Andrzej Bledzewski trenerem bramkarzy Skry!

Nowym trenerem bramkarzy naszej drużyny został Andrzej Bledzewski. 

Bledzewski przez lata występował na poziomie ekstraklasy, reprezentując barwy m.in. Górnika Zabrze czy Arki Gdynia. Jako golkiper zwyciężył w Mistrzostwach Europy U – 16, a także zadebiutował w seniorskiej reprezentacji Polski.  W minionym sezonie trzymał pieczę nad golkiperami GKS – u Jastrzębie, a wcześniej swoim doświadczeniem i umiejętnościami służył „GieKSie” Katowice.

Zapraszamy do przeczytania rozmowy z nowym trenerem bramkarzy Skry!

Co Pana przekonało do przyjścia do Skry? 

– To na pewno chęć rozwoju, spojrzenia z innej perspektywy na 1. ligę, która jest dużym atutem Skry. I w sumie jest to też kwestia kontynuacji mojej edukacji trenerskiej. Przekonała mnie perspektywa współpracy z ludźmi na poziomie. Z niektórymi miałem już okazję współpracować i wychodzę z założenia, że dużo lepiej pracować z ludźmi, którym się ufa.

Czy niebagatelne doświadczenie zebrane podczas kariery piłkarskiej pomaga Panu w pracy trenera bramkarzy?

– To z pewnością nie przeszkadza, a nawet pomaga o tyle, że dzięki temu, iż przez lata analizowałem swoje doświadczenia i błędy,  łatwiej wyłapać mi pewne rzeczy u innych. Odpowiednio zareagować, pomóc. To mi bardzo pomaga. Natomiast jeśli mówimy o momencie, w którym przestajesz grać i zajmujesz się asystenturą w sztabie – bo jednak trener bramkarzy odpowiada za wiele rzeczy – to jest to już zupełnie inna para kaloszy. Trzeba umieć dostosować się do trendów, rozwijać się i szukać nowych rozwiązań. Świat się zmienia, może nie z dnia na dzień, ale bardzo szybko.

Mam wrażenie, że obecnie dużo większą uwagę przywiązuje się do technicznych aspektów bramkarskiego rzemiosła. Jak zmieniło się podejście do szkolenia bramkarzy na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat? 

– Jeśli mówimy o treningu bramkarskim, to rzeczywiście kiedyś – to już bardziej kwestia dwudziestu kilku lat wstecz – stawiało się głównie na aspekty motoryczne. Dużo się zmieniło. Teraz raczej mecz jest wykładnikiem tego, co robisz w tygodniu. To spotkanie pokazuje Ci, na co zwrócić uwagę w szerszej perspektywie. Świadomość ogromnie się zmieniła, jest dużo większa zarówno jeśli chodzi o trenerów, jak i bramkarzy grających na centralnym poziomie. Trening obecnie jest bardziej ukierunkowany i jeśli dobrze korzystasz ze współczesnych rozwiązań – to z pewnością ćwiczysz bardziej efektywnie niż kiedyś.

W 2002 roku zadebiutował Pan w seniorskiej reprezentacji Polski. Jakie to uczucie: wyjść na boisko z orzełkiem na piersi? 

Z uwagi na to, że kiedyś były łączone roczniki, grając w kadrach młodzieżowych, często występowałem ze starszymi od siebie. Tuż po Jacku Magierze, Waszym krajanie, byłem kapitanem młodzieżówki. Jednak to był zupełnie inny rozdział. Jeśli chodzi o debiut w seniorskiej kadrze, to pamiętam wielką euforię związaną z  przebywaniem na zgrupowaniu reprezentacji, przyjazdem, całą otoczką. Miałem do czynienia z zawodnikami, którzy po szesnastu latach awansowali na mundial w Korei i Japonii. To byli piłkarze, którzy grali w mocnych, europejskich klubach jak Schalke czy Feynoord. Tworzyli naprawdę silną kadrę.

– Pamiętam, że dostałem awaryjne powołanie za Jurka Dudka, który nie mógł stawić się wówczas na Cyprze. Nie było to jednak zgrupowanie ligowców, tylko wpadłem tam na prawdziwych piłkarzy: Olisadebe i całą resztę. Chłonąłem to wszystko. To była bardzo przyjemna chwila i jestem ogromnie szczęśliwy, że tak się to ułożyło.

Czy po odejściu Mikołaja Biegańskiego, oczekuje Pan przyjścia kolejnego bramkarza do wzmocnienia rywalizacji? 

– To jest kwestia założeń i ustaleń z trenerem oraz prezesami. Myślę, iż to będzie naturalne, że jeśli odszedł Mikołaj, to pojawi się również ktoś za niego. Jeśli chodzi o młodzież, także wracającą z wypożyczeń, będziemy na etapie poznawania się, zobaczenia co i jak, poukładania tego w jak najkrótszym czasie. Myślę, że to jasny przekaz. Mamy pewne sugestie i wiemy, w którą stronę chcielibyśmy pójść. Będziemy starali się to ułożyć na ten pierwszoligowy poziom w ten sposób, żeby miało to ręce i nogi.

Czy Pan – jako osoba, która w dużej mierze przyczyni się do wyboru „jedynki” – uważa, że pierwszy bramkarz powinien mieć pewność, jego pozycja musi być niezachwiana, czy jednak to powinna być kwestia mocnej rywalizacji i walki tydzień po tygodniu?

– Z pewnością przychylę się do drugiej opinii. Oczywiście należy zwrócić uwagę na kwestie mentalne u poszczególnych bramkarzy. Jeden woli wiedzieć wcześniej i zapewnia mu to pewność, drugiego nakręca rywalizacja. Trzeba to wyczuć. Natomiast właśnie słowo „rywalizacja” – to jest klucz. Na pewno będzie bronił najlepszy bez względu na to, czy ma status młodzieżowca, czy od dłuższego czasu rozdaje karty w szatni.  Zawsze bramkarze trenowali bardzo ciężko, ale niestety tylko jeden wychodził zwycięsko i był zadowolony. Ja również przeżywałem to w czasie swojej kariery i wiem, co się czuje.

Czego sobie Pan życzy w kontekście nadchodzącego sezonu? 

– Przede wszystkim stabilności, spokoju i rozsądku ze strony wszystkich nas. Głównym celem jest to, byśmy wszyscy się wspierali. To będzie nasza siła, a boisko wszystko zweryfikuje.

Rozmawiał Daniel Flak