Skrót meczu Garbarnia – Skra

Niestrzelony rzut karny gospodarzy przy stanie 0 – 0, to na pewno był handi cup dla podopiecznych trenera Ściebury. Jednak dobra gra naszego zespołu, konsekwencja realizacji założeń, nareszcie skuteczna gra ofensywna, sprawiły, iż z pełną odpowiedzialnością możemy powiedzieć, iż na to zwycięstwo zasłużyliśmy ! Niedosyt pozostał jedynie po przestrzelonym karnym Krzysztofa Napory … Zapraszamy na skrót meczu Garbarnia – Skra.  realizacja: CF Sport

Trenerzy po meczu Garbarnia – Skra

Doczekaliśmy się pierwszego wyjazdowego zwycięstwa w tym sezonie. To ważny tryumf, na który nasi zawodnicy kazali nam czekać aż 19 ligowych kolejek. Miejmy nadzieje, iż przyszło ono w odpowiednim momencie i od krakowskich trzech punktów rozpocznie się marsz naszego zespołu w górę tabeli. Jak spotkanie ocenili szkoleniowcy Skry i Garbarni ? Zapraszamy na materiał filmowy:  „Byliśmy konsekwentni do bólu i to było widać na boisku … pomogła nam sytuacja z pierwszej  połowy , gdzie Garbarnia nie wykorzystała rzutu karnego…” – Paweł Ściebura Skra Częstochowa . . „Pierwsze 20-25 minut zagraliśmy inaczej niż w Łęcznej … było to jakby oznaczone rzutem karnym, niestety, nie strzelonym i od tego momentu zaczęliśmy tracić wiarę….” – Łukasz Surma Garbarnia Kraków .  .  

Wygrywamy w Krakowie! Garbarnia pokonana

Po pełnym walki i emocji spotkaniu nasi piłkarze wywieźli niezwykle ważne zwycięstwo z Krakowa. Bramki na wagę wygranej z w drugiej połowie spotkania zdobyli Konrad Andrzejczak oraz Rafał Brusiło. – Nie wiem czy to spotkanie było lepsze od wcześniejszych, ale dziś byliśmy do bólu konsekwentni i to nam dało wygraną – powiedział na pomeczowej konferencji trener Paweł Ściebura. Od pierwszych minut spotkania niezbyt liczna publiczność, która stawiła się na krakowskiej Rydlówce nie mogła narzekać na tempo gry. Obie drużyny przystąpiły do spotkania mocno zmobilizowane z jasnym celem zwycięstwa. W pierwszej części aktywniejszą stroną była Garbarnia, która w 29. minucie miała wyborną okazję do wyjścia na prowadzenie. Jakub Kowalski zmarnował jednak rzut karny trafiając w słupek. Kolejną szansę objęcia prowadzenia gospodarze zaprzepaścili tuż przed gwizdkiem na przerwę. Mocne uderzenie Krzysztofa Szewczyka w światło bramki obronił jednak Mateusz Kos. Po przerwie emocji na boisku było jeszcze więcej. W 51. minucie Skra miała powody do radości po raz pierwszy. W polu karnym krakowian najwięcej zimnej krwi zachował Konrad Andrzejczak i strzałem w długi róg wyprowadził naszą drużynę na prowadzenie. Stało się jasne, że od tego momentu Garbarnia zrobi wszystko, aby doprowadzić do remisu, a częstochowianie będą mieć szansę do groźnych kontrataków. To gwarantowało dobre widowisko i taki scenariusz został wcielony w życie. Gospodarze mocno przycisnęli podopiecznych Pawła Ściebury, stwarzali sobie sytuację do zdobycia gola, ale to Skra zadała, jak się okazało decydujący cios. W 71. minucie koronkową akcję naszej drużyny wykończył Rafał Brusiło. Prowadzenie 2-0 na tym etapie meczu to była już pokaźna zaliczka, ale 5 minut później mogliśmy ostatecznie pogrążyć faworyzowanych Brązowych. Piłkarze Garbarni sprokurowali rzut karny i sędzia Damian Gawęcki nie miał wątpliwości, aby wskazać na „wapno”. Krzysztof Napora posłał piłkę jednak wysoko ponad poprzeczką, przez co krakowianie mogli jeszcze mieć nadzieję. Skra do końca zagrała jednak bardzo rozważnie w defensywie i mogła świętować przerwanie serii meczów bez zwycięstwa. Wygrana z Garbarnią sprawiła, że już w środę (27.11) mamy szansę opuścić strefę spadkową. Stanie się tak w przypadku wygrania zaległego meczu z Legionovią. Już teraz zapraszamy wszystkich kibiców na to spotkanie. Pierwszy gwizdek zaplanowano na godzinę 13.00. Garbarnia Kraków – Skra Częstochowa 0:2 (0:0) 0-1 Konrad Andrzejczak 51’  as. Brusiło 0-2 Rafał Brusiło 71’ as. Holik Garbarnia: Frątczak, Jurkowski, Kujawa, Masiuda, Kuczak, Duda, Marszalik, Kołbon, Szewczyk, Kowalski, Feliks Skra: Kos, Bondarenko, Zalewski, Brusiło, Niedojad (67′ Napora), Andrzejczak, Niedbała (90′ Wolny), Obuchowski, Olejnik, Holik, Pavlas . foto: autor Andrzej Banaś, źródło: Gazeta Krakowska

