Piotr Wierzbicki: „Możliwe, że to będzie najtrudniejszy okres w naszej historii”

Chcielibyśmy, aby słowo koronawirus zniknęło z każdej przestrzeni naszego życia, ale niestety wciąż musimy je odmieniać. Nie tylko w sferze zdrowotnej wywołuje on ogromne spustoszenie, problemy finansowe odczuwa już niemalże każda gałąź gospodarki. Sport na skutki pandemii jest narażony szczególnie, co już stało się odczuwalne w klubach. Jak sytuacja wygląda w Skrze? Jakie scenariusze ligowych rozstrzygnięć brane są pod uwagę? O tym i nie tylko w szczerej rozmowie z wiceprezesem naszego klubu – Piotrem Wierzbickim.

Świat sportu się zatrzymał. Mierzymy się z czymś, co jeszcze kilka tygodni temu było nie do wyobrażenia. Jak w tym czasie wygląda praca Klubu? Na ile da się funkcjonować zdalnie?
– No właśnie. Chyba tylko w filmach widzieliśmy takie sytuacje. Zakazy, brak ruchu, brak sportu w TV, no sportowa nuda, ale nie ma wyjścia., trzeba uważać na siebie, innych, dbać o zdrowie, bo nawet jak nie chcemy to sytuacja mocno nas do tego zmusza. Praca Klubu? Znacznie okrojona, dyżurujemy w Klubie trzy godziny dziennie, nadrabiamy zaległości „papierkowe” no i pracujemy nad dokumentacją do Certyfikacji Szkółek, systemu licencyjnego, no i  przede wszystkim wdrażamy e-lekcje do naszej szkoły SMS Nobilito – tutaj nie ma wolnego.

Ten kryzys gospodarzy nie oszczędzi nikogo. Branża rozrywkowa i sportowa są chyba jednak narażone na bankructwo jak żadna inna. Czy w naszym klubie też daje się to już odczuć?
– No tak, to smutna strona i niejedna smutna koronowirusa. Kryzys już odczuwają nasi partnerzy. Już kilkanaście firm, które na co dzień nas wspierają aplikują o zawieszenie swoich zobowiązań. Urząd Miasta odracza podpisanie umów na zadania publiczne, a co za tym idzie odracza się termin przekazania środków – już musieliśmy zrezygnować z pieniędzy przeznaczonych dla nas na Skra Cup. Działania odpłatne prowadzone przez nasz Klub pozostały zawieszone, a więc jesteśmy w strefie mocno zagrożonej dalszym funkcjonowaniem. Jakiś czas zaciskając mocno pas wytrzymamy, ale pakiet ratunkowy rządu nas jak i zapewne innych Klubów nie dotyczy, a część płatności jednak pozostają – ZUS od pracowników, podatki, wynajem budynku szkoły, kontrakty zawodników, trenerów, wynagrodzenia pracowników, którzy nie mogą zostać pozbawieni środków do życia w tym trudnym czasie. Na pewno będzie to bardzo trudny okres dla nas… Kto wie czy nawet nie najtrudniejszy w nowożytnej historii Klubu.

Piłka to zbiór naczyń wyjątkowo połączonych. Firmy zaangażowane w sport mogą popaść w problemy finansowe, o czym już słyszymy.
– No tak, jak powiedziałem wcześniej. Już mamy nie małą ilość firm, które co prawda nie wypowiedziały umów, ale odroczyły płatność zobowiązań. Wiemy, że nie będzie branży na której się to nie odbije, dlatego w tym miejscu dziękuję naszym partnerom, iż nie rezygnują z pomocy w budowaniu naszego Klubu i rozwoju sportu w naszym mieście, a jedynie zawieszają swoja aktywność, co oczywiście rozumiemy.

Dużym problemem na pewno jest szkolenie, Akademia, Szkoła. Trenerzy nie mogą prowadzić zajęć. Czy rodzice w związku z tym sygnalizują, że mogą przez to zrezygnować z zajęć, nie uiszczać opłat czy na to jeszcze za wcześnie?
– To ogromny kłopot. Rodzice podchodzą do sytuacji z wyrozumiałością, ale też mają swoje określone możliwości. Nikt nie sygnalizuje rezygnacji z zajęć treningowych, jednak z ponoszeniem kosztów już jest różnie, ale tak jak wspomniałem, podchodzimy do tego ostrożnie. Szkolenie w obecnej formie niestety nie ma możliwości funkcjonowania. Co prawda nasi trenerzy utrzymują aktywny kontakt ze swoimi podopiecznymi w takiej formie jaka jest obecnie dopuszczalna. Zawodnicy otrzymali indywidualne rozpiski i przesyłają sprawozdania z tego co udało im się zrealizować. To na razie jedyna rzecz jaką możemy robić.

