Po bardzo ciekawym i pełnym emocji meczu, Skra zremisowała w 4. serii spotkań z Motorem Lublin 1-1. Obie drużyny miały sporo sytuacji, aby rozstrzygnąć ten mec na swoją korzyść, a remis finalnie raczej nikogo nie skrzywdził. Zapraszamy do zapoznania się z pomeczowymi wypowiedziami obu trenerów: Marek Gołębiewski, trener Skry: – To był taki mecz, że mogliśmy zarówno wygrać, jak i przegrać. Skończyło się remisem. Ja przede wszystkim jestem bardzo zadowolony z gry chłopaków, momentami wyglądaliśmy naprawdę bardzo dobrze. Utrzymywaliśmy się przy piłce i taka drużynę chciałbym zawsze widzieć. Jeden błąd zaraz po przerwie kosztował nas stratę dwóch punktów. Nie ma jednak co płakać, bo Motor też miał 100-procentowe sytuacje. Do Bytowa jedziemy walczyć o pełną pulę, będziemy walczyć o każdy centymetr boiska i liczę, że wrócimy z jakąś zdobyczą. Motor jest beniaminkiem, ale to beniaminek z wielkim budżetem, pięknym stadionem. W tej drużynie jest wielu doświadczonych zawodników, jak choćby Grodzicki czy Świderski. Jakiś niedosyt na pewno jest, bo zawsze wychodzimy po to, żeby wygrać, ale jedziemy dalej. Mamy tydzień przygotowań do meczu z Bytovią, pojedziemy na niego już w piątek, aby być skoncentrowanym. Bardzo chcemy zdobyć tam punkty, bo z bardzo dalekiej podróży do Suwałk wracaliśmy w minorowych nastrojach. Z takich podróżny zupełnie inaczej się wraca, jak są punkty. Tomasz Jasik, drugi trener Motoru: – Myślę, że obie drużyny mają niedosyt, bo obie miały swoje szanse na wygranie. Skra otworzyła mecz, a kiedy tak się dzieje często ma się poczucie niedosytu, ze nie dowiozło się wygranej. Goniliśmy skutecznie po straconej bramce, druga połowa należała do nas. Mieliśmy sytuacje na skończenie meczu, ale zdajemy sobie sprawę, że Skra również. Jest tu bardzo trudno wygrać, niejedna drużyna tu poległa, dlatego doceniamy ten punkt, zawsze na wyjeździe to cenna zdobycz. Co do sztucznej nawierzchni to jeśli skutecznie dąży się do dobrej gry to się da. Obie drużyny chciały grać w piłkę i to pokazały. Był to również fajny mecz do oglądania dla kibiców na trybunach, bo obie drużyny grały pressingiem. Remis doceniamy, choć w drugiej połowie mieliśmy cztery setki, nie chciało wpaść. Druga połowa była pod nasze dyktando jak w trzech wcześniejszych meczach. Ustawialiśmy się wysoko pod przeciwnika, nie daliśmy Skrze grać. Obie drużyny mogły to wygrać, w szansach było myślę tak 60 do 40 dla Motoru.