Zrewanżować się Garbarni – zapowiedź

W najbliższym, a zarazem ostatnim wyjazdowym w tym roku starciu ligowym (23.11) nasza Skra zmierzy się z Garbarnią Kraków. Rywale przed wojną pisali piękną historię polskiego futbolu z mistrzowskim tytułem w 1931 roku włącznie. Dziś pod Wawelem pozostają w szerokim cieniu Wisły i Cracovii. Przez dziesięciolecia nasi rywale skazani byli na banicję niższych lig, ale latem 2018 roku świętowali wielki sukces jakim był awans na bezpośrednie zaplecze ekstraklasy – Fortuna 1. Ligi. Garbarze nie udźwignęli jednak piłki na tak wysokim szczeblu i po roku tułaczki spowodowanej koniecznością rozgrywania domowych spotkań na stadionie Wisły przy ulicy Reymonta musieli pogodzić się ze spadkiem do drugiej ligi. W tej są drużyną środka tabeli, po 18 kolejkach z 22 punktami plasują się na 11. pozycji w tabeli. W meczu ze Skrą krakowianie będą faworytem, ale drużyna Pawła Ściebury z pewnością podejdzie do tego meczu wyjątkowo zmobilizowana, mając z tyłu głowy chęć powetowania sobie ostatnich porażek, jak i konieczność podreperowania dorobku punktowego. – Przed nami trzy decydujące mecze, aby mieć spokojną zimę. Tylko trzy wygrane pozwolą nam spokojnie przepracować okres zimowy. Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji trochę na własne życzenie – mówi przed meczem Konrad Gerega, który powraca do drużyny po kontuzji łokcia. Najważniejsze będą przyszłotygodniowe starcia z Legionovią oraz Lechem II przy Loretańskiej, ale punkt a najlepiej trzy ugrane na wyjeździe z pewnością mocno poprawiłyby morale naszego zespołu. Na Ludwinowie, gdzie swoje domowe mecze rozgrywa Garbarnia łatwo jednak z pewnością nie będzie. Choćby z tego powodu, że Garbarze w ostatnich pięciu meczach uzbierali tylko 3 punkty, ani razu nie wygrywając i zwycięstwa też potrzebują jak tlenu. Za krakowską drużyną przemawia też starcie z początku sezonu kiedy to w Częstochowie zwyciężyli 3-1. Jedyną bramkę dla Skrzaków zdobył wówczas Piotr Nocoń. Mamy nadzieję, że nasza drużyna przełamie złą serię i zrewanżuje się rywalom na ich terenie. Pierwszy gwizdek zaplanowano na godzinę 13.00. Zapraszamy do śledzenia poczynań naszej drużyny.

Konrad Gerega: „W Skrze trzymają mnie ludzie”