Miasto w minionym tygodniu podzieliło środki na sport. Cięcia są nieprawdopodobne, a Nasz Klub został pokrzywdzony najbardziej. Dotacja jest mniejsza o blisko 70%. Czy po takim ciosie będziemy w stanie normalnie funkcjonować biorąc pod uwagę jeszcze sytuację z koronawirusem?
– Jestem zaniepokojony postawą magistratu. Po samym uchwaleniu środków na poszczególne zadania oniemiałem. Zdałem sobie sprawę, że drastyczne cięcia środków na sport kwalifikowany najbardziej uderzą w nas! Do tego dochodzi kolejny problem. Miasto rozstrzygnęło konkursy na zadania publiczne, podzieliło środki, ale wstrzymało ich realizację. My od stycznia pracowaliśmy z dziećmi i młodzieżą realizując zadania i zakładamy, że te środki trafią do nas w okolicach kwietnia i maja. Teraz pozostajemy w niewiedzy, a to uniemożliwia nawet planowanie budżetu i zarządzanie nim. Przecież środki własne niemal wydaliśmy w pierwszym kwartale – okres przygotowawczy, turnieje, codzienne szkolenie, wynajem sal, transport na zawody i różne pośrednie wydatki nie mogły czekać. Do tego okrojono nam dotację na szkolenie o 44 tysiące złotych. Przyznam szczerze, iż prześledziłem konkursy z ostatnich lat i przyznane nam środki. W 2017 roku na szkolenie otrzymaliśmy 566 tysięcy. Od tamtego czasu minęły trzy lata. Ceny wzrosły, inflacja, zarobki, koszty utrzymania, sprzęt, a środki zostają przeznaczane nielogicznie odwrotnie proporcjonalnie – 486 tysięcy złotych. Tego nie rozumiem… Do tego lwią część z tych środków musimy przeznaczyć na wynajem obiektów MOSiR. W tym roku to 300 tysięcy złotych. O wydatkach na seniorów i seniorki już nawet nie wspomnę. Mocno nas „okrojono” i tutaj nie wiem co tak naprawdę powiedzieć. Będzie bardzo ciężko. Urząd Miasta w minionym roku na seniorów Skry, czyli sport kwalifikowany przeznaczył 242 000 zł, z czego na wynajem obiektów MOSiR mieliśmy i wydaliśmy 62 tysiące złotych. W tym roku przeznaczono na ten cel tylko 135 000 zł z czego na MOSiR musimy oddać 80 000 złotych, czyli więcej… choć trenujemy tyle samo! Czyli Urząd zauważył, iż wszystko drożeje… Nam jednak urwano 125 tysięcy, wnioski nasuwają się same. To taki dodatkowy „bonus” na nasze barki w okresie pandemii. Musimy mieć mocne organizmy i system obronny.

Optymizmu niestety brak na każdej płaszczyźnie… Przejdźmy teraz już do kwestii stricte sportowych. Liga stanęła po 22 kolejkach, po naszej wygranej z Elaną. Jesteśmy aktualnie na 15. miejscu – niestety wciąż spadkowym. Jaki wariant teraz wydaje się najbardziej prawdopodobny? Czy PZPN będzie starał się dokończyć rozgrywki na boisku? Jeśli by się nie udało to jakie są pomysły? Głośno mówi się o poszerzeniu lig, tak aby nikt nie spadał, a jednocześnie umożliwić awanse. Tak byłoby sprawiedliwie?
– Moim zdaniem rozgrywek nie uda się wznowić, a co za tym idzie sezon nie zostanie dokończony. Musiałby stać się cud i stopień zakażeń Covid 19 nawet nie tyle się zatrzymać, co stabilnie, szybko spadać, tak abyśmy mogli bezpiecznie wrócić do treningów i zajęć najpóźniej około 20 kwietnia. Wtedy mamy 10 dni na przygotowanie się do pierwszego meczu i od maja 9 terminów weekendowych plus środy na dokończenie rozgrywek do końca czerwca. Czy to możliwe? Nie sądzę, to zbyt ryzykowne. Zatem ja przyjmuję wariant tabeli jaki jest obecnie z zaznaczeniem, iż czekamy na rozstrzygnięcie postępowania Komisji Dyscyplinarnej PZPN w sprawie naszego odwołania do meczu z Pogonią Siedlce. Myślę, że najmniej poszkodowanych będzie w wariancie przeprowadzenia reformy powiększenia ekstraklasy już teraz, a co za tym idzie, zachowania awansów bez spadków. Jestem za powiększeniem ekstraklasy i drugiej ligi o dwa zespoły. Myślę, że to nie zadowoli wszystkich, szczególnie drużyn walczących w III lidze o promocję do drugiej ligi, ale dla mnie to najlogiczniejsze rozwiązanie.