Kategoria: I Zespół
Podział punktów w meczu pełnym emocji. Skra – Motor 1-1
Kto oglądał mecz Skry z Motorem ten na pewno nie żałuje. To była bardzo dobra promocja drugiej ligi. Starcie z beniaminkiem zakończyło się remisem 1-1, ale sytuacji bramkowych dla obu drużyn było kilka razy więcej. Obaj trenerzy po meczu zgodnie przyznawali, że podział punktów jest sprawiedliwy i cieszyło ich to, co drużyny pokazały na boisku. Pierwsze pół godziny starcia z lublinianami toczyło się w dość ostrej, aczkolwiek sennej atmosferze. To był najmniej atrakcyjny fragment tego meczu, w którym blisko zdobycia bramki w 5. minucie był Kamil Wojtyra, a 20 minut później przed stratą gola uratował nas Mikołaj Biegański. Wszystko zmieniło się w 34. minucie, gdy na prowadzenie po świetnym podaniu Wojtyry wyprowadził nas Adam Olejnik. Chwilę później mógł być remis, ale Skrę uratował słupek po uderzeniu Daniela Świderskiego. Akcje zaczęły przenosić się z jednego pola karnego w drugie, bo kilka minut później prowadzenie mógł podwyższyć Wojtyra. Druga połowa niestety zaczęła się dla nas w najgorszy możliwy sposób. Już w 49. minucie do wyrównania doprowadził Rafał Król po akcji lewą stroną i zamieszaniu w polu karnym. Później mecz zrobił się niezwykle otwarty i atrakcyjny dla kibiców. W 56. minucie ładną przewrotką w polu karnym popisał się Daniel Świderski. Trzy minuty później Dawid Niedbała z bliskiej odległości trafił w bramkarza po dodaniu Piotrka Noconia. 64 minuta to 100-procentowa okazja na gola dla gości. Świderski sam na sam z Biegańskim przeniósł jednak piłkę ponad bramką. W rewanżu defensywę Motoru postraszył Kamil Wojtyra. Goście chyba długo po meczu jeszcze zadawali sobie pytanie, jak nie zdobyli gola w 79, minucie. Rafał Grodzicki nie trafił do bramki z jednego metra, mieliśmy ogrom szczęścia. Dla odmiany pięć minut później Krzysztof Napora przerzucił piłkę ponad bramką. W 89. minucie znów krok od gola był Motor. Jednak to Skra w końcówce miała dwie piłki meczowe. W 92. minucie Rafał Brusiło uderzył za lekko, a tuż przed ostatnim gwizdkiem ciśnienie Sebastianowi Madejskiemu w bramce podnieśli jeszcze Sebastian Rogala oraz Lucjan Zieliński. – Myślę, że obie drużyny mają niedosyt, bo obie miały swoje okazje. Goniliśmy skutecznie po straconej bramce, druga połowa należała do nas. Mieliśmy sytuacje na skończenie meczu, ale zdajemy sobie sprawę, że Skra również. Jest tu bardzo trudno wygrać, dlatego doceniamy ten punkt, zawsze na wyjeździe to cenna zdobycz – przyznał po meczu drugi trener motoru Tomasz Jasik. W podobnym tonie wypowiadał się po spotkaniu nasz szkoleniowiec, który był umiarkowanie zadowolony z przebiegu spotkania: – To był taki mecz, że mogliśmy zarówno wygrać, jak i przegrać. Skończyło się remisem. Ja przede wszystkim jestem bardzo zadowolony z gry chłopaków, momentami wyglądaliśmy naprawdę bardzo dobrze. Jeden błąd zaraz po przerwie kosztował nas stratę dwóch punktów. Nie ma jednak co płakać, bo Motor też miał 100-procentowe sytuacje. Do Bytowa jedziemy walczyć o pełną pulę. Po czterech seriach gier zajmujemy wysokie – 5. miejsce w tabeli z dorobkiem 7 punktów. Nasz najbliższy rywal plasuje się obecnie na pozycji lidera. Mecz na Kaszubach jest jednak zagrożony z powodu czerwonej strefy w jakiej znalazł się Bytów w związku ze stanem epidemii. Jeśli nie zostanie przełożony to pierwszy gwizdek z Bytovią zaplanowany został w sobotę (26.09) o godzinie 18.00. Skra Częstochowa – Motor Lublin 1:1 (1:0) 1-0 Adam Olejnik 34’ – asysta Kamil Wojtyra 1-1 Rafał Król 49’ Skra: Biegański – Napora, Holik, Mesjasz, Brusiło – Sinior (Ż), Noiszewski, Olejnik, Niedbała (72′ Słomka Ż), – Nocoń (90′ Zieliński) – Wojtyra (90′ Rogala) Motor: Madejski, Bogacz Ż, Swędrowski, Duda Ż, S. Król, Cichocki, Jagodziński (Rak), Michota ŻŻ-CZ, Grodzicki Ż, Ceglarz, Świderski (Ropski) Mariusz Rajek, zdj. Patryk Kowalski
