Miłe złego początki. Podbeskidzie wygrywa ze Skrą

Po bardzo obiecującym początku, w starciu ze spadkowiczem z ekstraklasy przyszło nam niestety przełknąć gorycz porażki. Przewaga Podbeskidzia na przestrzeni całego meczu była większa niż wskazywałby na to wynik 1:0. – Nie możemy tak łatwo tracić bramek, bo potem jest bardzo ciężko wyrównać – przyznał na pomeczowej konferencji trener Jakub Dziółka.

Nasi piłkarze spotkanie w stolicy Beskidów rozpoczęli nad wyraz wysokim pressingiem, mocno zawężając pole gry gospodarzom. W 9. minucie efektowny rajd prawą stroną przeprowadził Mikołaj Kwietniewski. Jednym sposobem miejscowych na zatrzymanie go był faul na linii pola karnego. Do uderzenia z bardzo dobrej pozycji podszedł Marcin Stromecki, ale posłał piłkę nieco za wysoko. Gra Skry wyglądała bardzo obiecująco, gdy Podbeskidzie przeprowadziło akcję prawą stroną. Do wystawionej przez Daniela Mikołajewskiego piłki doszedł Kamil Biliński i z pomocą słupka umieścił piłkę w naszej bramce. Na zegarze byłą dopiero 14 minuta meczu.

To zdarzenie wyhamowało nieco nasze ofensywne zapędy. 10 minut później bielszczanie mogli podwyższyć prowadzenie. Na nasze szczęście Kacper Gach w doskonałej sytuacji posłał piłkę minimalnie obok słupka. Skra od czasu do czasu próbowała odgryzać się kontrami. Jak choćby w 37. minucie, gdy Maćkowi Masowi piłka spadła pod nogi przed polem karnym rywali. Decyzja o strzale była bardzo słuszna, niestety piłka poszybowała nad poprzeczką. Starając się grać przyjemny dla oka i w miarę otwarty futbol schodziliśmy do szatni z wynikiem 0:1.

Po przerwie jednak to gospodarze wyszli z większym animuszem. Już w pierwszej akcji po wznowieniu „Górale” mogli zdobyć gola, sam na sam z Kosem znalazł się Giorgi Merabaszwili, nasz bramkarz stanął jednak na wysokości zdania. Zostaliśmy mocno przyciśnięci do defensywy, a często jednym sposobem na zatrzymanie Podbeskidzia było uciekanie się do faulu. Gospodarze parli do zdobycia drugiego gola, a nam brakowało pomysłu w ofensywie. Tempo gry było również nieco mniej intensywne niż w pierwszej odsłonie.

Skra została zepchnięta do defensywy. Podbeskidzie stworzyło sobie kilka sytuacji na zdobycie drugiego gola. W 77. minucie mieliśmy bardzo dużo szczęścia po dynamicznej akcji, gdy piłka odbijała się w naszym polu karnym niczym po stole bilardowym. W 82. minucie swoje najlepsze czasy chciał wspomnieć Marko Roginić, jego strzał z lewej nogi poszybował jednak obok słupka. Siedem minut później uderzenie Bilińskiego na rzut rożny sparował „Kosik”. Nasi zawodnicy mieli swoja szansę dopiero w doliczonym czasie gry. Po rzucie rożnym nie udało się wepchnąć piłki do bramki Polacka. Obiektywnie przyznać jednak trzeba, że strata punktów tego dnia przez Podbeskidzie byłaby wynikiem niesprawiedliwym.

– Jadąc tu liczyliśmy na zdobycz punktową po naszych ostatnich dobrych występach. Mieliśmy plan, aby zagrać dziś nieco wyżej, nawet po straconym golu. Stworzyliśmy jednak zbyt mało sytuacji, aby strzelić bramkę. Najlepszą mieliśmy chyba w ostatnich minutach. Zespół jest jeszcze zbyt mało doświadczony, aby z takiego przebiegu rywalizacji wycisnąć remis. Nie możemy tak łatwo tracić bramek, bo potem jest bardzo ciężko wyrównać. Mamy teraz przerwę i musimy się jak najlepiej przygotować do meczu z Zagłębiem Sosnowiec – powiedział po spotkaniu nieco zasmucony trener Jakub Dziółka. W zupełnie innym nastroju, co zrozumiałe był trener miejscowych, Piotr Jawny: – Z przebiegu meczu jest to zasłużona wygrana, bo mieliśmy pełną kontrolę. Takie są nasze założenia, żeby kontrolować grę i stwarzać sobie sytuacje. Myślę, że idziemy w dobrym kierunku. Cieszy to, że drugi mecz z rzędu nie tracimy gola. Chcemy stworzyć wokół Podbeskidzia otoczkę drużyny, której jest ciężko strzelić bramkę. Wygraliśmy z trudnym przeciwnikiem, ale moja drużyna była dziś lepsza.

Wyniki innych meczów poukładały się w taki sposób, że minimalna porażka w Bielsku-Białej przesunęła nas na 16. miejsce w tabeli, do strefy spadkowej. Klasyfikacja po pięciu seriach gier jest jednak tak spłaszczona, że do szóstej Arki Gdynia tracimy raptem trzy oczka. W najbliższy weekend czeka nas przerwa, ponieważ mecz z Sandecją Nowy Sącz został przełożony. Najbliższe spotkanie ligowe rozegramy 4 września w Sosnowcu z Zagłębiem.

Na koniec warto wspomnieć, że Skra mogła w tym meczu liczyć na doping swoich najmniejszych fanów. Z wysokości trybun naszych piłkarzy wspierała grupa 50 zawodników Akademii Skry Częstochowa, dla których był to miły akcent obozu w Wiśle. 

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Skra Częstochowa 1:0 (1:0)

1-0 Kamil Biliński 14’

Podbeskidzie: Polacek, Kowalski-Haberek, Frelek (Laskowski), Merebashvili (Bieroński), Gach, Roman (Polkowski), Scalet (Roginić), Rodriguez, Gutowski Ż, Mikołajewski, Biliński (Wełniak)

Skra: Kos, Mesjasz, Brusiło Ż (Napora), Winiarczyk, Krzyżak, Sajdak, Nocoń (Szymański), Stromecki (Baranowicz), Kwietniewski, Niedbała Ż (Lukoszek), Mas

Widzów: 1974

Mariusz Rajek, zdj. Natanael Brewczyński, Grzegorz Przygodziński