Po emocjonującym meczu remisujemy z Widzewem 1:1. Gola na wagę jakże cennego punktu zdobył w 88. minucie stoper skrzaków Mariusz Holik. Goście w doliczonym czasie mieli jeszcze rzut karny, ale Michael Ameyaw trafił w słupek.
Pojedynek z Widzewem wywołał spore zainteresowanie. Na trybunach pojawiło się kilkuset kibiców wśród nich około 300 fanów gości. Były dwa gole, emocje do ostatniej minuty, niewykorzystany przez gości rzut karny w doliczonym czasie gry. Można powiedzieć, kto nie przyszedł na Loretę, niech żałuje.
Łodzianie przyjechali na Skrę po trzy punkty i zaczęli mecz agresywnie. Już w pierwszych minutach Michael Ameyaw zagrał piłkę wzdłuż bramki, ale na szczęście dla nas, nikt nie doszedł do jego podania. Skra odpowiedziała akcją prawą stroną boisko. Krzyszof Napora wrzucił piłkę w pole karne, doszedł do niej Damian Nowak, ale jego główka była niecelna.
Nasi piłkarze bez problemu odparli napór rywal, a z czasem coraz częściej przenosili piłkę na ich połowę. W 20. minucie Dawid Niedbała pięknie ograł rywala w polu karny, był sam na sam z bramkarzem, ale jego strzał z ostrego kąta w niewielkiej odległości minął słupek.
Kolejne minuty także przyniosły dobrą grę naszej drużyny. W 32. minucie po serii rzutów rożnych dla Skry łodzianie wyprowadzili groźną kontrę. Rafał Wolsztyński znalazł się w idealnej sytuacji, ale wracający przez całe boisko Oktawian Obuchowski do spółki z Mikołajem Biegańskim zdołali zażegnać niebezpieczeństwo.
Ten wypad gości zakończył się na rzucie rożnym, ale wystarczyła jedna dobra akcja, aby Widzew złapał wiatr w żagle. Jako, że skrzacy od czasu do czasu również pokazywali swoje atuty, gra mogła się podobać. Na boisku działo się naprawdę dużo, pojedynek mógł się podobać.
W końcówce Widzew przycisnął i w 43. minucie mógł prowadzić 1:0. Przekopywana kilka razy piłka trafiła pod nogi Mateusza Michalskiego, ale ten z kilku metrów trafił w nogi… swojego partnera.
Początek drugiej połowy był równie interesujący jak cała pierwsza. W 58. minucie do gości uśmiechnęło się szczęście. Będący w polu karnym Rafał Wolsztyński kopnął piłkę wzdłuż bramki, a próbujący ją wybić Mariusz Holik …zaskoczył Mikołaja Biegańskiego.
Widzew, który zremisował dziewięć kolejnych meczów objął prowadzenie, a nasi piłkarze mieli pół godziny, aby doprowadzić do wyrównania.
Niestety, gol znacząco wpłynął na obraz meczu. Widzew zaczął grać bardziej ostrożnie, a nasza drużyna miła problemy z rozegraniem akcji, która dałaby gola na wagę jednego, ale jakże ważnego punktu. Ale się udało! W 88. minucie Piotr Nocoń sprytnie zagrał piętą do Mariusza Holika, ten przerzucił bramkarza i było 1:1.
Arbiter doliczył do regulaminowego czasu 4 minuty. Widzewiacy rzucili się na skrzaków i… wywalczyli jeszcze rzut karny za zagranie ręką przez Mariusza Holika. Do piłki podszedł Michael Ameyaw. Uderzył mocno, ale w słupek i ten emocjonujący pojedynek zakończył się podziałem punktów.
– Wbrew pozorom to my byliśmy dzisiaj zespołem lepszym. Widzew właściwie poza tą jedną przypadkową bramką i stałymi fragmentami nie zagrożał naszj bramce. Remis to bezcenny punkt, który może nam dać utrzyamnie. A ręki absolutnie nie było. Dostałem piłką w klatę piersiową – komentował wydarzenia na boisku Mariusz Holik, bohater naszej drużyny.
Skra Częstochowa – Widzew Łódź 1:1 (0:0)
Bramki:
0:1 Holik, samobójcza (58.)
1:1 Holik (88.), asysta Nocoń
Skra:
Biegański – Skowrona, Holik, Błaszkiewicz, Obuchowski – Napora (83′ Tomczyk), Zalewski, Olejnik Ż, Niedbała (78. Kieca), Nocoń, Nowak (90′ Poprawa)
Widzew:
Wolański – Wełna, Tanżyna Ż, Zieleniecki – Zuziak (55. Turzyniecki Ż), Kristo, Radwański Ż (88. Pęczek), Kato (55. Gutowski), Michalski, Wolsztyński (76. Świderski), Ameyaw