Przemysław Sajdak stał się niezwykle istotnym elementem układanki trenera, Jakuba Dziółki. Po spotkaniu z Koroną Kielce szukaliśmy przyczyn porażki. Zapraszamy do przeczytania krótkiej, pomeczowej rozmowy ze środkowym pomocnikiem naszej drużyny.
Nasza seria zwycięstw dobiegła końca. Gdzie upatrujesz przyczyn naszej dzisiejszej porażki?
Przemysław Sajdak: Tak na szybko, trudno powiedzieć. Po pierwszej połowie wydawało się, że w drugiej mecz będzie wyglądał podobnie jak w pierwszej. Tymczasem dostaliśmy szybką bramkę, po bardzo ładnym strzale, później straciliśmy kolejnego gola i nasza gra totalnie się posypała.
W ostatnich tygodniach natężenie spotkań naszej drużyny było naprawdę duże. W środę graliśmy z Sandecją, dzisiaj kolejny mecz, z Koroną. Czy w drugiej połowie pojawił się u nas jakiś problem natury fizycznej?
Wydaje mi się, że nie. Nie ma się co tym usprawiedliwiać. Korona była dzisiaj lepszym zespołem. Pokazali to na boisku i dzięki temu wygrali z nami 4:1 – zasłużenie.
Czy myślisz, że gdybyśmy utrzymali poziom organizacji gry, zwłaszcza w defensywie, na poziomie z pierwszej połowy, to moglibyśmy wygrać dzisiejszy mecz?
Ciężko powiedzieć, nie ma co gdybać. Robiliśmy co mogliśmy. I nie do końca wiadomo, czego brakło. Będziemy to wszystko dogłębnie analizować i wtedy podejmiemy jakieś decyzje, wyciągniemy wnioski, ale na gorąco nie ma co tego roztrząsać.
Pewnie powoli zaczynacie już myśleć o piątkowym spotkaniu. Czy dla Ciebie będzie to szczególny mecz? Występowałeś w w drużynie ŁKS – u przez dwa sezony.
Tak, występowałem. Na pewno fajnie będzie wrócić na stare śmieci, ale ten mecz będzie jak każdy inny. Do każdego spotkania trzeba podchodzić na sto procent. I jedziemy tam, żeby zgarnąć trzy punkty.
Daniel Flak