Kanonada na Lorecie

Druga drużyna Skry w sobotnie popołudnie bez większych trudności rozprawiła się z zespołem Pogoni Kłomnice. Nasi młodzi zawodnicy zaaplikowali rywalom osiem bramek, a ich zwycięstwo ani przez moment nie było zagrożone.

Spotkanie rezerw Skry z drużyną Pogoni Kłomnice określane było wśród pasjonatów regionalnego futbolu, jako starcie Dawida z Goliatem. Oba zespoły znajdują się na przeciwległych biegunach w tabeli klasy okręgowej – Skra II przed meczem piastowała pozycję wicelidera, natomiast drużyna z Kłomnic zajmowała przedostatnie miejsce.

Nasi piłkarze od pierwszego gwizdka uzyskali ogromną przewagę, spychając gości do głębokiej defensywy. Szturm na bramkę rywali przeprowadzany był to prawą, to lewą stroną, na której brylował Mateusz Magdziarz. Dość powiedzieć, że piłkarze z Kłomnic po raz pierwszy znaleźli się w naszym polu karnym dopiero w 31. minucie spotkania, a i tak nie stworzyli większego zagrożenia pod bramką Jakuba Hajdy. Wtedy zresztą było już 2:0 dla naszego zespołu i – jak się okazało, był to dopiero początek festiwalu strzeleckiego naszej młodzieży.

Worek z bramkami otworzył się w 17. minucie, kiedy po dwójkowej akcji przeprowadzonej prawym skrzydłem przez Pawła Kołodziejczyka i Bartosza Bąka, piłka trafiła pod nogi Marcela Nurka, nie zwykłego marnować takich okazji.

Na drugą bramkę musieliśmy czekać do 30. minuty spotkania. Wtedy futbolówkę w siatce Tomasza Gucika umieścił Adrian Cheliński, mający swój udział również w trzecim trafieniu na konto naszego zespołu. Wówczas jego centra z prawej strony trafiła w głowę obrońcy Pogoni, który zaskoczył swojego bramkarza. Dwie minuty później czwartą bramkę zdobył autor premierowego trafienia Marcel Nurek.

W drugiej połowie goście z Kłomnic postawili wszystko na jedną kartę, jednak nie przełożyło się to na obraz gry. To nasi zawodnicy raz po razie stwarzali zagrożenie w szesnastce Pogoni. Właściwie trudno zliczyć ilość podbramkowych sytuacji, więc skupmy się tylko na tych, po których nad Loretą rozlegało się „yeah-yeah-yeah!”.

Po zmianie stron dość długo musieliśmy czekać na piąte trafienie naszego zespołu, jednak podopieczni Tomasza Szymczaka nie zawiedli i po asyście Jakuba Rumina świetnym strzałem popisał się Mateusz Dylikowski. Kiedy piłka zatrzepotała w siatce bramki strzeżonej przez Gucika po raz piąty, kolejne trafienia stały się już formalnością. Na sześć do zera podwyższył meldujący się kilkanaście minut wcześniej na boisku Fabian Słabosz, a „siódemka” poszła na konto Dylikowskiego, wykańczającego doskonałe podanie Pawła Kołodziejczyka, nadbiegającego z prawej flanki. Wynik spotkania zamknął fantastycznym strzałem z dystansu Fabian Słabosz.

Nie da się ukryć, że niewiele brakło, by wynik przybrał dwucyfrowy rozmiar. Dwukrotnie z powodu sygnalizacji pozycji spalonej nie uznano celnych strzałów Adriana Żabika (pierwsza z nieuznanych bramek padła już w 3. minucie spotkania, druga w 52.), a ilość akcji, w których stawaliśmy przed szansą podwyższenia wyniku jest wręcz niezliczona. Aż strach pomyśleć, co by się działo, gdyby nasi zawodnicy wykorzystali połowę z niewykorzystanych akcji. Zauważył to również w pomeczowej wypowiedzi szkoleniowiec naszego zespołu, Tomasz Szymczak:

To jest dokładnie taki wynik, jaki odzwierciedla przebieg spotkania. Natomiast trzeba powiedzieć, że jest o najmniejszy wymiar kary, ponieważ tych sytuacji mieliśmy dużo więcej. Gdybyśmy mieli zimną krew, choćby w tych sytuacjach sam na sam, wynik byłby jeszcze wyższy. Trzeba jednak pamiętać, że tak jest z młodzieżą – oni dopiero się uczą i kształtują. Muszą też o tym myśleć, by zachowywać zimną krew oraz chłodną głowę i wykorzystywać takie sytuacje.

Sztab szkoleniowy naszej drugiej drużyny pozwolił zagrać wszystkim zawodnikom, którzy znaleźli się w protokole meczowym.

Taki był plan – przyznaje trener Szymczak. – Zakładaliśmy, że to spotkanie w ten sposób będzie wyglądało. Dzięki temu, że daliśmy pograć wszystkim zawodnikom w większym wymiarze czasowym, mogliśmy zaobserwować jak wyglądają w środowisku meczowym. Wiadomo, że niektórym zawodnikom brakuje tego rytmu dlatego to są dla nich ważne minuty. W tej młodej drużynie nie ma sytuacji, że komuś się coś należy za „zasługi” czy za trenowanie w pierwszej drużynie, po prostu swoją przydatność trzeba udowadniać na treningach oraz podczas meczów.

Po kanonadzie jaką urządzili w sobotnie popołudnie młodzi zawodnicy Skry czeka ich nieco trudniejsze zadanie. W najbliższą sobotę udadzą się bowiem do Boronowa na mecz z Jednością, znajdującą się w środkowej strefie tabeli klasy okręgowej.

Skra II Częstochowa – Pogoń 1947 Gmina Kłomnice 8:0 (4:0)

1:0 Marcel Nurek (17’), 2:0 Adrian Cheliński (30’), 3:0 Mikołaj Kołaczkowski (34’ sam.), 4:0 Marcel Nurek (36’), 5:0 Mateusz Dylikowski (72’), 6:0 Fabian Słabosz (76’), 7:0 Mateusz Dylikowski (88’), 8:0 Fabian Słabosz (89’)

Skra II Częstochowa: Hajda (46’ Ptak) – Cheliński (46’ Rumin), Sławuta (46’ Gawlas), Mikołajczyk, Przygodzki, Kołodziejczyk, Kempa, Nurek (58’ Weżgowiec), Magdziarz (46’ Dylikowski), Żabik (58’ Krawczyk), Bąk (58’ Słabosz)

Pogoń 1947 Gmina Kłomnice: Gucik – Łysakowski, Burzyński, Pruban, Malczewski, Borowiecki, Szymczyk, Misiewicz, Kołaczkowski, Kuna, Słowikowski, zmiany: Stanisz (46’), Ociepa (65’), Tomaszewski, Ogończyk (80’)

Copy link
Powered by Social Snap