Konrad Gerega jest w naszym klubie już 11 lat i pod tym względem jest rekordzistą w obecnej kadrze. Sam jednak siebie nie nazwałby ikoną. Z 29-letnim obrońcą wspominamy kolejne awanse, analizujemy obecną sytuację klubu, ale i snujemy plany na przyszłość. Zapraszamy do lektury. Konrad, na początek zacznijmy może od twojego zdrowia. Kiedy jest szansa zobaczyć cię na boisku? – Sytuacja obecnie jest trochę skomplikowana, wracam po kolejnym urazie łokcia. Cały czas ten łokieć w stawie mi doskwiera, ten uraz się niestety odnawia. Od tego tygodnia jestem jednak gotowy do gry i mam nadzieję, że zagram coś już w sobotę z Garbarnią. W jakimś sensie jesteś już ikoną w Skrze. To jest twój jedenasty sezon przy Loretańskiej. Co takiego jest w tym klubie, że jesteś tu już tyle czasu? – Przede wszystkim ludzie. Ja się zawsze przywiązuje nie do miejsc, a do ludzi. Osoby, które tu są w klubie trzymają mnie tu dalej, już jedenasty sezon. Myślę, że ikona to zdecydowanie za duże słowo, ja siebie tak nie przedstawiam. Z obecnej kadry faktycznie tu jestem najdłużej, pamiętam czasy jeszcze trenera Jana Wosia. Pamiętam czas dużych zmian w Skrze, biorąc pod uwagę staż w klubie to faktycznie jestem tu najdłużej. Pamiętasz w której lidze była Skra jak zaczynałeś? – Pewnie, że pamiętam. To była czwarta liga, graliśmy wtedy o awans, którego nie udało nam się uzyskać. Przegraliśmy wtedy go z Myszkowem, a był to sezon 2009/2010. Później w końcu awansowaliście. Ta trzecia liga też się zmieniała, stawała się coraz silniejsza aż w końcu latem 2018 przyszedł awans do drugiej ligi. Poziom z roku na rok mocno się podnosił? – Przez te lata było wiele reorganizacji rozgrywek, które stopniowo podnosiły poziom każdej ligi. Pamiętam dobrze sezon, w którym bardzo chcieliśmy awansować, ale plany popsuł nam Nadwiślan Góra. To był chyba nasz najlepszy sezon patrząc na wyniki, bo mieliśmy bodajże serię 25 meczów bez porażki. Doczekaliśmy czasów kiedy Skra potrafi wygrać w lidze z Widzewem Łódź. – Ja zawsze twardo stąpam po ziemi. Teraz nasi przeciwnicy po drugiej stronie mają wyższe umiejętności niż kilka sezonów wstecz. Poziom poszedł do przodu, przede wszystkim intensywność to słowo klucz. Wytrzymałość i wydolność połączona z szybkością powodują, że piłka w drugiej lidze jest dużo większym wyzwaniem niż jeszcze kilka lat temu. Konrad, ty jesteś najlepszym przykładem, że można być wiernym Skrze przez wiele lat. Przenosząc to na trybuny, może masz jakiś pomysł jak zachęcić kibiców do przychodzenia na mecze, do zainteresowania Skrą też nowych fanów? – Skra ma swój lokalny charakter. Jest oczywiście rozpoznawalna w Częstochowie, ale pytanie jak przyciągnąć kibiców jest trudne, sam się zastanawiam. Skra potrzebuje chyba jeszcze trochę czasu. Kolejne pokolenia dzieciaków trenują w Skrze, więc siłą rzeczy ta rodzina klubu będzie się rozrastać. Coraz więcej dzieci powinno być zafiksowanych w kierunku Skry i mam nadzieję, że przełoży się to na trybuny. To jest moim zdaniem dobry kierunek poszukiwania kibiców. Budowanie klubu rodzinnego to właściwa droga. Osoby, które interesują się częstochowską piłką nożną, powinny się tu pojawiać. Przejdźmy do bieżącej sytuacji ligowej. Zgadzasz się ze stwierdzeniem, że drugi sezon dla beniaminka jest najtrudniejszy? Ostatnie mecze Skry chyba niestety to potwierdzają. – Przed nami trzy decydujące mecze do tego, aby mieć spokojną zimę. Trzy wygrane pozwolą nam spokojnie przepracować okres zimowy. Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji trochę na własne życzenie. Jeśli chodzi o drugi sezon dla beniaminka, to moim zdaniem ta druga liga w tym sezonie też jest po prostu mocniejsza. Awansowała Stal Rzeszów, spadły z pierwszej ligi GKS Katowice czy Bytovia Bytów. Wszyscy myśleli, ze drużyna z Kaszub po wycofaniu się sponsora będzie miała olbrzymie problemy, tymczasem pozbierali chłopaków z Pomorza i prezentują bardzo solidny poziom. My niestety mamy problem ze zdobywaniem bramek. W tej lidze decydują też detale, dlatego na każdym treningu staramy się cały czas podnosić umiejętności. Skra mocna postawiła też na projekt Ladies. Masz czasem okazję popatrzeć jak dziewczyny grają w swojej lidze? – Nie ukrywam, że każdą wolną chwilę staram się spędzać z rodziną, a dziewczyny grają o niezbyt sprzyjających porach, ale z wynikami jestem na bieżąco. Trzymam kciuki za dziewczyny, bo uważam, że trener Mrugacz robi tu bardzo dobrą robotę, która przyniesie efekt. Miałeś okazję wziąć udział w stażu trenerskim u Jacka Magiery. Jakie masz wspomnienia z tego nowego doświadczenia? – Nie będę ukrywał, że jestem bardzo wdzięczny trenerowi Magierze za możliwość wzięcia udziału w tym stażu, byłem z nimi cały tydzień podczas zgrupowania. Nie ukrywam, że byłem pod wrażeniem profesjonalizmu przez duże „P”. Każda drużyna juniorska czy seniorska powinna brnąć w tym kierunku. Nauczyłem się bardzo dużo i jest to jakiś kierunek w którym ja się widzę za jakiś czas. Chcę się rozwijać w kierunku trenerki, więc było to dla mnie mega doświadczenie. Mam nadzieję, że w przyszłości będę mógł wykorzystać zdobytą tam wiedzę. Rozmawiał Mariusz Rajek

