Za nami siedemnaście kolejek rozgrywek II ligi. Na razie zadowoleni być nie możemy, ale w tym roku przed nami jeszcze trzy mecze.
Przed sezonem niemal wszyscy powtarzali, że drugi rok w II lidze może być trudniejszy niż pierwszy. Na razie – niestety – te słowa się potwierdzają. Na półmetku rozgrywek Skra jest w strefie spadkowej, zdobyliśmy tylko piętnaście punktów. Znacznie mniej niż mogliśmy i powinniśmy.
W I rundzie nasz zespół zaprzepaścił kilka okazji na powiększenie swojego dorobku punktowego, wystarczy przypomnieć tylko bramkę straconą w Toruniu w doliczonym czasie gry, czy bezbramkowy remis mimo ostrzeliwania bramki Stali Stalowa Wola przez 90 minut. Choćby te cztery punkty zgubione w tych dwóch spotkaniach sprawiłby, że dzisiaj bylibyśmy w innych nastrojach.
Warto zwrócić uwagę, że w tym sezonie Skra wygrywała z rywalami z czołówki (Widzew, Znicz Pruszków, Górnik Łęczna), a traciła punkty w meczach gdzie wydawała się faworytem. Niektórzy określili już nasz zespół mianem Janosika – bo odbiera bogatym i rozdaje biednym.
Stwierdzenie trafne, ale z naszego punktu widzenia wcale nie zabawne, bo taka prawidłowość ma swoje konsekwencje. W lidze bowiem, tylko teoretycznie każdy punkt liczy się tak samo. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że gdybyśmy odebrali punkty rywalom z dołu tabeli zamiast Widzewowi czy Górnikowi to sytuacja w strefie spadkowej byłaby dla nas korzystniejsza.
Nie ma jednak co rozpaczać, bo straty nie są wielkie, a do końca sezonu siedemnaście meczów rewanżowych. Trzy z nich rozegrane zostaną jeszcze w tym roku. Skra 23 listopada pojedzie do Krakowa na spotkanie z Garbarnią, potem w środę 27 listopada podejmie Legionovię i na koniec rezerwy Lecha Poznań. Zagramy więc z trzema zespołami, którym daliśmy się w pierwszych meczach pokonać. Do zdobycia jest jeszcze dziewięć punktów, ale żeby po nie sięgnąć potrzeba skuteczności.
Nasz zespół zdobył do tej pory 12 bramek. Mało. Sytuacji do strzelania kolejnych było jednak dużo więcej. Niestety, nie potrafimy z zimną krwią wykorzystywać nadarzających się okazji. To różni Skrę z tego sezonu od tej z poprzednich rozgrywek. Przecież wówczas nasza drużyna także nie dominowała rywali i nie imponowała czasem posiadania piłki. Była jednak skuteczniejsza w ofensywie, a w obronie rzadziej zdarzały się błędy. Brakuje nam także stabilności, dobre mecze przeplatamy słabszymi.
A pozytywy? Na pewno Skra ma dość szeroką i wyrównaną kadrę, nie ma też problemów na pozycji młodzieżowców. W ostatnim meczu grało ich aż czterech (Mikołaj Biegański, Mateusz Bondarenko, Radosław Gołębiowski i jako rezerwowy Danian Pavlas). Powoli przybywa nam punktów w klasyfikacji Pro Junior System, ale trzeba pamiętać, że ona jest ważna tylko wtedy gdy drużyna…utrzymuje się w lidze. Nasz drużyna ma także większą niż jeszcze niedawno, łatwość stwarzania sytuacji pod bramką rywali. Tu jednak wracamy do problemu nieskuteczności.
Co by jednak nie mówić, z ocenami trzeba się wstrzymać do końca sezonu. Mamy nadzieję, że wówczas nasza sytuacja będzie lepsza niż dzisiaj, a w przerwie zimowej będziemy mogli spokojnie przeanalizować plusy i minusy i dobrze przygotowywać się do meczów na wiosnę.