Zrobić (przed)ostatni krok! – zapowiedź meczu Skra – Pogoń

Ani się obejrzeliśmy a sezon, którego dokończenie jeszcze kilka tygodni temu wydawało się mało realne jest na ostatniej prostej. Do „koronafutbolu” przystępowaliśmy w strefie spadkowej, a na dwie kolejki przed końcem rozgrywek Skra ma realne szanse na grę w barażach o pierwszą ligę. To piękny czas dla naszego klubu, ale do pełnej satysfakcji brakuje jeszcze kropki nad „i”. W niedzielę (19.07, godz. 17.30) mecz o wielką stawkę z Pogonią Siedlce.

Sezon 2019/2020 jest niesamowity i absolutnie wyjątkowy. Nie tylko z powodu pandemii Covid-19, która podzieliła rozgrywki na trzy rundy. Obecna edycja drugiej ligi to jedne z najciekawszych rozgrywek na świecie. Przesada? Po 32 kolejkach piątą Resovię od 15-stej Stali Stalowa Wola dzieli 5 punktów! To oznacza, że w dwóch ostatnich meczach teoretycznie drużyny te mogą jeszcze zamienić się miejscami. Walcząc o utrzymanie, do końca gra się również o awans. Najlepiej pokazuje to przykład naszej Skry. 46 punktów i dziewiąte miejsce to bardzo dobra pozycja wyjściowa. Udział w barażach jest w rękach, a chyba lepiej napisać nogach naszych piłkarzy. Z drugiej strony utrzymania formalnie jeszcze sobie nie zapewniliśmy i przy skrajnie katastroficznym scenariuszu moglibyśmy jeszcze spaść.

Takiego wariantu jednak nie bierzemy pod uwagę. 6 zwycięstw, 3 remisy i zaledwie jedna porażka to dorobek, którego nasza ambitna drużyna nie roztrwoni na samym finiszu. Ostatni mecz sezonu przy Loretańskiej gwarantuje wielkie emocje. Wystarczy rzut oka na ligową tabelę, a tam Pogoń Siedlce ma zaledwie punkt mniej od Skry. Zwycięzca tego meczu z wielką dozą prawdopodobieństwa w ostatniej kolejce będzie miał los we własnych rękach. Remis nie przekreśli szans obu drużyn, ale mocno je ograniczy. W tym meczu nikt nie będzie kalkulował.

Jak ostatnio spisywali się siedlczanie? W środę przegrali u siebie 0-2 z GKS-em Katowice, ale dwa wcześniejsze mecze to sensacyjne triumfy z liderującym Widzewem (3:1) oraz drugim w tabeli Górnikiem Łęczna (3:2). Pogoń to nieobliczalna drużyna z bardzo dużymi ambicjami sięgającymi nawet awansu do pierwszej ligi. Jeszcze w 2018 występowali przecież na zapleczu ekstraklasy. Klub posiada bardzo dobrą infrastrukturę i pod tym względem nie miałby żadnych problemów z otrzymaniem licencji. – Liczyliśmy w tym meczu na jakąś zdobycz punktową. Wiedzieliśmy doskonale jaką klasę prezentuje GKS Katowice, to drużyna z czołówki. Mieliśmy rzut karny przy stanie 0-0. Wielka szkoda, że nie udało się go wykorzystać. Czy ten moment zadecydował o porażce? Trudno powiedzieć jednoznacznie, ale na pewno miał bardzo duże znaczenie, później rywale zdobyli bramkę ze stałego fragmentu gry i schodziliśmy z boiska pokonani. Do zaangażowania i determinacji moich zawodników nie mam zastrzeżeń, bo dali z siebie wszystko – mówił po ostatnim meczu trener Pogoni Bartosz Tarachulski.

