Szóste wiosenne zwycięstwo Skry Ladies stało się faktem

W chłodne, niedzielne popołudnie na Loretańskiej doszło do pojedynku na szczycie w trzecioligowych zmaganiach kobiet. Do Częstochowy zawitał wicelider – drużyna Czarni II Sosnowiec.

Takie nazwiska jak Ogierman, Tobiczyk, Czechowska, Długokęcka, Misztal, Sas (żeby tylko wymienić te najbardziej znane i reprezentujące kadrę wojewódzką ŚlZPN) zna praktycznie każdy sympatyk futbolu kobiecego i młodzieżowego.

Skrzatki stawały zatem przed olbrzymim wyzwaniem – chcąc zachować pozycję lidera nie mogły tego meczu przegrać …. I NIE PRZEGRAŁY ! Łatwo jednak nie było. Rywalki w dniu wczorajszym wyjątkowo wysoko zawiesiły poprzeczkę.

Od pierwszych minut inicjatywę chciały przejąć przyjezdne. Częstochowianki zgodnie z taktyką nakreśloną przez Martę Mikę i Patryka Mrugacza miały rozpocząć spokojnie i bez szaleństw. Stąd m.in. w tym fragmencie gry zarysowała się optyczna przewaga sosnowiczanek. Nasze piłkarki czyhały na kontry i właśnie po jednym z takich ataków Natalia Liczko znalazła się oko w oko z Izą Sas strzegącą bramki Czarnych. Tym razem goalkeeperka gości była jeszcze górą – świetną paradą wybroniła strzał Natalii. W pierwszej połowie praktycznie to była jedyna czysta i klarowna sytuacja do strzelenia bramki wypracowana przez nasz zespół. Podopieczne Darii Polańskiej miały natomiast dwie sytuacje po których mogła paść bramka. Fantastycznie za każdym razem zachowała się jednak Oliwia Młynek dwukrotnie wychodząc zwycięsko z sytuacji sam na sam. Świetna robota Oliwia 👏

Druga połowa to zdecydowanie odważniejsza Skra i praktycznie bezbłędna gra naszego bloku defensywnego co przełożyło się na efekt bramkowy. Już kilka minut po wznowieniu gry powinniśmy być świadkami celnego trafienia częstochowianek. Niestety Nicola Wojciechowska będąc 7 metrów od bramki nieczysto uderzyła w piłkę i ta zamiast do siatki trafiła w ręce bramkarki Czarnych. Niewykorzystane szanse lubią się zemścić ? Nic z tych rzeczy …. w 69 minucie Natalia Liczko zadaje decydujący cios. Będąc w pełnym biegu decyduje się na strzał z narożnika pola karnego. Tym razem Izabela Sas jest bezradna a sama strzelczyni bramki tonie w objęciach koleżanek 🙂

Ostatnie minuty meczu były nerwowe ale wydaje się, że pod pełną kontrolą naszych obrończyń. Sosnowiczanki za wszelką cenę próbowały zmienić niekorzystny dla siebie rezultat ale Skrzatki końcówkę spotkania zagrały bardzo ofiarnie i konsekwentnie nie dopuszczając do większych zagrożeń pod naszą bramką. Nie mniej jednak ostatni gwizdek arbitra ekipa częstochowska przyjęła z dużą ulgą.

Zwycięstwo w takim meczu ma dodatkowy smak. Z całą pewnością wygrana doda całej drużynie mnóstwo entuzjazmu, ale musimy być realistami i zachowujemy spokój. Przed nami jeszcze cztery trudne ligowe pojedynki. Najbliższy za dwa tygodnie z Gwarkiem Ornontowice na który już dziś serdecznie Państwa zapraszamy.

Na koniec zostawiliśmy dwie miłe informacje. Pierwsza to powrót Ewy Pietrzak po blisko dwuletniej przerwie do grania na poziomie ligowym. Uzdolniona piętnastolatka w tym czasie leczyła skomplikowaną kontuzję kolana. Wczoraj debiutu w barwach Skry wprawdzie jeszcze nie było ale sam fakt że znalazła się na ławce rezerwowej i była gotowa do wejścia w każdej chwili na boisko musi mieć dla niej jak i dla nas wielkie znaczenie. Witaj Ewa w domu 🙂

Druga bardzo sympatyczna chwila miała miejsce w szatni bezpośrednio po meczu. Tort, płonące świeczki i chóralne sto lat zawsze są synonimem czyichś urodzin. Nie inaczej było i tym razem.

Ewelina Kaczmarzyk – to był Twój dzień i Twoje święto, cieszymy się, że mogliśmy je celebrować razem z Tobą 🙂
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!! 🍾🎉💐
To wczorajsze zwycięstwo cała drużyna dedykuje właśnie Tobie 🙂