3 pytania do Mateusza Bondarenki po kadrze

Obrońca Skry zagrał niemal dwa pełne spotkania podczas ostatniego powołania do kadry U-20 prowadzonej przez Jacka Magierę. Zebrał pochlebne recenzje dziennikarzy i kibiców, a w meczu ze Szwajcarią (5-1) uderzeniem głową otworzył nawet wynik spotkania. W starciu z Norwegią (1-1) też miał swoje okazje do zdobycia gola, nie zawodził w defensywie. Mateuszowi Bondarence po meczach kadry, a przed ważnymi meczami ligowymi Skry zadaliśmy trzy krótkie pytania. Mateusz, za tobą kolejne powołania do kadry U-20. Z jakimi wrażeniami wracasz do Częstochowy po meczach ze Szwajcarią oraz Norwegią? – Pobyt na kadrze oceniam bardzo pozytywnie. Cieszę się, że po raz kolejny zostałem zauważony przez trenera Magierę, który mnie obdarzył zaufaniem i postawił właśnie na mnie. Jestem osobą, która lubi zaufanie spłacać na boisku i myślę, że ten gol jak i moja postawa w meczach to po części zrobiły. Muszę zaznaczyć, że nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie Skra, w której gram i mogę się stale rozwijać. To tutaj zostałem też dostrzeżony i o tym pamiętam i dziękuję. Na pewno dla osoby w moim wieku, środkowego obrońcy te minuty i ciągła gra to podstawa, aby robić kolejne kroki. W kadrze po raz kolejny utrzymałem podstawowy skład, więc to pokazuje, że ta gra w meczach kadry stała na przyzwoitym poziomie. Po rozbiciu Szwajcarii w Chojnicach, przyszedł mały prysznic i tylko remis uratowany w końcówce z Norwegią. Skandynawowie faktycznie byli dużo silniejszą drużyną? – Nie powiedziałbym, że Szwajcaria była słabsza. To jest piłka nożna, ze Szwajcarią to my otworzyliśmy wynik i potem poszliśmy po kolejne gole. Z Norwegią natomiast było na odwrót, mimo że w pierwszej połowie mieliśmy kilka okazji na strzelenie gola. To były bardzo podobne mecze, ale wyniki faktycznie mogą wskazywać, że Szwajcarzy byli słabsi. Gdyby z Norwegią mecz od początku się inaczej ułożył, gdybyśmy wykorzystali sytuacje, jak choćby moja z 24 minuty i otworzyli wynik mogło być zupełnie inaczej. Przed Skrą teraz bardzo ważne mecze. Po dobrych występach w reprezentacji wrócisz chyba pozytywnie naładowany do ligi? – Życie sportowca już takie jest, że dzień wczorajszy to historia. Liczy się każdy kolejny mecz i trening. Wiem, że teraz ważne mecze przed nami. Ja będę starał się jak i cała drużyna za wszelką cenę wygrać te spotkania i mam nadzieję, że sprawimy radość kibicom jak i całemu klubowi. Bo ta drużyna swoją pracą na treningach na to zasługuje. Wierzę mocno, że będzie dobrze. Rozmawiał Mariusz Rajek