Czas na rywala z wielkimi ambicjami – zapowiedź meczu Skra – Motor
W czwartej kolejce rozgrywek Skra przetestuje już trzeciego beniaminka w tym sezonie. Dwie wcześniejsze próby zakończyły się naszym sukcesem, ale starcie z Motorem Lublin (19.09, godz. 16.00) z pewnością będzie jeszcze trudniejsze. Rywale to klub z ogromnym potencjałem, budżetem i ambicjami sięgającymi ekstraklasy. – Skra to silny przeciwnik, ale na pewno jedziemy do Częstochowy po punkty – nie ma wątpliwości trener rywali Mirosław Hajdo. Po trzech seriach gier wyżej w tabeli znajduje się nasza drużyna. Tydzień temu Skrze przytrafiła się jednak pierwsza porażka w sezonie. – Nie róbmy tragedii po meczu z Wigrami, mamy 6 punktów po trzech meczach. W spotkaniu z Motorem na pewno będziemy chcieli zdobyć kolejne. Krzysiek Napora już z nami trenuje i myślę, że będę miał go do dyspozycji w tym meczu. Jako Skra nigdy się nie poddajemy, będziemy chcieli namieszać w rozgrywkach. Stać nas na to, bo mamy fajną drużynę, która zawsze daje z siebie maksa – mówił po przegranej na Suwalszczyźnie 1:2 trener Marek Gołębiewski. Ekipa Motoru do bram szczebla centralnego pukała od wielu lat. Udało się dopiero w poprzednim sezonie i to nie bez pomocy… koronawirusa. Przypomnijmy, że w momencie przerwania rozgrywek z powodu epidemii na czele grupy IV trzeciej ligi znajdowali się lublinianie oraz Hutnik Kraków. Obie drużyny miały tyle samo punktów, Motor miał lepszy bilans bramkowy, a rezultat bezpośredniego meczu przemawiał za Hutnikiem. Awantur i przepychanek nie było końca, aż do gry musiał wkroczyć prezes PZPN Zbigniew Boniek i podjąć dość kontrowersyjną decyzję o awansie obu drużyn. Pokłosiem tego kroku sternika polskiej piłki jest to, że w obecnych rozgrywkach drugiej ligi mamy nieparzystą liczbę drużyn – 19. Lublinianie jak już awansowali, to od razu zapowiedzieli, że interesuje ich tylko i wyłącznie dalszy marsz w górę hierarchii naszego futbolu. Przemawiają za tym duży, nowoczesny stadion, ogromny potencjał kibicowski oraz solidne fundamenty finansowe wykraczające już teraz ponad drugą ligę. Początek sezonu 2020/2021 w wykonaniu Motoru jest jednak dość przeciętny. Drużyna raz wygrała, raz przegrała i raz zremisowała gromadząc póki co 4 punkty. Podział punktów miał miejsce w ostatnim meczu z Błękitnymi Stargard (2:2). – Zaczęliśmy ten mecz najgorzej, jak mogliśmy. Kuriozalny rzut karny w niegroźnej sytuacji. Goniliśmy wynik i jestem pełen szacunku dla moich zawodników. Zespół nawet przez chwilę nie zwątpił w to, że można odwrócić losy tego spotkania. Znów potwierdzili, że gramy do końca – przyznał po tamtym spotkaniu trener Mirosław Hajdo. A co w drużynie Motoru mówi się przed wyjazdem na „Loretę”? – Skra to zespół bardzo dobrze grający w powietrzu, dobrze wykonujący stałe fragmenty gry. Lubią grać w piłkę, to na pewno mocny przeciwnik na poziomie drugoligowym. Radzą sobie coraz lepiej w tych rozgrywkach, końcówkę poprzedniego sezonu też mieli bardzo dobrą. Silny przeciwnik, ale na pewno jedziemy do Częstochowy po punkty. Czy sztuczna nawierzchnia będzie jakimś utrudnieniem? Myślę, że nie. Jeśli ktoś jest piłkarsko zaawansowany nie powinien mieć z tym problemów – ocenia szkoleniowiec