Przed dzisiejszym spotkaniem, po piętnastu kolejkach, nasza druga drużyna miała na koncie dwanaście zwycięstw, dwa remisy i tylko jedną porażkę, z kolei zespół Victorii – trzynaście zwycięstw i dwie porażki. Dzięki temu gracze naszych rywali mieli na swoim koncie o jeden punkt więcej. Oczywistym zatem było, że derby Częstochowy, a dokładnie ich wynik, będzie miał znaczący wpływ na ułożenie tabeli na koniec rundy jesiennej. Spotkanie wicelidera z liderem Zina Częstochowa-Lubliniec Klasy Okręgowwej nie rozczarowało kibiców. Od pierwszych sekund, aż po ostatni gwizdek sędziego wyczuwalne było napięcie, a zawodnicy obu drużyn zgotowali nam nie lada widowisko.
W protokole meczowym nie zabrało nazwisk dobrze znanych na stadionie przy Loretańskiej. W wyjściowej jedenastce Victorii zagrali Załucki, Krupa i Kowalski, a na ławce znaleźli się m.in. Nabiałek i Tomczyk (w roli drugiego trenera), którzy jeszcze niedawno reprezentowali barwy naszego klubu.
Skra chciała mocno zacząć i już w 1 – wszej minucie meczu Mateusz Magdziarz próbował zaskoczyć Margasa strzałem zza pola karnego. Golkiper rywali nie miał jednak problemów z obroną uderzenia. Chwilę później do głosu doszła Victoria: najpierw Kowalski mocnym strzałem trafił w jednego z naszych obrońców, a potem Śpewak technicznie uderzył futbolówkę w kierunku okienka bramki. Hajda popisał się jednak robinsonadą najwyższych lotów. Nie była to niestety jedyna sytuacja, w której nasz bramkarz utrzymywał wynik spotkania.
Cztery minuty później Załucki próbował pokonać Hajdę strzałem z najbliższej odległości, na szczęście – bezskutecznie. W kolejnej akcji napastnik rywali głową skierował piłkę niewiele ponad bramką. Drużyna gości nieustanie próbowała pokonać Hajdę, jednak ten pozostawał nieugięty, aż do 38. minuty. Właśnie wtedy Juchnik popisał się dośrodkowaniem niemalże z połowy boiska. Do piłki dopadł Swatek, który wyciągnął się jak długi i nie dał szans golkiperowi naszego zespołu. Niestety, dla strzelca bramki był to koniec zawodów, ponieważ w wyniku strzału odniósł kontuzję na tyle poważną, że wezwana karetka zabrała go do szpitala na szczegółowe badania.
Druga połowa przyniosła kolejne próby zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Warty odnotowania jest chociażby indywidualny rajd Żabika z 57. minuty. Nasz skrzydłowy popisał się świetną akcją, jednak koniec końców został powstrzymany przez kilku obrońców rywali. Chwilę później robinsonadą popisał się Margas, którzy “sprzątnął” piłkę sprzed nogi Żabika.
Niewiele brakło, a Skra doprowadziłaby do wyrównania, jednak niczym grom z jasnego nieba nadeszła akcja, po której arbiter główny dzisiejszego spotkania wskazał na “wapno” przed naszą bramką. Piłkę na jedenastym metrze ustawił ustawił Załucki, po czym posłał ją wysoko ponad ogrodzeniem stadionu. Szybka kontra z naszej strony nie przyniosła efektu, a mecz – choć nabrał rumieńców – to bardziej w sferze kolejnych fauli aniżeli gry w piłkę.
Obie drużyny mają do rozegrania jeszcze po jednym meczu przed przerwą w rozgrywkach – Skra Częstochowa w Woźnikach zmierzy się z tamtejszym MLKS, a Victoria na swoim boisku podejmie Znicz Kłobuck.
Skra II Częstochowa: Hajda, Cheliński, Arak, Mikołajczyk (45′ Rydz), Błędowski (43′ Rumin), Kempa, Galas (45′ Król), Nurek, Magdziarz, Żabik (80′ Bąk), Krawczyk (45′ Słabosz)
Kartki żółte: 58′ Rydz, 63′ Nurek
KOS Victoria Częstochowa: Margas, Załucki, Przybylski, Włodarek, Krupa, Śpiewak, Swatek (43′ Kiełkowicz), Nowak (69′ Nabiałek (87′ Cichuta)), Kosin, Juchnik, Kowalski (90′ Makles)
Kartki żółte: 64′ Nowak, 89′ Załucki