Dzień przed meczem 3. serii spotkań Fortuna 1 Ligi z Resovią w Rzeszowie, kadra naszego zespołu poszerzyła się o nowego zawodnika. Dwuletnim kontraktem ze Skrą związał się środkowy pomocnik Przemysław Sajdak. Wychowanek Karpat Krosno, przez ostatnie trzy sezony występował w ŁKS-ei Łódź. Z przyjściem 21-latka wiążemy duże nadzieje. Zapraszamy do lektury pierwszej rozmowy z naszym nowym piłkarzem.
Przemek, rozmawiałeś już z naszymi trenerami jaki mają pomysł na wykorzystanie cię w drużynie?
– Tak, rozmawialiśmy telefonicznie wczoraj. Nie widziałem się jeszcze z trenerem osobiście, ale porozmawialiśmy już sobie na mój temat. Obie strony są zadowolone, że mogę dołączyć do Skry. Będę chciał podnieść jakość drużyny i cieszę się, że trener widzi mnie w zespole. Dotąd głównie grałem w środku pomocy, czasami zdarzało się w ataku i na skrzydle. Jestem zawodnikiem, który może grać na wielu pozycjach. Najlepiej czuję się jednak jako defensywny, środkowy pomocnik.
Niedzielne starcie ŁKS-u ze Skrą oglądałeś na stadionie. Jak oceniasz tą rywalizację?
– Na pewno byłem bardzo pozytywnie zaskoczony grą Skry. ŁKS bardzo poważnie podszedł do tego meczu, bo wiedział, że przyjeżdża drużyna, która wyszarpała awans do pierwszej ligi w trudnych barażach. Z taką drużyną trzeba ciężko walczyć na boisku. Nie był on na pewno łatwy dla łodzian, bo Skra postawiła naprawdę trudne warunki, pierwsza objęła prowadzenie i różnie się to mogło zakończyć. Później przytrafiło się trochę prostych błędów, stracone bramki, ale biorąc pod uwagę całe spotkanie myślę, że można było być tylko pozytywnie zaskoczonym postawą Skry.
Kiedy pojawiło się pierwsze zainteresowanie twoją osoby ze strony Skry?
– Tak naprawdę w niedzielę przy okazji meczu ŁKS-u ze Skrą dowiedziałem się, że zostały wznowione rozmowy na temat przejścia do Skry, bo pierwsze rozmowy z moim menadżerem były już dwa tygodnie temu. Transfer dopięliśmy dopiero teraz, były dwa tygodnie przestoju, nie wiedziałem jak to się ostatecznie skończy, trenowałem w rezerwach. Cieszę się, że temat powrócił i później potoczyło się to już szybko. Tak naprawdę w dwa dni dogadaliśmy wszystkie warunki transferowe.
Pochodzisz z Krosna, miałeś okazję zagrać w jednej drużynie z Kamilem Piątkowskim. Myślałeś wtedy, że stosunkowo w młodym wieku tak dużo osiągnie w piłce? Powołanie do pierwszej reprezentacji, gra w Salzburgu to duże osiągnięcie.
– Pamiętam Kamila bardzo dobrze. Już wtedy był czołowym zawodnikiem naszej drużyny. Zawsze przykładał się do treningów, w pewnym momencie mocno wystrzelił do góry, nabrał masy mięśniowej i przewyższał nas nie tylko umiejętnościami, ale i fizycznie. To spowodowało przejście do Akademii Zagłębia Lubin. Tam jeszcze bardziej rozwinął skrzydła i teraz jest w miejscu, na które na pewno zasłużył.
Po Zagłębiu był jeszcze Raków Częstochowa i stąd już naprawdę duży transfer do mistrza Austrii. Chciałbyś pójść podobną drogą do Kamila?
– Jeśli byłbym prorokiem i napisał sobie taki scenariusz, to nie mam nic przeciwko, aby on się ziścił. Bardzo cieszę się, że trafiłem do Częstochowy, bo to wydaje się dobre miejsce do gry w piłkę. Sytuacja z podpisaniem umowy była bardzo dynamiczna, tak naprawdę z dnia na dzień przeniosłem się z Łodzi do Częstochowy i jestem usatysfakcjonowany.
W Krośnie piłka nie jest chyba zbyt popularna. Sportem numer jeden wydaje się być żużel, silna jest też koszykówka. Jak ty to widzisz jako rodowity krośnianin?
– Żużel na pewno jest na pierwszym miejscu, jest drużyna w pierwszej lidze, którą interesuje się spore grono kibiców. Miasto również największe środki przekazuje na żużel, ale piłka powoli również zaczyna piąć się w górę i jest tylko kwestią czasu kiedy przyjdzie pierwszy awans. Mam nadzieję, że za jakiś czas dojdą do poziomu centralnego.
Przed nami mecz z Resovią, a więc pierwszy rywal teoretycznie z trochę niższej półki niż Korona czy ŁKS. Myślisz, że jest szansa na pierwszy punkt?
– Myślę, że tak. W tej lidze nie ma co tak naprawdę patrzeć z kim się gra, bo tutaj z każdym można wygrać jak i przegrać. Jeśli nawet Resovia jest teoretycznie gorszym zespołem od ŁKS-u to nic nie znaczy, bo też dobrze weszli w sezon. Na pewno postawią ciężkie warunki. W pierwszej lidze do każdego meczu trzeba być gotowym na 100 procent, bo wszystko się może wydarzyć.
Rozmawiał Mariusz Rajek