Motoru, a 26-letni napastnik tej drużyny Daniel Świderski dodaje: – Nasi najbliżsi rywale to zespół, który już od kilku lat gra na poziomie II Ligi i na pewno świetnie zna jej realia. Skrę w lecie opuściło paru kluczowych graczy, ale to nie zmienia faktu, że nadal są groźni. Mimo wszystko musimy się skupić na sobie i własnych założeniach. W Częstochowie musimy sięgnąć po trzy punkty. Nie widzę innej możliwości. Nastawienie rywali jest zatem jednoznaczne: szanują Skrę, ale interesuje ich tylko wygrana. W naszym zespole nastroje są również bardzo bojowe. – Jesteśmy ambitni i dlatego ta porażka w Suwałkach tak nas wkurzyła. Mam nadzieję, że mecz z Motorem to będzie fajne widowisko, przede wszystkim z pozytywnym finałem dla nas. Zapraszam wszystkich kibiców na ten mecz. Jest w nas sportowa złość i będziemy chcieli pokazać ją w tym meczu – deklaruje kapitan Skry Piotr Nocoń. Emocji z pewnością nie powinno zabraknąć. Włączamy się do apelu naszego kapitana, aby było nas przy Loretańskiej jak najwięcej. Dla tych wszystkich, którzy z różnych względów nie będą mogli zjawić się na stadionie, transmisję wideo przeprowadzi tym razem wyjątkowo portal Polsport.LIVE. Będzie to transmisja w systemie PPV. Do oglądania zapraszamy pod linkiem: https://tiny.pl/7phrp Piłkarze Motoru póki co w Lublinie muszą uznawać wyższość swoich imienników z sekcji żużlowej. To sport motorowy w tym momencie jest numerem jeden w stolicy województwa lubelskiego. Sekcja piłkarska ma jednak wszystkie atuty, aby w ciągu kilku najbliższych lat przynajmniej doszlusować do poziomu żużlowców. Największym sukcesem piłkarskiego Motoru jak dotąd jest 9. miejsce w ekstraklasie sezonu 1984/1985. W Pucharze Polski drużynie dwukrotnie udało się dotrzeć do ćwierćfinału – w sezonach 1978/1979 oraz 1981/1982.
Zobacz Kulisy meczu w Suwałkach – VIDEO
Każdemu meczowi naszej drużyny tradycyjnie towarzyszy kamera redakcji SkraTV. Nie inaczej było w dalekich Suwałkach. Jeśli jeszcze nie widzieliście materiału z tego spotkania – zapraszamy do oglądania:
„Mamy ambitną drużynę i dlatego porażki tak denerwują” – Piotr Nocoń o meczu z Wigrami
Z najdalszego wyjazdu w sezonie wróciliśmy niestety bez punktów mimo prowadzenia do 76. minuty. – Po strzelonej bramce chyba podświadomie oddaliśmy pole – mówił po meczu w Suwałkach kapitan Skry, Piotr Nocoń. Przyznawał również, że drużyna jechała tam po trzy punkty, a porażki denerwują tak mocno w powodu ambicji, jakie drzemią w naszym zespole. Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy:
Trener Marek Gołębiewski o meczu z Wigrami
„Moja drużyna naprawdę zostawiła wiele zdrowia na boisku, chciałem chłopakom bardzo podziękować za ten mecz, zabrakło nam troszkę konsekwencji przy tych straconych bramkach …” tymi słowami skwitował pierwszy przegrany mecz w tym sezonie przez nasz zespół trener Marek Gołębiewski. Zapraszamy na video z konferencji prasowej po meczu w Suwałkach – [ZOBACZ] . .
Wigry Suwałki vs Skra Częstochowa – gole z meczu
Nasz zespół nieznacznie uległ w meczu trzeciej kolejki rozgrywanym w Suwałkach miejscowej drużynie Wigier. Po raz trzeci na listę strzelców wpisał się w tym sezonie Kamil Wojtyra. Szkoda, że Adam Mesjasz w 69 minucie meczu skutecznie nie sfinalizował dośrodkowania Piotra Noconia z rzutu rożnego, bo kto wie , czy wtedy kolejny komplet punktów nie znalazł by się na koncie naszego zespołu. W 76 i 78 minucie nasi rywale dwukrotnie zaskoczyli nasz blok defensywny i to oni schodzili z boiska w glorii chwały. ZOBACZ GOLE Z PIĄTKOWEGO SPOTKANIA – TUTAJ . .
