(7) Ludzie Skry – poznajcie Marcina Kota

Kontynuując naszą serię w tym tygodniu chcemy przybliżyć Wam postać, która formalnie z naszym klubem związana jest dość krótko, ale w obecnej sytuacji ogólnoświatowej nadchodzącego kryzysu gospodarczego pełni szczególnie ważną funkcję. Marcin Kot zajmuje się szeroko pojętym marketingiem, opiekuje się Lożą Biznesową Skry i rozmawia ze sponsorami. Jak się okazuje, nawet w czasach pandemii koronawirusa można odbyć wiele ciekawych i owocnych rozmów biznesowych. Będzie dużo też o samej piłce. Zapraszamy do lektury.

Marcin, chyba w najczarniejszych snach nie spodziewaliśmy się, że doczekamy świata w takiej formie jak obecnie. Tak długo wyczekiwana przez nas runda wiosenna trwała zaledwie dwie kolejki i świat sportu został brutalnie zastopowany przez koronawirusa. Jak sobie radzisz z tą sytuacją? Da się w 100 procentach pracować zdalnie? Masz kontakt z naszymi partnerami, sponsorami, członkami Loży Biznesowej Skry? Czy w tych ciężkich czasach oni znajdują czas na myślenie o sporcie, meczach, ofertach sponsorskich?
– No tak, cała ta sytuacja jest bardzo trudna dla wszystkich. Teraz najważniejsze jest to, abyśmy wszyscy cali i zdrowi przeszli przez ten trudny czas i wrócili jak najszybciej do normalnego funkcjonowania. Jeśli chodzi o mnie i organizację pracy to zacznę od tego, iż jakiś czas temu czytałem “Dekalog Nawałki”, w którym to można się dowiedzieć, że trener Nawałka wyznaje bardzo fajną zasadę – mniej więcej brzmiała ona tak, że były już selekcjoner wyrzucał ze swojego słownika słowa takie jak “nie da się”, “problem” itp. Dla niego wszelkiego rodzaju kłopoty i trudne sytuacje to idealna okazja do tego, aby szukać nowych rozwiązań i pomysłów na plan B lub nawet C na daną okoliczność. Wziąłem sobie tą zasadę mocno do serca i również staram się mieć przygotowaną jakąś zapasową opcję na wypadek nieprzewidzianych okoliczności. Dziś staram się pracować zdalnie w mieszkaniu, ale jak wiadomo w domu nie zawsze się da, więc stworzyłem taki mały układ z moim teściem, który to prowadzi firmę budowlaną i w związku z tym ma też swoje biuro. Dogadałem się z nim, że gdy tylko go nie ma, a zazwyczaj jest tam tylko wcześnie rano i po południu, przez resztę dnia biuro jest puste, to ja mogę sobie spokojnie spakować laptopa, zabrać telefon oraz notatnik i jadę tam, aby spokojnie i w ciszy popracować. Staram się do każdego partnera biznesowego, którego jestem koordynatorem zadzwonić, napisać SMS lub maila, aby dowiedzieć się czy u nich wszystko ok. Czy są zdrowi, jak biznes itp. Wiadomo nie jest to najlepszy czas na wspieranie konkretnych działań marketingowo-biznesowych, ale na planowanie już jak najbardziej. Wielu z nich dopiero teraz ma możliwość, aby ze mną spokojnie poplanować jakieś wspólne ciekawe projekty, które będziemy mogli wcielić w życie jak tylko przyjdzie na to dobry moment. Mało tego, okazuje się że właściciele firm, którzy jak dotąd nie mieli czasu, aby się ze mną spotkać i porozmawiać o ewentualnej współpracy, ponieważ ciągle gonili za pieniądzem, klientem, dostawcą, przygotowywali się do targów itp., teraz chętnie umawiają się na często długie rozmowy telefoniczne, aby dowiedzieć się więcej jak funkcjonuje Loża Biznesowa Skry, kto w niej jest, jak to działa itd. Budujemy ze sobą relacje, dzięki którym w przyszłości być może przełożymy je na te konkretne reklamowe i biznesowe w ramach działania Skra Business Lounge.

Bardzo interesujące wnioski. Naszą rozmowę powinniśmy zacząć od innego pytania, ale teraz ten wirus niestety określa rytm każdego z nas. Zatem pytanie numer dwa – jak trafiłeś do Skry? Przypomnij swoje początki, jak do tego doszło?
– Do klubu trafiłem trochę ponad rok temu. Pracowałem w firmie reklamowej, która była wtedy sponsorem klubu. Miałem bardzo dobry kontakt z Bartkiem Błachem i podczas jednej z rozmów pomiędzy nami padła taka myśl, żebym spróbował swoich sił w Skrze i tak też się stało.

Powiedz kibicom czym dokładnie zajmujesz się w naszym klubie? Jakie to jest zajęcie?
– Przyszedłem do klubu z misją pozyskiwania nowych partnerów i sponsorów oraz dbania o rozwój Loży Binzesowej i tym też się zajmuję do dziś. Koordynuję Skra Business Lounge, która ma na celu wspierać promocję częstochowskich firm oraz pomagać im w nawiązywaniu relacji biznesowych, tak aby mogli się dzięki nam rozwijać.

