Różnego rodzaju okoliczności sprawiły, iż Skra Częstochowa znajduje się aktualnie w trudnym momencie. Zespół zanotował kilka porażek z rzędu. Należy jednak podkreślić, iż przyszłość wcale nie maluje się w ciemnych barwach, a drużyna z determinacją walczy o przełamanie. O sytuacji naszej ekipy, ostatnich meczach i podejściu do kolejnych spotkań szczerze porozmawialiśmy z kluczowym piłkarzem, kapitanem naszej ekipy, Piotrem Noconiem. Zapraszamy! Znaleźliśmy się w dość trudnym położeniu. Przegraliśmy kilka spotkań z rzędu. Jakie możesz wskazać przyczyny obecnej sytuacji? Piotr Nocoń: – Myślę, że każdy w klubie chciałby poznać jednoznaczną odpowiedź, gdzie leży problem. Nie jest jednak łatwo wskazać jedną przyczynę. Osobiście uważam, że problem jest bardziej złożony i składa się na niego wiele różnych czynników, co sprawia, że znaleźliśmy się w naprawdę trudnym momencie. Teraz jednak nie pora o tym mówić, musimy skupić się na tym, co jeszcze przed nami, a czas na odpowiednie wnioski przyjdzie na pewno po rundzie. Wierzę mocno, a wręcz jestem pewien, że mimo wszystkich przeciwności, które spotkały klub i drużynę jesteśmy w stanie wspólnie z tego wyjść. Wielokrotnie udowadnialiśmy, że jesteśmy mocni w trudnych momentach. W sytuacjach, w których każdy nas skreślał i nie dawał żadnych szans, potrafiliśmy stanąć na wysokości zadania i mocno wszystkich zadziwić. Mam wrażenie, ze w wielu spotkaniach brakuje nam skuteczności pod bramką przeciwnika. Nie możemy strzelić gola otwierającego wynik. Czy myślisz, ze to kwestia mentalna? Zimna krew wróci wraz z pierwszym lepszym rezultatem? Nie wypada mi się z tym nie zgodzić, bo sam od powrotu po kontuzji powinienem strzelić cztery bramki. Każda z nich mogła wyprowadzić nas na prowadzenie bądź doprowadzić do remisu…i kto wie, jak te mecze by się potoczyły. Dlatego biorę to na siebie i wiem, że w tym aspekcie nie pomogłem drużynie. Czy wynika to z kwestii mentalnych? Ciężko ocenić. Na pewno pewność siebie z każdym przegranym meczem w drużynie słabnie i jest to normalna rzecz. Jednak sztuką jest, aby teraz, w trudnym momencie, starać się ją przywrócić i pokazać, a nie w momentach gdy wszystko wychodzi idealnie. Jak ocenisz poziom determinacji naszego zespołu? Dalej jest w Was pozytywna sportowa złość czy raczej czujecie lekkie podłamanie? W spotkaniu z Chrobrym widać było olbrzymią determinację i wiarę do końca. Z Puszczą to wszystko ułożyło się źle od samego początku… Uważam, że u każdego, kto uprawia sport, po porażce musi pojawić się sportowa złość – czy to będzie mecz, trening bądź obojętnie jaka rywalizacja. Jeśli tak nie jest, to ewidentnie mu mało zależy. Spotkanie z Chrobrym wydawało się idealne do przysłowiowego przełamania i myślę, że każdy z nas tak czuł. Brakło jednak niewiele. Słaba skuteczność, błędy przy bramkach robione lawinowo sprawiły, że musieliśmy przełożyć to na mecz w Niepołomicach. Nastawienie do meczu z Puszczą było podobne, jednak mecz ułożył się fatalnie. Gol w 52. sekundzie, w 7. kolejnym meczu bez zwycięstwa sprawił, że pojawiło się zrezygnowanie i ciężko było to już uratować, choć były ku temu sytuacje. Determinacja w dwóch najbliższych meczach musi być jednak na niespotykanym poziomie, co pokazały dwa ostatnie spotkania. Zwykłe meczowe nastawienie nie przyniesie oczekiwanego rezultatu. Jest to podstawa do tego, żeby wygrać i w końcu wyjść z tego kryzysu. Siedem porażek z rzędu to naprawdę niespotykana sytuacja i dla mnie, osobiście – to wstyd. Już wcześniej udowodniliście, ze jako drużyna macie bardzo duży potencjał i możecie rywalizować na równym poziomie z każdym w tej lidze. Teraz czeka Was spotkanie z kolejnym trudnym rywalem, Stalą Rzeszów. Czy myślisz, ze jeśli pokażecie pełnię swoich możliwości, już w niedziele nastąpi przełamanie? Jestem zdania, że teraz musimy patrzeć tylko i wyłącznie na siebie. W tej sytuacji, w jakiej jesteśmy, nie będzie łatwego rywala. Jednak jeśli pokażemy odpowiedni charakter, nastawienie oraz na nowo uwierzymy, że jesteśmy w stanie wygrać, to nie ma znaczenia, jaki to będzie przeciwnik. W końcu musi przyjść moment, że mecz ułoży się po naszej myśli i głęboko wierzę, że ten moment nadejdzie w niedzielę. Nie możemy się poddać, bo zostały nam dwa mecze i co za tym idzie – dwie szanse, żeby uratować swój honor i sprawić, aby runda nie była całkowicie stracona. Mamy sobie i wielu ludziom dużo do udowodnienia.
Skopiuj adres i wklej go w swoim WordPressie, aby osadzić
Skopiuj i wklej ten kod na swoją witrynę, aby osadzić element