Z nieba do piekła. W Suwałkach niestety bez punktów
Trzeci mecz i trzeci gol Kamila Wojtyry. To dobra wiadomość po meczu w Suwałkach. Gorsza jest taka, że niestety po dwóch wygranych przyszło nam przełknąć pierwszą porażkę w sezonie. Skra prowadziła do 76. minuty, ale wtedy swoje show zaprezentował Kamil Adamek, który w dwie minuty zapewnił swojej drużynie zwycięstwo. Nie ma się co czarować, pierwsza połowa meczu w Suwałkach to nie było najlepsze 45 minut futbolu jakie widzieliśmy w życiu. Goli nie było, ale kilka sytuacji bramkowych warto odnotować. Jako pierwsi zaatakowali gospodarze, w 5. minucie Bartłomiej Babiarz z rzutu wolnego trafił w boczną siatkę. Pierwsze uderzenie na bramkę rywali oddaliśmy w 17. minucie, kiedy to Piotrek Nocoń przedarł się w pole karne Wigier, ale strzelił obok bramki. Najlepsza okazja na gola w tej części gry miała miejsce w 27. minucie. Po uderzeniu Denisa Gojko, interwencja Mikołaja Biegańskiego do spółki z słupkiem uratowała nas przed stratą gola. Chwilę później próbował nas pokonać jeszcze Cezary Sauczek. Pod koniec połówki w końcu do głosu doszli nasi zawodnicy. W 36. minucie Dawid Niedbała uderzył głową, ale piłka minęła bramkę, a trzy minuty później Lucjan Zieliński pocelował mocno, ale minimalnie ponad poprzeczką. Druga część spotkania przyniosła o wiele więcej emocji. W 47. minucie dobrą okazję dla Wigier miał Patryk Czułowski, ale trzy minuty później to nasza drużyna była w euforii. Bardzo precyzyjne dośrodkowanie Piotrka Noconia na gola uderzeniem głową zamienił Kamil Wojtyra. Niestety ta bramka bardzo podrażniła gospodarzy, którzy zaczęli prawdziwy szturm na bramkę Biegańskiego. Momentami broniliśmy się rozpaczliwie, ale na tablicy wyników mieliśmy korzystny wynik. Aż do 76. minuty, kiedy to Kamil Adamek z najbliższej odległości pokonał naszego golkipera po dograniu z z prawej strony. Nim zdążyliśmy się otrząsnąć po wyrównującej bramce, niestety już przegrywaliśmy. Niespełna dwie minuty później ponownie Adamek okazał się naszym katem. Z najbliższej odległości mocnym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Biegańskiemu. W końcówce Wigry mogły jeszcze podwyższyć prowadzenie, ale w sytuacji sam na sam z Cezarym Sauczkiem golkiper Skry wyszedł obronną ręką. Gwoli sprawiedliwości oddać również trzeba, że przy prowadzeniu 1-0 mieliśmy szansę dobić przeciwnika. W 69. minucie Adam Mesjasz z bliska przymierzył w światło bramki po dośrodkowaniu „Nocka”, ale Hieronim Zoch poradził sobie w tej sytuacji. Kilka minut później bramkę sam mógł zdobyć grający dobry mecz Piotr Nocoń. – Po trzech kolejkach nasza sytuacja na pewno nie jest tragiczna, ale jesteśmy ambitni i na pewno nas ta porażka zdenerwowała. Postaramy się powetować ją sobie już za tydzień – przyznał po meczu nasz kapitan. Trener Marek Gołębiewski mimo porażki był zadowolony z postawy swojego zespołu. – Zostawiliśmy wiele zdrowia na boisku, brakło nam trochę konsekwencji przy stałych fragmentach gry i to na pewno boli. Wigry były dobrze zorganizowaną drużyną. Będziemy dążyć do tego, aby poprawić posiadanie piłki. Przed nami długa podróż do domu, ale od poniedziałku przygotowujemy się już do kolejnego