Z wielu rozmów z tobą wiem, że piłką nożna interesujesz się dość mocno. To twoje największe hobby są też inne? Poza Skrą masz jakąś swoją ulubioną drużynę, ligę?
– Piłka nożna to moja pasja, miłość i hobby razem wzięte od dziecka. Od ponad 20 lat śledzę polską a także zagraniczną piłkę na bieżąco. Praca jest również poniekąd moim hobby, więc staram się również i stale poszerzać moją wiedzę z zakresu networkingu, marketingu, działań biznesowych itp. Jeśli chodzi o ulubione kluby piłkarskie to jest ich kilka. Tak jak wspomniałeś Skra wiadomo, bo tutaj pracuję, ale to niejedyny powód. Tutaj kopał w piłkę kiedyś przez chwilę mój tata, grali moi kuzyni a nawet ich dzieci, także argumentów na to, że darzę sympatią ten klub jest więcej niż jeden. Oczywiście trzymam też kciuki za poczynania Rakowa, bo to też nasza częstochowska drużyna i fajnie, że odnosi sukcesy. Poza tym mój świadomy wzrost zainteresowaniem piłką nożną przypadł na połowę lat 90-tych. W tym czasie w polskiej lidze liczyły się tak naprawdę tylko dwa kluby – Widzew i Legia. Ja wybrałem Legię i tak mi zostało aż do teraz. Mam jeszcze jeden ulubiony klub. Jest nim Inter Mediolan. Stało się to za sprawą Ronaldo (tego oryginalnego z Brazylii). Pamiętam jak zakochałem się w jego grze podczas mundialu we Francji w 1998 roku. Przed finałem Brazylii z Francją uprosiłem mamę, żeby poszła ze mną do Kobo, które było wtedy w nieczynnym już przejściu podziemnym w Alejach, żeby kupić sobie jego koszulkę w barwach canarinhos. Oczywiście koszulkę na finał założyłem. Mam gdzieś chyba jeszcze tą koszulkę do dziś. Potem kupiłem sobie jeszcze tą w barwach Interu i zacząłem regularnie śledzić poczynania tej drużyny nawet gdy Ronaldo już odszedł.

Powróćmy jeszcze do Skry. W klubie głównie opiekujesz się Lożą Biznesową. Jak układasz sobie plan pracy? Jak wyglądał twój plan pracy jeszcze przed koronawirusem?
– Tak jak wspomniałem wcześniej jestem koordynatorem SBL, więc głównie zajmuję się rozwojem tego projektu oraz dbam o aspekty marketingowo-biznesowe firm, które koordynuje. Mój plan pracy jeszcze przed epidemią związaną z koronawirusem był bardzo prosty. Opierał się głównie na spotkaniach z potencjalnymi oraz obecnymi już członkami SBL. Oczywiście poza samą częścią networkingową codzienny plan pracy wypełniają mi przygotowania do rozmów biznesowych, mailing, telefony oraz inne powinności związane z funkcjonowaniem klubu.

W tym momencie możemy sobie jedynie pogdybać, ale czy myślisz, że obecne rozgrywki uda się dokończyć na boisku?
– Jako kibic oraz pracownik klubu chciałbym bardzo, żeby tak się stało. Uwielbiam te emocje, które mi towarzyszą podczas oglądania Skry na żywo i nie wyobrażam sobie, żeby do jesieni nic się nie działo. Jestem optymistą i wierzę, że w maju i czerwcu będziemy mieli mega dawkę piłkarskich emocji nawet co trzy dni, a na koniec czerwca będziemy się wszyscy cieszyć z tego, że Skra sezon 2020/2021 będzie również rozgrywała na poziomie centralnym. Mam też nadzieję, że ta cała kwarantanna i to że wszyscy teraz siedzimy w domach sprawi, że jak już to wszystko szczęśliwie się skończy i zostaną wznowione rozgrywki z udziałem publiczności to częstochowianie bardziej docenią to że jest Skra i zaczną przychodzić całymi rodzinami na „Loretę”, aby zobaczyć swój lokalny klub w akcji.

Marcin, bo to na pewno interesuje wiele osób. Co jeśli sezonu nie uda się dokończyć? Już zostawiając teraz z boku nawet rozstrzygnięcia sportowe, powiedz mi co dalej z Lożą, co z umowami sponsorskimi? Mamy jakieś pomysły na wyjście z takiej sytuacji? Zmierzyć z tym będą musieli się wszyscy w sporcie.
– Sytuacja jest dynamiczna i praktycznie codziennie dochodzą do nas nowe wiadomości co do nowych ustaleń i dyrektyw rządowych. To te informacje będą miały kluczowy wpływ na gospodarkę w najbliższym czasie. Oczywiście sport, który ma ogromną wartość ekonomiczną i jest znaczącą częścią gospodarki narodowej ucierpi na tym jak wszyscy. Pytanie czy ucierpi mniej czy bardziej to tego jeszcze nie wie nikt. Kluby piłkarskie również ucierpią. Skra Częstochowa nie będzie wyjątkiem. Na razie jest spokój bo nasi sponsorzy nie panikują. Oczywiście wiedzą, że mamy do nich elastyczne podejście oraz chętnie nawet teraz jesteśmy do ich dyspozycji, aby jakkolwiek im pomóc. Nawet dziś miałem telefon od jednego z naszych sponsorów, który pytał czy nie znam jakiejś apteki lub sklepu, w którym mógłby kupić większą ilość rękawiczek dla swoich pracowników, bo nigdzie ich nie ma, a jak są to za miliony. No to posiedziałem nad tym chwilę, podzwoniłem, poszukałem i znalazłem. Chcą dalej być z nami, wspierać klub, ale czekają tak jak my na rozwój wydarzeń. Wszyscy mamy nadzieję, że będzie dobrze, a Loża nawet jak zaliczy chwilowy regres to będzie on tylko chwilowy. Oczywiście w razie czego mam już alternatywny plan działania, ale na razie to nie pora i miejsce, aby o nim mówić.

Dzięki bardzo za poświęcony czas i mam nadzieję, że wkrótce uda nam się pogadać nie tylko zdalnie.
– Nie ma problemu, też mam taką nadzieję.

Rozmawiał Mariusz Rajek