Przygnębienie, euforia i nadzieja na zmianę towarzyszyły zawodnikom Garbarni i Skry w meczu ostatniej kolejki, którego stawką był występ w barażach o Fortuna 1. Ligę. Widowisko, które piłkarze zafundowali sobie oraz kibicom było prawdziwym horrorem z ciągle zmieniającymi się zwrotami akcji. Ostatecznie zremisowaliśmy 4:4 po bramce Kamila Wojtyry w 94. minucie z rzutu karnego. W obliczu porażki Stali Rzeszów z rezerwami Lecha remis ten okazał się zwycięski. Już we wtorek w nagrodę czeka nas półfinałowe starcie barażowe z Chojniczanką w Chojnicach.
Mecz rozpoczął się od zdecydowanych ataków gospodarzy, którzy z łatwością wchodzili w nasze pole karne. Przy dwóch próbach udało nam się uratować, ale w 11. minucie Jakub Górski po solowym rajdzie wpadł w pole karne Mikołaja Biegańskiego przy biernej postawie naszej defensywy i ładnym strzałem za kołnierz nie dał szans naszemu golkiperowi. Później przeżywaliśmy trudne chwile, bo to Garbarnia bliższa była podwyższenia prowadzenia niż my wyrównania.
Sygnał do ataku dał w 25. minucie Radek Gołębiowski w tempo podając do Kamila Wojtyry. Tym razem jeszcze się nie udało, ale już minutę później mogliśmy cieszyć się z remisu. Dośrodkowanie z lewej strony, z rzutu wolnego Piotrka Noconia pewnym strzałem na gola zamienił Mariusz Holik. Chwilę później dobrą okazję miał Lucjan Klisiewicz i Skra wyraźnie dała sygnał, że przyjechała pod Wawel tylko z jednym celem. W 39. minucie Kamil Wojtyra wykorzystał niefrasobliwość Garbarni we własnym polu karnym pewnie posyłając piłkę do bramki bronionej przez Aleksandra Kozioła.
Najciekawsze w tej części gry było jednak dopiero przed nami. W doliczonym czasie gry Michał Fidziukiewicz tym razem bezlitośnie skarcił nasze błędy w polu karnym z największą siłą strzelając bramkę – wydawało się do szatni. Kiedy wszyscy na stadionie przy Rydlówce czekali już na przerwę, Kamil Wojtyra przyjął piłkę na 25. metrze, długo się nie zastanawiając uderzył ile sił i Skra znów była na prowadzeniu. Chwilę później sędzia Piotr Idzik zakończył pierwszą połowę, a druga zapowiadała się pasjonująco.
Z większym animuszem znów rozpoczęli ją krakowianie, ale to Skra w 54. minucie miała aż dwie wyborne okazje na czwartego gola. Krzysiek Napora z prawej strony ładnie dograł do Klisiewicza, ale ten nie trafił do bramki. Chwilę później doskonałą sytuację miał Hubert Sadowski, ale piłka również poszybowała obok bramki. Cztery minuty później to Garbarnia niestety kolejny raz wyrównała. Fidziukiewicz uderzył zza pola karnego, piłka rykoszetem odbiła się od naszego obrońcy i zatrzepotała w siatce „Biegana”. W tym okresie znów przeważała Garbarnia. W 74. minucie efektowną paradą uratował nas Biegański po uderzeniu Jakuba Kowalskiego. Cztery minuty później niestety prowadzili gospodarze Idealną piłkę Błażejowi Radwankowi wystawił Michał Feliks, a temu pozostawiło dostawić nogę.
Do końca meczu pozostawało niewiele ponad 10 minut i w głowach piłkarzy Skry mogły pojawiać się czarne myśli, że cały trud nie tylko tego meczu, ale również całego sezonu pójdzie na marne. W 89. minucie bardzo dobrą piłkę „Nockowi” wystawił wprowadzony niewiele wcześniej Titas Milasius, nasz kapitan oddał strzał, a przy okazji został z całym impetem powalony w polu karnym. Gwizdek arbitra w tej sytuacji milczał. Na szczęście w 4. minucie doliczonego czasu gry sędzia nie miał już wątpliwości wskazując na wapno po kolejnym faulu na naszym zawodniku. Do jedenastki podszedł Wojtyra, wytrzymał próbę nerwów, ustrzelił hat-tricka, został królem strzelców eWinner 2. Ligi i wprowadził Skrę do baraży! W ostatnich sekundach spotkania Garbarnię mógł uratować jeszcze Daniel Morys, jednak piłka poszybowała nad poprzeczką.
Po ostatnim gwizdku nasza drużyna wpadła sobie w ramiona, jakby wygrała rozpoczęte wczoraj EURO 2020. – Mecz szalony, ale myślę, że po całym tym sezonie te baraże nam się należały. Ogromna radość, pierwszy cel wykonaliśmy, a już we wtorek czeka nas kolejny. Chcemy potwierdzić, że nie znaleźliśmy się tu przypadkowo. Kamil stanął dziś na wysokości zadania, podobnie zresztą jak w całym sezonie – skomentował na gorąco p. o. kapitana Piotr Nocoń. – Co czułem w 94. minucie? Tętno było na pewno ponadprogramowe, nie pamiętam za bardzo co się działo. Nieważne kto strzela bramki, ważny jest wynik drużyny. Mamy chwilę, aby się pocieszyć, a już od powrotu do Częstochowy myślimy o barażu – dodał najlepszy strzelec eWinner 2. Ligi Kamil Wojtyra. – Mamy wynik hokejowy, piłka jest grą dla kibiców i ten mecz był chyba najlepszą wizytówką tej ligi. Piłkarze na boisku nie wiedzieli jaki jest wynik w Rzeszowie, walczyliśmy do końca. Kamil potwierdził dziś, że to był jego sezon – powiedział z kolei uszczęśliwiony Konrad Gerega.
Skra we wtorek (15.06) zmierzy się na wyjeździe z Chojniczanką Chojnice w półfinałowym starciu barażowym. Jeśli wygramy to w sobotę (19.06, godz. 11.45) czekać nas będzie wielki finał ze zwycięzcą pary Wigry Suwałki – KKS Kalisz. Na zwycięzcę czekać będą występy w Fortuna 1. Lidze w sezonie 2021/2022.
Garbarnia Kraków – Skra Częstochowa 4:4 (2:3)
1-0 Jakub Górski 11’
1-1 Mariusz Holik 26’ asysta Piotr Nocoń
1-2 Kamil Wojtyra 39’
2-2 Michał Fidziukiewicz 45+1’
2-3 Kamil Wojtyra 45+2’
3-3 Michał Fidziukiewicz 58’
4:3 Błażej Radwanek 78’
4:4 Kamil Wojtyra 90+4′ (z karnego) asysta Titas Milasius
Garbarnia: Kozioł Ż, Górski (Radwanek), Masiuda (Wacławek), Marszalik (Malik), Kołbon, Nakrosius Ż, Laskoś, Surma (Morys), Kowalski Ż, Fidziukiewicz Ż, Feliks
Skra: Biegański, Brusiło, Sadowski, Holik, Nocoń, Napora, Gołębiowski (75′ Milasius), Noiszewski, Niedbała (64′ Pietraszkiewicz), Klisiewicz Ż (56′ Warnecki), Wojtyra
Mariusz Rajek, zdj. Natanael Brewczyński