meczu. A jak widział ten mecz szkoleniowiec Wigier? – Z tygodnia na tydzień wyglądamy coraz lepiej. Mecz toczył się głównie na połowie rywali, brakowało nam kropki na „i” w kilku sytuacjach. Straciliśmy gola po stałym fragmencie gry i nad tym musimy jeszcze popracować. Z przebiegu całego spotkania uważam jednak, że w pełni zasłużyliśmy na zwycięstwo. Skra po trzech seriach gier ma 6 punktów i nadal plasuje się w górnych rejonach tabeli. Za tydzień na Loretańskiej czeka nas kolejne bardzo ciekawie się zapowiadające spotkanie. Do Częstochowy zawita beniaminek z ogromnymi ambicjami – Motor Lublin. Początek meczu w sobotę (19.09) o godzinie 16.00. Wigry Suwałki – Skra Częstochowa 2:1 (0:0) 0-1 Kamil Wojtyra 50’ 1-1 Kamil Adamek 76’ 2-1 Kamil Adamek 78’ Wigry: Zoch, Dobrotka, Ozga, Babiarz, Sauczek, Liszka (Gierach), Adamek, Piekarski Ż (Wełniak), Karankiewicz, Gojko (Bogusławski), Czułowski Skra: Biegański, Mesjasz, Brusiło, Zieliński (Sinior), Gołębiowski, Noiszewski, Niedbała (Słomka), Nocoń Ż (Muniak), Holik, Olejnik, Wojtyra Mariusz Rajek, zdj. Konrad Zadora
Do dalekich Suwałk po kolejne punkty – zapowiedź meczu Wigry – Skra
530 kilometrów w jedną stronę. Już w piątek (11.09) naszych piłkarzy czeka najdalszy wyjazd w sezonie do jednego z najzimniejszych zakątków naszego kraju. W Suwałkach zmierzymy się ze spadkowiczem z pierwszej ligi – Wigrami. Do mającej dwie wygrane na koncie Skry, gospodarze podchodzą z należytym respektem. Mecz na dalekiej Suwalszczyźnie będzie jedynym starciem 3. kolejki rozgrywanym już w piątek. Jak podejrzewamy, ma to związek z inaugurującą w sobotę nowy sezon w PlusLidze drużyną Ślepska Malow Suwałki. Siatkówka bowiem od jakiegoś czasu stała się sportem numer jeden w mieście naszych najbliższych rywali. O Wigrach ostatnio też jest jednak głośno. Wszystko za sprawą bramkarza Hieronima Zocha, który podczas ostatniego meczu z Błękitnymi Stargard (0-1) przy okazji rzutu wolnego z około 20 metrów zajął miejsce nie w bramce, a w… murze z dwoma obrońcami. Nagranie z tego stałego fragmentu gry zaczęło robić furorę w sieci, a o jego wykorzystanie do Polskiego Związku Piłki Nożnej zwróciła się nawet brytyjska redakcja dziennika „The Guardian”. – Sprawdzaliśmy je już ładnych parę lat temu w Rozwoju Katowice z trenerem Mirosławem Smyłą, który podpatrzył to w lidze hiszpańskiej. Dziwię się sensacji, jaka towarzyszy tej sytuacji. W Polsce większość komentarzy jest złośliwa, za to w zachodnich mediach przeważają pochwały – skomentował tę sytuację dla portalu suwalki24.pl trener Wigier Dawid Szulczek. Ciekawe czy na podobne fajerwerki jedenastka z Suwałk zdecyduje się w meczu z nami? – Będę miał okazję zmierzyć z moim kolegą z kursu, Dawidem Szulczkiem. To bardzo piękne miejsce nad jeziorem Wigry, niejednokrotnie miałem tam okazję być. Wyjazd faktycznie jest daleki, ale jesteśmy profesjonalistami, wyjeżdżamy dzień wcześniej, chcemy się do tego meczu dobrze przygotować. Zrobimy dogłębną analizę i będziemy chcieli przywieźć z Suwałk jak najlepszy wynik. Na razie wychodzi nam to dość dobrze, ale zachowujemy pokorę, bo nie można się za wcześnie podpalać – mówi przed meczem z Wigrami trener Marek