Jesień na finiszu. Bardzo ważny tydzień Skry

Patrząc formalnie, a nawet sugerując się aurą za oknem, jesteśmy już na początku rundy wiosennej. Tradycją w polskich ligach centralnych stało się już, że pierwsze kolejki rundy rewanżowej są rozgrywane awansem na jesieni. Dla naszej drużyny to właśnie te trzy mecze mogą być decydującym punktem odniesienia w walce o utrzymanie drugiej ligi. Z powodu powołania Mateusza Bondarenki do reprezentacji prowadzonej przez Jacka Magierę, Skrzacy w miniony weekend nie grali. A jak poukładały się wyniki drużyn bezpośrednio sąsiadujących w tabeli z naszą ekipą? Przyjrzyjmy się małej analizie. Zawodzący niemal od początku rozgrywek Gryf Wejherowo nie miał szans z Widzewem. Ekipa z województwa pomorskiego poległa w starciu z krezusami z Łodzi aż 0-4. Porażkę, ale po ambitnej walce poniosła w starciu z liderującą Resovią Stal Stalowa Wola. Stalowcy, którzy swoje domowe mecze zmuszeni są na razie rozgrywać w Boguchwale, wyprzedzają Skrę ledwie o punkt – przegrali 2-3. W starciu z potentatem z Łęcznej poległ również najbliższy nasz rywal – Garbarnia. Porażka 0-1 z jednym z głównych kandydatów do awansu jakiejś wielkiej ujmy podopiecznym Łukasza Surmy nie przynosi, ale warto zaznaczyć, że Skrze nie tak dawno udało się na Lubelszczyźnie urwać punkt. Mecz z Garbarzami na ich terenie będzie miał wielką wagę, ponieważ spadkowicz z pierwszej ligi wyprzedza nas o 7 punktów i chcąc nie stracić kontaktu z bezpieczną strefą celem minimum na wyjazd pod Wawel musi być zdobycie jednego punktu. Przy Loretańskiej w pierwszym meczu przegraliśmy niestety 1-3. Cenne remisy w 18. serii gier zanotowały Lech II Poznań oraz Elana Toruń. Choć biorąc pod uwagę skład Lechitów, którzy przeciwko Olimpii Elbląg wystawili drużynę niemalże z ekstraklasy, wielu ekspertów wynik 1-1 oceniło nawet jako kompromitację. Takim samym rezultatem zakończyła się wyprawa torunian do Bytowa. Bardzo cenne zwycięstwo odniosła natomiast Pogoń Siedlce pokonując 2-1 Stal Rzeszów. Wszystkie te trzy drużyny są blisko Skry w drugoligowej tabeli wyprzedzając ją odpowiednio o 5 (Elana), 6 (Pogoń) oraz 7 punktów (Lech II). Biorąc jednak pod uwagę, że drużyna trenera Pawła Ściebury ma do rozegrania zaległe spotkanie przy Lorecie z ostatnią Legionovią (27.11, godz. 13.00) te różnice mogą się jeszcze zmniejszyć. Wiosna już teraz zapowiada się arcyciekawie, ale aby przystąpić do niej w bojowych nastrojach, w najbliższych meczach liczymy na zwycięstwa naszej drużyny. Najlepiej już od meczu z Garbarnią.

Dobre występy Bondarenki w kadrze U-20

Bramka ze Szwajcarią, pochlebne recenzje oraz w sumie 168 minut na boisku. Tylko te trzy fakty sprawiają, że Mateusz Bondarenko z występów w kadrze Jacka Magiery powinien wrócić w bardzo dobrym nastroju. To właśnie z powodu powołania obrońcy Skry na towarzyskie starcia reprezentacji U-20 ze Szwajcarią oraz Norwegią przełożony z minionego weekendu został bardzo ważny mecz naszej drużyny z Legionovią. W czwartek (14.11) na stadionie Chojniczanki młodzi reprezentanci Polski rozstrzelali Helwetów aż 5-1, a wszystko w 35. minucie rozpoczął właśnie Mateusz, który strzałem głową wpakował piłkę do bramki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Trener Jacek Magiera dał mu zagrać niemal całe spotkanie, ponieważ dopiero w 87. minucie zmienił go Mateusz Skrzypczak. Kolejne starcie biało-czerwonych czekało w poniedziałek (18.11) w Bytowie. Tym razem już nie było tak łatwo i musieliśmy się zadowolić remisem 1-1. Mateusz jednak po raz kolejny potwierdził duże zaufanie jakim obdarza go selekcjoner, bo na boisku przebywał do 81. minuty zmieniony przez grającego na co dzień w miejscowej Bytovii Karola Czubaka. W pierwszej, bezbramkowej części spotkania to właśnie Bondarenko był najbliżej otwarcia wyniku. W 24. minucie z bliskiej odległości uderzył głową po dośrodkowaniu, ale piłka nieznacznie poszybowała nad poprzeczką. W opinii komentatorów TVP Sport Mateusz rozegrał dwa dobre spotkania i był wyróżniającą się postacią reprezentacji. Mamy nadzieję, że pozytywnie naładowany wróci do ligowego grania. Przed Skrą bowiem w tym roku jeszcze trzy bardzo ważne spotkania. Pierwsze z nich już w najbliższą sobotę (23.11) w Krakowie z Garbarnią.