Nieudany koniec udanego sezonu. Utrzymujemy się w drugiej lidze!

Nie ma się co oszukiwać. O meczu ze Stalą w Rzeszowie chcemy jak najszybciej zapomnieć. Przegraliśmy 0-4 grając zdecydowanie najsłabszy mecz w tej rundzie, a może całym sezonie. Gospodarze już po kwadransie prowadzili 2-0 wybijając nam ochotę do gry. Najważniejsza informacja dnia jest jednak taka, że dzięki bardzo dobrym wcześniejszym meczom utrzymaliśmy się w drugiej lidze!

Do pierwszej ligi awansowały Górnik Łęczna oraz Widzew Łódź. Ostatnim spadkowiczem została Stal Stalowa Wola. Stal Rzeszów wygrywając z nami zapewniła sobie udział w barażach, w których spotka się już w najbliższy wtorek (28.07) z GKS-em Katowice. W drugiej parze Bytovia Bytów zagra z Resovią. Znamy już niemalże wszystkie rozstrzygnięcia sezonu 2019/2020.

Mecz ze Stalą w Rzeszowie? Układał się dla nas bardzo źle od samego początku. Już w 5. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie po uderzeniu w środek bramki Artura Pląskowskiego. Nasza defensywa niestety bardzo biernie przyglądała się w tej sytuacji. Do wyrównania pięć minut później mógł doprowadzić Piotrek Nocoń. W 15. minucie było już jednak 2-0 dla Stali. Marcel Kotwica pokonał Mikołaja Biegańskiego strzałem zza pola karnego tuż przy słupku. Kolejne minuty to dalsza dominacja rzeszowian, którzy wchodzili w nasze pole karne jak w masło. W kilku sytuacjach przed pogromem ratował nas Biegański.

W drugiej połowie na boisku pojawili się Daniel Rumin, Maciek Kazimierowicz oraz Lucjan Zieliński. Nadal to jednak Stal bliższa była podwyższenia wyniku. W 54. minucie sam na sam z Biegańskim nalazł się Piotr Głowacki, ale nasz bramkarz sobie poradził. Trzy minuty później musiał jednak kolejny raz sięgnąć po piłkę do bramki. Grzegorzowi Goncerzowi bardzo dobrą piłkę wystawił Głowacki i temu pierwszemu pozostało przycelować blisko słupka. Nieco ożywienia w nasze szeregi wniósł Kazimierowicz, który dwukrotnie celnie uderzał na bramkę gospodarzy, ale na posterunku był Wiktor Kaczorowski. – Poczuliśmy się chyba zbyt pewnie, podeszliśmy do meczu zbyt rozkojarzeni i dlatego tak to dziś wyglądało. Ta nerwówka powinna nam pokazać, że można liczyć tylko na siebie – mówił po spotkaniu. Dzieła zniszczenia Skry w 88. minucie dokonał Kotwica ustalając wynik na 4-0.

Dużo ciekawiej niż na boisku przy Hetmańskiej w Rzeszowie, było na telefonach komórkowych wszystkich osób związanych ze Skrą. W obliczu wydarzeń boiskowych musieliśmy liczyć na korzystne rezultaty na innych stadionach. A te niestety układały się bardzo nie po naszej myśli… Znicz Pruszków wygrał z Widzewem, Błękitni rozgromili 3-0 rezerwy Lecha we Wronkach, Górnik Polkowice zremisował 2-2 z Bytovią. Na szczęście dla nas Pogoń Siedlce wygrała na wyjeździe 3-0 z Stalą Stalowa Wola pieczętując miejsce w pierwszej dziesiątce, nasze utrzymanie i spadek Stalówki.

– Stal to bardzo drużyna, na fali wznoszącej. Na mnie zrobiła lepsze wrażenie niż Widzew czy GKS Katowice, które są wyżej w tabeli. Postawili nam dziś bardzo trudne warunki, szybko straciliśmy gola i musieliśmy zmienić pomysł na ten mecz. Nie chciałbym, aby to jedno spotkanie zacienmiło nam obraz całości. Utrzymaliśmy się i należy ten sezon rozpatrywać w pozytywach. Czy sprawdzałem inne wyniki w trakcie? Starałem się tego nie robić, ale kierownik trzymał rękę na pulsie i byliśmy na bieżąco – skomentował tuż po meczu trener Jacek Rokosa. To był szalony sezon, a na szersze podsumowania jeszcze przyjdzie czas. W tych szalonych czasach jeden sezon niemalże zazębia się z kolejnym. Z racji zajęcia 14. miejsca będziemy musieli rozpocząć rywalizację w Pucharze Polski od rundy wstępnej, a ta zaplanowana została już na 7 sierpnia. – Zawodnicy teraz na pewno dostaną trochę wolnego, bo potrzebują odpoczynku zarówno fizycznego jak i psychicznego. Mam wielki szacunek dla nich za to ile włożyli w te rozgrywki – dodał szkoleniowiec Skry.

Stal Rzeszów – Skra Częstochowa 4:0 (2:0)

1-0 Artur Pląskowski 5′
2-0 Marcel Kotwica 15′
3-0 Grzegorz Goncerz 57′
4-0 Marcel Kotwica 87′