Niestety nie udało nam się zakończyć majówki w dobrych humorach. Z wyjazdowego starcia z liderem w Polkowicach wracamy bez punktów przegrywając 1:2. Podobnie jak niedawno w Katowicach, decydującą bramkę straciliśmy w końcówce spotkania. – Brakuje nam koncentracji, musimy to poprawić. Jeśli chcemy zagrać w barażach to jest ostatni dzwonek i trzeba się obudzić – przyznał po meczu zdenerwowany Mariusz Holik.
Na pierwszą okazję musieliśmy poczekać do 16. minuty. Wtedy to Kamil Wojtyra wypatrzył dobrze ustawionego na lewej stronie Niedbałę, ale Dawid nie opanował piłki w polu karnym. Po pierwszych dość badawczych minutach, z czasem drużyny częściej wymieniały ciosy, a gra Skry wyglądała coraz odważniej. Gospodarze zagrozili naszej bramce w 33. minucie, kiedy po strzale Pawła Kucharczyka musiał ratować nas Mikołaj Biegański. Sześć minut później mieliśmy rzut wolny, ale przy jego wykonaniu niestety nie zrozumieli się Piotrek Nocoń z Radkiem Gołębiowskim. Górnik dał znać o sobie tuż przed gwizdkiem na przerwę. W 44. minucie Dominik Radziemski groźnie uderzył ze skraju pola karnego, ale „Biegan” poradził sobie z tą sytuacją parując piłkę na rzut rożny.
Po przerwie na boisku działo się niewiele, po obu stronach brakowało klarownych sytuacji i długimi minutami zwyczajnie wiało nudą. Aż do 64. minuty. Wtedy to niestety zaspała nasza defensywa pozwalając Mariuszowi Szuszkiewiczowi dograć piłkę pozostawionemu bez opieki Mateuszowi Piątkowskiemu. Gracz polkowiczan będąc sam na sam z Biegańskim nie dał naszemu bramkarzowi żadnych szans. W kolejnych minutach to gospodarze byli bliżsi podwyższenia prowadzenia, ale w 82. minucie uśmiechnęło się do nas szczęście. Radek Gołębiowski z ostrego kąta dośrodkował piłkę w pole karne z rzutu wolnego i Rafał Karmelita interweniował tak nieszczęśliwie, że wpakował piłkę do własnej bramki.
Z prowadzenia pocieszyliśmy się jednak niespełna cztery minuty. Mariusz Szuszkiewicz znów miał zdecydowanie za dużo swobody. Tym razem to on otrzymał bardzo dobrą piłkę po dośrodkowaniu z lewej strony i nie miał żadnych problemów z pokonaniem naszego golkipera. W doliczonym czasie mieliśmy jeszcze szansę doprowadzić do remisu, ale Lucjan Klisiewicz po dośrodkowaniu Gołębiowskiego, uderzył piłkę za wysoko i ta poszybowała nad poprzeczką. – Nie cieszy mnie na pewno wynik. Żałuję, ze nie udało się wywieźć chociaż jednego punktu, bo z przebiegu spotkania uważam, że na niego zasłużyliśmy. Stworzyliśmy sobie mało klarownych sytuacji do zdobycia bramki. Na pewno będziemy szukać przyczyn porażki. Żal mi bardzo tej drugiej straconej bramki, którą straciliśmy przy samym końcu meczu. W Skrze wystąpiło dziś aż siedmiu młodzieżowców, ich gra może napawać optymizmem – mówił po spotkaniu trener Marek Gołębiewski.
Czy po piątej porażce na wiosnę i siódmym z rzędu meczu bez zwycięstwa możemy mówić o poważnym kryzysie naszej drużyny? – Nie lubię słowa kryzys, ta liga jest bardzo wyrównana, wcześniej mieliśmy serię zwycięstw. Te mecze ostatnio tak się układają, że czegoś nam brakuje. Zadaniem Skry było utrzymanie oraz jak najwyższe miejsce w pro junior system. Utrzymanie jest już praktycznie zapewnione, a w pro juniorze zajmujemy pierwsze miejsce. Zostało nam sześć spotkań i chciałbym, żebyśmy już od najbliższego meczu zaczęli wygrywać. Przydarzyła nam się teraz słabsza seria, więc musimy jako ambitni ludzie się po tym podnieść – dodał szkoleniowiec Skry.
Po spotkaniu w dobrych nastrojach nie mogli być nasi zawodnicy. – Już któryś mecz z rzędu gramy w miarę dobrze, doprowadzamy do remisu, a pod koniec tracimy bramkę. Musimy po męsku porozmawiać, bo punkty uciekają, a sytuacja staje się nieciekawa. Jedno zwycięstwo na pewno może nas napędzić i poprawić nasze morale. Mamy młodą drużynę i starsi muszą chyba to pociągnąć, aby następny mecz wygrać – przyznał Krzysztof Napora, a Mariusz Holik zwrócił uwagę na jeszcze jedną bardzo istotną kwestię: – Brakuje nam koncentracji, musimy to poprawić. Jeśli chcemy zagrać w barażach to jest ostatni dzwonek i trzeba się obudzić. Nie realizujemy planu, który mamy założony. Górnik tak naprawdę nie miał dziś 100-procentowych sytuacji. Nam brakuje determinacji, bo w pierwszej połowie mieliśmy sytuacje, aby zdobyć gola. Ta porażka boli, trzeba znaleźć przyczynę i to poprawić. W pierwszej rundzie strzelaliśmy dużo bramek, teraz tych goli brakuje. Nie stwarzamy sobie też zbyt dużo sytuacji.
Jeśli możemy znaleźć coś pozytywnego w kontekście Skry w 31. serii gier to z pewnością są to wyniki innych spotkań. Ułożyły się ona tek, że mimo porażki w Polkowicach udało nam się pozostać na piątej pozycji w tabeli. Marginesu błędu jednak już nie ma. Chcąc pozostać w grze o spotkania barażowe najbliższe spotkanie z Pogonią Siedlce (08.05, godz. 17.30) po prostu trzeba już wygrać.
Górnik Polkowice – Skra Częstochowa 2:1 (0:0)
1-0 Mateusz Piątkowski 64’
1-1 Radosław Gołębiowski 82’
2-1 Mariusz Szuszkiewicz 86’
Górnik: Szymański, Radziemski (Bancewicz), Kowalski-Haberek Ż, Kucharczyk, Ratajczak Ż (Opałacz), Fryzowicz, Wacławczyk, Żołądź (Karmelita Ż), Szuszkiewicz (Magdziak), Terpiłowski (Baranowski), Piątkowski Ż
Skra: Biegański, Napora (Klisiewicz), Sadowski, Holik, Brusiło, Pietraszkiewicz (Milasius), Gołębiowski, Muniak (Kazimierowicz), Nocoń, Niedbała (Warnecki Ż), Wojtyra Ż
Mariusz Rajek