Jednym z zawodników, którzy dołączyli do naszej drużyny po awansie na zaplecze ekstraklasy jest utalentowany, 18-letni pomocnik Bartek Baranowicz. Na debiut w meczu ligowym musiał poczekać do starcia z Podbeskidziem, kiedy pojawił się na placu gry w 81. minucie. Pełne spotkanie zagrał nie tak dawno, w meczu Fortuna Pucharu Polski z Lechem Poznań. Jak czuje się w naszym klubie i mieście? Czy odczuwa, że trenerzy coraz bardziej mu ufają? O tym w krótkiej rozmowie.
Bartek, debiut w wyjściowym składzie za tobą. Doczekałeś się go w pucharowym meczu z Lechem, zagrałeś pełne 90 minut. Decyzja trenera chyba ucieszyła?
– Nie ukrywam, że nie mogłem doczekać się debiutu w pierwszym składzie, dlatego gdy tylko dowiedziałem się, że będę grał bardzo się z tego powodu ucieszyłem.
W Fortuna 1 Lidze co tydzień gramy na fajnych, nowoczesnych stadionach, ale jednak stadion Lecha to jeszcze wyższa półka. Było to duże przeżycie wybiec na taką murawę, nawet jeśli kibiców za wielu nie było?
– Na stadionie Lecha byłem dwa razy z wysokości trybun, ale gdy wszedłem na murawę stadion zrobił na mnie jeszcze większe wrażenie.
W ostatnim meczu w Polkowicach wszedłeś w 67. minucie i był to twój najdłużej spędzony czas na boisku jak dotąd w lidze. Masz takie poczucie, że sztab coraz mocniej na ciebie stawia?
– Na każdym treningu daje z siebie 100 procent i ciężko pracuję, aby dostawać większą liczbę minut w Fortuna 1 lidze. Cieszę się, że zaczynam grać trochę więcej.
Jedna trzecia sezonu za nami. 12 punktów w 11 meczach i trzy wygrane mecze to twoim zdaniem dobry wynik?
– Myślę, że z perspektywy beniaminka 12 punktów to nie jest zły wynik, ale wiem również, że tą drużynę stać na dużo więcej.
Póki co gramy tylko na wyjazdach. Powiedz jak duży to jest od strony szatni? Na pewno dużo o tym rozmawiacie. Wyobrażasz sobie, aby tak było również na wiosnę?
– Rozgrywanie meczy co tydzień na wyjazdach nie jest łatwe, ale staramy się nie szukać wymówek. Mam nadzieję, że w drugiej rundzie będziemy mogli rozgrywać mecze u siebie, bo może być to nasz spory atut.
Jak zaaklimatyzowałeś się w Częstochowie po tych kilku miesiącach? Z Zabrza teoretycznie nie jest daleko. Dojeżdżasz na treningi czy mieszkasz w Częstochowie?
– W Częstochowie zaaklimatyzowałem się bardzo dobrze. Samo miasto jest ładne. Na treningi codziennie dojeżdżam z Szymonem Szymańskim i Bartkiem Neugebauerem.
No właśnie, a propo dojazdów z kolegami. W tym okienku doszło do Skry sporo zawodników ze Śląska, w tym trzech z Górnika. To wam pomaga? Spędzacie też czas poza boiskiem?
– Pomagało na pewno na początku, teraz gdy jesteśmy już długo z drużyną inaczej na to patrzymy. Jakby nie patrzeć jest to normalne, że spędzamy więcej czasu ze sobą, bo znamy się już bardzo długo, nie tylko z boiska.
Rozmawiał Mariusz Rajek
foto: źródło – www.lechpoznan.pl