swojej grze? Domyślam się, że ze względu na to, iż jesteś napastnikiem, oczekujesz od siebie jeszcze większej ilości bramek.

Naturalnie. Jestem napastnikiem, chciałbym tych bramek strzelać więcej niż do tej pory. Ale też staram się podchodzić do tego na spokojnie. Nie narzucam na siebie dużej presji, bo wiem, że jak nadal będę spokojnie pracował – to po prostu gole muszą przyjść. Wiem, że pewne zachowania boiskowe już mam na naprawdę dobrym poziomie, widzę to podczas analizy VIDEO i czasami po prostu brakuje mi trochę szczęścia, może większego spokoju. Szkoda chociażby sytuacji z ŁKS – em w pierwszej połowie, że nie zachowałem w niej większego spokoju, ale myślę, że bramki jeszcze przyjdą.

Twój były trener z GKS – u Bełchatów, Artur Derbin, wspominał o tym, że skauci z włoskiego Cagliari potrzebowali zaledwie siedmiu minut, żeby dostrzec w Tobie potencjał. Później jeszcze kilkukrotnie Cię obserwowali. To chyba najlepiej świadczy o tym, jak duże masz możliwości. Jak z perspektywy czasu oceniasz decyzję o wyjeździe do Włoch w wieku 18 – stu lat?

Bardzo szybko podjąłem decyzję o wyjeździe. Potrzebna była jedynie zgoda GKS – u Bełchatów, ponieważ przebywałem tam na wypożyczeniu i klub musiał zgodzić się na jego skrócenie. Ludzie pracujący w Bełchatowie zachowali się w stosunku do mnie bardzo fajnie, bo bez problemu mnie puścili. Trener Derbin powiedział mi, że to duża szansa i że nie będzie stawał mi na przeszkodzie. Jeśli chodzi o pobyt we Włoszech, to na pewno pandemia troszkę przeszkodziła, także inne sprawy stanęły na drodze.

Trzeba zauważyć, że trochę tych bramek w Primaverze nastrzelałeś. Czy uważasz, że gdyby pewne sprawy potoczyły się nieco inaczej, to w perspektywie kilku lat mógłbyś przebić się do pierwszego zespołu, a następnie nawet do „jedenastki”?

Myślę, że tak. Uważam, że gdyby nie pandemia, to dokończyłbym sezon w Primaverze i strzelił w tej drużynie mnóstwo bramek.

A jeśli chodzi o poziom treningów, intensywności, poczułeś wówczas duży przeskok w porównaniu z Polską?

Jest taka różnica, że trenowałem z drużyną Primavery u – 19, a wcześniej byłem w drużynie seniorów GKS – u Bełchatów. Intensywność w seniorskiej piłce w Polsce też jest duża, bardzo ciężko trenuje się nawet w 1. lidze. Ale podejście we Włoszech jest zupełnie inne, jest zdecydowanie większy nacisk na taktykę, skupienie się na przygotowaniu pod konkretnego rywala. Bardzo uwypuklone są pewne szczegóły.

Chciałbyś kiedyś tam wrócić, do Serie A?

Kiedyś? Czemu nie! Zobaczymy, co czas pokaże.

Po powrocie do Polski przeszedłeś do Jagiellonii, skąd ponownie trafiłeś na wypożyczenie do Bełchatowa, który jest całkiem niedaleko od Twojego rodzinnego miasta – Łodzi. Jak wspominasz okres w GKS – ie?

Tak, Bełchatów jest jakieś 70 kilometrów od mojego domu. Nawet dojeżdżałem tam z domu na treningi, nie mieszkałem w Bełchatowie. Droga na trening zajmowała mi 50 minut. Bełchatów wspominam bardzo dobrze, mam duży szacunek do tego klubu, spory sentyment. Tak naprawdę to był mój pierwszy seniorski klub. Kiedy za pierwszym razem trafiłem do GKS – u przechodząc z SMS – u Łódź, to właśnie tam pierwszy raz dostałem szansę zagrania w 1. lidze. Dostałem szansę, żeby się pokazać przed wyjazdem do Włoch. Później, już po wypożyczeniu z Jagiellonii, w Bełchatowie strzelałem swoje pierwsze bramki. Pamiętam swojego pierwszego gola, w 1. lidze z Termaliką, kiedy byłem dosłownie cztery dni po kwarantannie. Byłem chory, zarażony wirusem i już w tym meczu udało się strzelić bramkę. Później dołożyłem jeszcze dwa trafienia. Także Bełchatów wspominam bardzo dobrze. I mimo tego, że problemy były tam ogromne, to wszystkich kolegów z tej drużyny i ogólnie sztab, klub, wspominam bardzo dobrze.

Ostatnio kilkukrotnie wystąpiłeś w reprezentacji Polski u – 20. Chociażby w ostatnim spotkaniu, z Rumunią, wystąpiłeś w dłuższym wymiarze czasowym i nietrudno odnieść wrażenie, że Twoja pozycja w tym zespole jest coraz mocniejsza.

Mam taką nadzieję. Cieszę się, że trener Stępiński zaufał mi w tych trzech meczach w dosyć dużym wymiarze czasowym, dał mi zagrać. Jeśli zdecyduje się mnie jeszcze powołać, to na pewno jestem gotowy i z przyjemnością stawię się na kolejne zgrupowanie.

Czujesz dumę, jak dostajesz powołanie? Czujesz, że spotyka Cię coś wyjątkowego, mimo że to wciąż reprezentacja młodzieżowa?

Tak, zdecydowanie. Nie miałem okazji zagrać w młodszej kadrze, więc mimo że to jest reprezentacja u – 20, to uczucie jest wspaniałe, bo – nie ukrywam – już od dwóch lat, w momencie, kiedy miałem lepszy czas, myślałem, że może uda mi się pojechać na jakieś konsultacje czy zgrupowanie. I fajnie, że tak się stało, że udało się zagrać w tych trzech meczach.

Jakie stawiasz sobie cele indywidualne na ten sezon?

Przede wszystkim chciałbym być zdrowy cały czas, żeby móc rywalizować. No i chciałbym strzelać więcej bramek, nie powiem dokładnej liczby, nie powiem, że będzie ich 10 i tyle będzie. Może będzie więcej, może mniej. Chcę tych bramek zdobyć jak najwięcej, ale przed wszystkim zależy mi na tym, żeby gole pomogły drużynie w utrzymaniu i osiąganiu jak najlepszych wyników. 

Rozmawiał Daniel Flak