O tym jak ciekawa sytuacja utworzyła się w drugiej lidze na finiszu rozgrywek nikogo przekonywać chyba nie trzeba, ale w przypadku Skry i Pogoni ta sytuacja jest wręcz arcyciekawa, właśnie z powodu dużych szans na baraże, jak i wciąż niepewnego utrzymania. – Zostały nam dwa bardzo trudne wyjazdowe spotkania z ciężkimi zespołami. Przed nami bardzo ciężka walka o punkty. Sztuczna płyta na pewno nie będzie nam ułatwiała sprawy. Przeprowadzimy trening na takiej nawierzchni, aby zaadaptować się do warunków i pojedziemy do Częstochowy pełni wiary. Mam nadzieję, ze wrócimy z punktami – dodaje szkoleniowiec Pogoni. – Skra bardzo dobrze gra na wiosnę, ale rywale mogą mieć takie same przemyślenia co do naszej drużyny. My też bardzo dobrze wyglądamy, skutecznie punktujemy. Nas też rywale mogą się obawiać. Jesteśmy pewni siebie, ale na każdego przeciwnika wychodzimy z pokorą – ocenia z kolei obrońca siedlczan Bartosz Brodziński.

– Liga w tym sezonie jest szalona – trafnie ocenia sytuację Konrad Andrzejczak. – Mamy punkt straty do baraży i trzy przewagi nad strefą spadkową. Nie patrzymy na inne drużyny, zostały nam dwa mecze, które chcemy wygrać. Te baraże to byłaby nagroda za ciężką pracę, za dobrą postawę szczególnie po okresie pandemii. Chcemy wziąć rewanż na Pogoni za pierwszy mecz, bo całkiem dobrze graliśmy, stwarzaliśmy sytuacje, a przegraliśmy. Teraz gramy u siebie i to goście muszą się martwić – dodaje. – Najpierw cel podstawowy, potem będziemy myśleć o czymś więcej. Przyznaję, że chęć rewanżu za tamten mecz jest naprawdę duża – krótko stwierdza przed niedzielnym meczem trener Jacek Rokosa. Zapowiadają się naprawdę ogromne emocje, zainteresowanie meczem raczej na pewno przerośnie skromne możliwości obiektu przy Loretańskiej ze względu na reżim sanitarny. Początek meczu zaplanowano na godzinę 17.30. Dla wszystkich kibiców, którzy nie będą mogli wspierać nas na stadionie, tradycyjnie już przeprowadzimy bezpłatną transmisję na naszym kanale SkraTV. Link do transmisji znajduje się tutaj:

W 2011 roku Pogoń wywalczyła awans do drugiej ligi, która wtedy podzielona była jeszcze na dwie grupy. W grupie wschodniej tego szczebla rozgrywek siedlczanie grali trzy sezony, by w sezonie 2013/2014 awansować do pierwszej ligi. Jako beniaminek zajęli 15. miejsce, które wówczas oznaczało baraże z czwartą drużyną nowej, zreorganizowanej drugiej ligi. Tak się złożyło, że los skojarzył ich wówczas z… Rakowem Częstochowa. Po bardzo zaciętych meczach zakończonych dwoma remisami (1:1, 2:2) Pogoń utrzymała się na zapleczu ekstraklasy tylko dzięki bilansowi bramek na wyjeździe. Na tym szczeblu drużyna z Mazowsza występowała do sezonu 2017/2018, kiedy to o utrzymanie ponownie musieli walczyć w barażach. Dość sensacyjnie przegrali wtedy z Garbarnią Kraków. Obecny sezon jest dla Pogoni drugim z rzędu na trzecim szczeblu rozgrywkowym. Bez względu na końcowy rezultat, nowy sezon siedlczanie rozpoczną z minusowymi punktami za stosowanie przez ich zawodników zakazanej infuzji dożylnej. Puchar Polski? W tych rozgrywkach Pogoń nie święciła sukcesów. Najdalej udało im się dojść do ćwierćfinału. Miało to miejsce ponad 30 lat temu, w sezonie 1987/1988.