Niewiele zabrakło nam do kolejnego remisu na boiskach Fortuna 1 Ligi. Szczególnie pierwsza połowa zaległego spotkania z Odrą Opole była całkiem niezła w naszym wykonaniu i dawała nadzieję na powalczenie nawet o pełną pulę. Po zmianie stron obraz gry jednak nieco się zmienił, a gospodarze swoim uporem i konsekwencją wyszarpali wygraną po bramce w 89. minucie autorstwa Mateusza Kamińskiego. Był to piąty z rzędu mecz Skry bez zdobytej bramki.
W meczu z Odrą nasz sztab szkoleniowy zdecydował się dokonać dwóch zmian, w podstawowym składzie pojawili się Kamil Lukoszek oraz Kamil Wojtyra i przyznać trzeba, że obaj od początku rozgrywali niezłe zawody. Gra całego zespołu Skry długimi fragmentami wyglądała dobrze i przyjemnie dla oka. Już w 5. minucie Lukoszek dograł z lewej strony na głowę Piotrka Noconia, a ten uderzył nieznacznie obok bramki. W 19. minucie mogliśmy mieć bramkę kolejki. Marcin Stromecki przymierzył z rzutu wolnego z około 25 metrów minimalnie obok słupka. Chwilę później próbował Mikołaj Kwietniewski, a nasza drużyna w tym fragmencie miała sporą przewagę.
Jednak w 29. minucie mieliśmy dużo szczęścia. Po błędzie Stromeckiego tuż przed naszym polem karnym gospodarze mieli wyborną okazję na premierowe trafienie, błąd kolegi ofiarną interwencją uratował jednak Oskar Krzyżak. W ostatnim kwadransie pierwszej połowy Odra przejęła inicjatywę nad boiskowymi wydarzeniami. W 32. minucie nad bramką pocelował Dawid Czapliński, a sześć minut później opolanie byli najbliżej bramki w tej odsłonie. Po tym jak Krzysztof Janus huknął jak z armaty aż zahuczała poprzeczka bramki bronionej przez Mateusza Kosa.
Po przerwie tempo gry z naszej strony niestety nieco siadło, co było też konsekwencją zmiany sposobu gry przez Odrę. To gospodarze częściej napierali na nasze pole karne, jak Konrad Nowak w 62. minucie, kiedy posłał dobrą piłkę do wychodzącego sam na sam z Kosem Arkadiusza Piecha. Ten uderzył celnie, w sam środek bramki, ale zdecydowanie za lekko by pokonać naszego golkipera. Trzy minuty później Czapliński był w jeszcze lepszej sytuacji, ale ponownie zabrakło siły w uderzeniu. Gra częściej toczyła się na naszej połowie, co zamazało nieco pozytywne wrażenie z pierwszej odsłony. Piłka często lądowała w rękach Mateusza Kosa, który trzeba przyznać był bardzo pewnym punktem defensywy Skry.
W 89. minucie Odra niestety dopięła swego. Mateusz Kamiński głową skierował piłkę do naszej bramki po bardzo dobrym dośrodkowaniu z prawej strony. Na ewentualne odrabianie strat zabrakło nam czasu. – Jesteśmy rozgoryczeni wynikiem, bo uważam, że zagraliśmy dobry mecz. Potrzebujemy bramek, żeby wygrywać mecze. Przez całe spotkanie dążyliśmy do tych sytuacji, przydarzyły nam się niestety błędy w dokładności, musimy zachowywać więcej spokoju pod bramką przeciwnika. Odra jest bardzo doświadczonym zespołem na tym poziomie rozgrywek. Nie pozostaje nam nic innego, żeby się zregenerować i przygotować jak najlepiej do meczów z GKS-em Tychy – powiedział na pomeczowej konferencji trener Jakub Dziółka. – Gratuluję moim chłopakom przede wszystkim konsekwencji i gry do końca. Jedna i druga drużyna były przyzwoicie zorganizowane w obronie. Zespół dążył do zwycięstwa i to może cieszyć. Od 75. minuty udało nam się przytrzymać Skrę na ich połowie. Cała drużyna zapracowała na tą wygraną – skomentował z kolei opiekun Odry Piotr Plewnia.
Porażka w Opolu przy jednoczesnej wygranej Puszczy Niepołomice w Polkowicach zepchnęła naszą drużyną na 13. miejsce w tabeli Fortuna 1 Ligi. Już w sobotę (23.10, godz. 20.30) szansa na przełamanie podczas meczu z GKS-em Tychy. O punkty jednak z pewnością nie będzie łatwo. Tyszanie plasują się w czołówce stawki, a celem ich już w poprzednim sezonie był awans do PKO Ekstraklasy
Odra Opole – Skra Częstochowa 1:0 (0:0)
1-0 Mateusz Kamiński 89’ (głową)
Odra: Kuchta, Maćkowiak Ż, Kamiński, Kostrzycki Ż, Spychała (Pawlik), Trojak, Janus (Szrek), Niziołek, Czapliński (Żak), Nowak (Mikinic), Piech (Marzec)
Skra: Kos, Mesjasz, Brusiło, Lukoszek, Krzyżak, Stromecki, Kwietniewski (Bronisławski), Szymański, Nocoń, Napora (Niedbała), K. Wojtyra (Mas)
Mariusz Rajek, zdj. Grzegorz Przygodziński, Natanael Brewczyński