W grupach III ligi walka o czołowe lokaty jest wyjątkowo zacięta. Pojawił się też pomysł utworzenia dwóch grup II ligi na sezon 2020/2021, tak aby dać awansować czterem zespołom z każdej III ligi, to umożliwiłoby też zachowanie awansów w ligach niższych. Co pan sądzi o takim pomyśle?
– Myślę, że reforma przeprowadzona po sezonie 2013/2014 była słuszna. Połączenie drugich lig w jedną grupę przyniosło efekt zamierzony, a więc podniosło poziom ligi. Dziś mamy mocną drugą ligę i atrakcyjną trzecią ligę, a to sprawia iż nasza piłka na tym pułapie jest coraz silniejsza. Po tych latach przeskok organizacyjny z trzeciej do drugiej ligi jest nieco lżejszy. Ligi centralne stają się zawodowe, a o to przecież chodzi. Nie jestem zwolennikiem powrotu do podziału ligi, bo w moim odczuciu to cofanie się, obniżanie sportowej jakości ligi. W żaden sposób z kolei nie obniży to kosztów uczestniczenia w rozgrywkach, a więc wariant ekonomiczny tutaj nie zaistnieje. Zresztą, coraz więcej klubów stać na grę w drugiej lidze w tej formule jaka jest. Owszem, nie jest łatwo się do niej dostać, ale to dobrze. Nic co łatwo można zdobyć nie daje takiej satysfakcji. Jako działacz przeżyłem rozczarowanie brakiem awansu, jak i również awans po czasie jaki był nam potrzebny aby dojrzeć do tego sukcesu. Oczywiście, że w III lidze pojawiło się wiele uznanych firm, jak i nowych, ambitnych, które w tym sezonie pasjonująco walczą o awans. Szkoda, że nie dane będzie dokończyć rozgrywek i o awansie zadecyduje obecna sytuacja w tabeli. Na to jednak nie mieliśmy wpływu i uważam że w teraźniejszej sytuacji awans drużyn znajdujących się obecnie na szczycie to dobra droga.

Jeśli jednak doszłoby do takiego połączenia, jaki podział byłby lepszy? Wschód-zachód czy północ-południe? W obu wariantach byłoby kilku ciekawych beniaminków – Ruch Chorzów, Polonia, Bytom, Motor Lublin czy Kotwica Kołobrzeg.
– Jak powiedziałem wcześniej, nie jestem za projektem stworzenia dwóch grup drugiej ligi. Nie mniej gdyby taki wariant był brany pod uwagę, podział na wschód – zachód wydaje mi się bardziej logiczny i co najważniejsze już dawno sprawdzony i przetestowany

Oczywiście na ten moment najbardziej prawdopodobne jest niedokończenie sezonu. Jeśli ligi nie zostaną powiększone to naszą szansą na utrzymanie jest walkower za mecz z Pogonią Siedlce. Złożyliśmy do PZPN wniosek o przyznanie walkowera a komisja wszczęła postępowanie. Kiedy i jakiego możemy spodziewać się rozstrzygnięcia?
– No tak. Złożyliśmy wniosek do komisji dyscyplinarnej PZPN dość późno, ale chcieliśmy walczyć o punkty na murawie i odrobić straty do Pogoni czy innych Klubów w sportowej rywalizacji. To nie będzie w moim odczuciu nam dane, a prawda jest taka, że w Siedlcach popełniono błąd. W meczu przeciwko nam na boisku przebywało czterech zawodników, którzy uczestniczyli w niedozwolonym procederze. Dwóch z nich zostało przez Komisję Ligi zawieszonych, zatem zgodnie z regulaminem naturalnym wydaje się weryfikacja wyniku tego spotkania. Tak naprawdę, myślałem, iż nawet bez składania wniosku przez nas tę sytuację z urzędu rozwiąże PZPN, bo duży nacisk nawet w systemie licencyjnym, czy podczas organizacji meczów nakładany jest na działania antydopingowe. Jak się sprawa skończy? Nie wiem, na dzień dzisiejszy wiem, iż komisja wszczęła postępowanie w tym temacie. Chciałbym, aby wszystko odbyło się zgodnie z regulaminem, do którego przestrzegania i jego realizowania jesteśmy zobligowani.

Co w tych trudnych czasach można życzyć wiceprezesowi Piotrowi Wierzbickiemu?
– Myślę, że tego co można życzyć wszystkim. Zakończenia pandemii i tego niewyobrażalnego zamieszania jaki spowodowała, a której skutki moim zdaniem będą drastyczne na wielu płaszczyznach naszego życia. Reszta tak naprawdę nie ma w tej chwili znaczenia.

Rozmawiał zdalnie Mariusz Rajek