Gołębiewski. Strzelec zwycięskich bramek w meczach ze Śląskiem oraz Kaliszem, który przebojem wdarł się na drugoligowe boiska, Kamil Wojtyra do rywala ogranego w ostatnich latach na boiskach zaplecza ekstraklasy podchodzi bez respektu: – Zapominamy już o meczach i golach z dwóch pierwszych kolejek i do Suwałk również jedziemy po trzy punkty – odważnie deklaruje. Wigry marzą o szybkim powrocie do Fortuna 1. Ligi, ale początku rozgrywek nie mogą zaliczyć do najlepszych. Po wygranej inauguracji z Olimpią Elbląg (2:1), tydzień temu suwalczanie ponieśli niespodziewaną porażkę w omawianym na wstępie meczu w Stargardzie. Na swoim terenie z pewnością jednak będą bardzo groźni, co w połączeniu z naszą formą na starcie rozgrywek wróży kolejne dobre widowisko. Pierwszy gwizdek piątkowego meczu wyznaczono na godzinę 17.00. Podlasie to region ze zdecydowanie najmniejszą liczbą drużyn w naszym kraju. Dość powiedzieć, że wszystkie drużyny z liczącego ponad 20 tysięcy kilometrów województwa zmieściły się w jednej czwartej lidze, jednej okręgowej oraz dwóch grupach A klasy. Niższych lig tam nie ma. Występujące w drugiej lidze Wigry są drugim piłkarskim okrętem flagowym województwa. Wyższą pozycję ma jedynie Jagiellonia Białystok. Największym sukcesem Wigier jest 6. miejsce w rozgrywkach pierwszej ligi sezonu 2017/2018. Sezon wcześniej drużyna dotarła z kolei do półfinału Pucharu Polski. Mecze drużyny z Suwałk rozgrywane są na nowoczesnym, kameralnym stadionie położonym w pięknych okolicznościach przyrody. Obiekt może pomieścić 4800 kibiców.
Wygrywamy sparing z Victorią
Słoneczne wtorkowe (08.09) popołudnie trenerzy Skry postanowili wykorzystać na mecz sparingowy z liderem częstochowskiej A klasy – Victorią Częstochowa. – Chcieliśmy przede wszystkim dać pograć chłopakom, którzy mniej grali w weekend, aby utrzymać rytm meczowy – powiedział po spotkaniu drugi trener Skry, Konrad Gerega. Nasza drużyna wygrała 4-0 po trafieniach testowanego Rafaela de Souzy oraz Mateusza Bieńka. Już na samym początku spotkania na prowadzenie wyprowadził Skrę czarnoskóry napastnik rodem z Portugalii – Rafael de Souza. Drugie trafienia padło łupem Mateusza Bieńka po strzale w długi róg w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Później kilka groźnych sytuacji stworzyli sobie gracze Victorii o co pretensje do naszej defensywy miał Mateusz Kos. W drugiej połowie Rafael de Souza dołożył jeszcze dwa trafienia, ale raczej nie będzie mu dane pograć przy Loretańskiej na dłużej. – Rafael strzelił trzy bramki, ale jak mam być szczery to chyba jeszcze nie był poziom drugoligowy. Potestowaliśmy też dziś kilku innych zawodników, ale szczerze mówiąc najbardziej wpadł nam w oko jeden z zawodników Victorii, którego nazwiska jednak na razie nie chcemy zdradzać – skomentował trener Gerega. Mecz zakończył się urazem dla Maćka Kazimierowicza, który przez lekkie skręcenie będzie musiał raczej odpuścić sobie piątkowy mecz w Suwałkach z Wigrami (11.09, godz. 17.00). Mecz rozgrywano w systemie dwa razy po 40 minut. Victoria Częstochowa – Skra Częstochowa 0:4 (0:2) 0-1 Rafael de Souza 4’ 0-2 Mateusz Bieniek 23’ 0-3 Rafael de Souza 54’ 0-4 Rafael de Souza 78’