Paweł Ściebura: „Jeśli o coś się obawiam, to o regenerację zawodników”

Wszyscy już odliczamy dni do powrotu piłkarskich emocji w naszym kraju. Nasza drużyna 13 maja otrzymała zgodę na powrót do treningów w pełnych grupach, a już 3 czerwca zagramy w Łodzi z Widzewem. O tym, ale również m.in. o restarcie Bundesligi, możliwych sparingach, ewentualnych obawach czy zamieszaniu w trzeciej lidze rozmawiamy z trenerem Skry, Pawłem Ścieburą.

Na początek chciałem zapytać czy oglądał trener w miniony weekend Bundesligę?
– Oglądałem ligę niemiecką i szczerze powiem, że mam mieszane uczucia… Fajnie było zobaczyć w końcu jakiś mecz na żywo, natomiast sama atmosfera bardziej przypominała sparing niż mecz mistrzowski. Ciężko było odczuć atmosferę dużego grania jak na Bundesligę.

Podobnych głosów jest bardzo dużo, ale obecnie jedyną alternatywą do meczów w takiej atmosferze jest całkowity ich brak…
– Dokładnie tak jest, dlatego mimo wszystko lepiej grać tak niż oczekiwać na rozstrzygnięcia przy zielonym stoliku jakie mają miejsce teraz chociażby w trzeciej lidze. Są one dość dziwaczne i myślę, że lepiej grać i rozstrzygać wszystko na zielonej murawie.

Wywołał trener bardzo głośny ostatnio temat związany z wielkim zamieszaniem związanym z awansem z 4. grupy III ligi. Decyzją Zbigniewa Bońka ostatecznie awansowały zarówno Motor Lublin jak i Hutnik Kraków. Najprawdopodobniej w przyszłym sezonie będziemy zatem mieli 19 drużyn w drugiej lidze…
– Jest to trochę niedorzeczny scenariusz, bo za chwilę może zrodzić to precedens, który spowoduje, że inne drużyny z drugich miejsc w podobnej sytuacji również będą chciały awansować. Zrobił się z tego bałagan i nie ma odważnego, który by ten bałagan posprzątał.

Szczególnie rezerwy Legii Warszawa mogą się teraz domagać zmiany decyzji, bo z grupy 1. awansował tylko Sokół Ostróda mimo, że drużyny nie zagrały z sobą ani razu a dzieli je punkt.
– Ciężko mi się wypowiadać w tym temacie, bo my jednak skupiamy się na swojej robocie i naszych meczach. Trudno jednak też zupełnie odciąć się od tego co dzieje się wokół naszej ligi. To jest przede wszystkim problem organizatorów rozgrywek i zainteresowanych klubów.

Teraz skupimy się już tylko na Skrze. W ubiegłym tygodniu jako ostatnia drużyna dostaliśmy zielone światło od Komisji Medycznej PZPN na powrót do treningów. Zawodnicy przez kilka tygodni byli skazani na izolację z jedynie treningami indywidualnymi. W jakiej formie fizycznej zastał trener drużynę na pierwszych zajęciach?
– Na pewno początek treningów był w jakimś sensie niewiadomą, ale forma fizyczna nie jest najgorsza. Widać, że zawodnicy pracowali wedle rozpisek. Specyfika samego treningu z piłką, czy w formie gier jest jednak czymś zupełnie innym. Pierwsze treningi na pewno dały się zawodnikom mocno w kość, tym bardziej że ograniczone są choćby możliwości fizjoterapii w obecnych warunkach. Ten czas przygotowań jest bardzo krótki i musimy go wykorzystać najlepiej jak tylko potrafimy, aby być przygotowanym do meczów.

Czy jest szansa przed powrotem do ligi na rozegranie jakichś sparingów?
– Teoretycznie umówiliśmy się nawet na sparingi z Garbarnią i Rakowem, ale na ten moment nie ma zgody Komisji Medycznej na rozgrywanie jakichkolwiek sparingów. Jeżeli nic tutaj się nie zmieni, to prawdopodobnie żadna drużyna nie zagra meczu kontrolnego przed ligą i te pierwsze kolejki mogą być mocno eksperymentalne. Ciężko bowiem ocenić formę zespołu tylko na podstawie treningów. Na treningu może wychodzić wszystko, ale przyjdzie stawka i presja meczowa i może to wyglądać zgoła inaczej. Naprawdę ciężko teraz wyrokować jak to zafunkcjonuje w otoczce meczowej.

Jak już zaczniemy ligą 3 czerwca, to w założeniu będziemy grać praktycznie non stop co trzy dni. Są obawy, że drużyny mogą tego po prostu fizycznie nie wytrzymać?
– Tylko dwa tygodnie będą w pełnym cyklu mikrotreningowym bez meczu w środku tygodnia, ale spodziewaliśmy się takiego terminarza i każdy wiedział jak będzie to wyglądać. Myślę, że kondycyjnie wszyscy powinni podołać, ale większym problemem jest czy wytrzyma zdrowie zawodników. Pytanie czy dadzą radę się tak szybko regenerować pomiędzy poszczególnymi meczami, aby być w pełnej dyspozycji do grania? To jest w tym momencie najważniejsze, o kondycję naszej drużyny jestem spokojny. Nasi zawodnicy już pokazywali, że w momencie kiedy muszą grać co trzy dni radzą sobie bardzo dobrze. Pokazał to w tym sezonie ciąg meczów z Polkowicami, Elaną i Widzewem kiedy to zdobyliśmy siedem punktów, czy pod koniec jesieni gdy graliśmy przełożony mecz z Legionovią, potem z Garbarnią i Lechem II w krótkim okresie, gdzie dorobek był podobny. Jeżeli o coś się obawiam, to o regenerację zawodników.

Można powiedzieć, że w ogóle nie będzie czasu na treningi, tylko mecz będzie gonił mecz.
– Tak, musimy wszystkie założenia skondensować w treningu i starać się je realizować na meczach.

Mamy obecnie liczniejszą kadrę niż na jesieni, co w obecnej sytuacji może być chyba nie do przecenienia?
– Pod kątem liczby zawodników jest to kadra bardzo podobna, ale jakościowo faktycznie ta kadra na pewno jest szersza i przede wszystkim bardziej wyrównana. Patrząc od tej strony, faktycznie napawa to optymizmem na zbliżające się mecze.

Na 28 maja zaplanowane zostały kolejne testy na obecność Covid-19 w klubach drugiej ligi. Nie ma trener obaw, że w którymś zespole mogą pojawić się przypadki zarażenia? Nie da się bowiem ukryć, że obostrzenia w Polsce zostały poluzowane. Kontakty międzyludzkie są łatwiejsze niż jeszcze kilka tygodni temu.
– Tego raczej się nie obawiamy, aczkolwiek jakieś ryzyko istnieje zawsze. Całkowite wyeliminowanie ryzyka jest po prostu niemożliwe. Pierwsze testy jednak wszyscy przeszli pozytywnie, nie chorowali na koronawirusa. W naszym gronie wiemy, że na pewno wszyscy są zdrowi. Nie mamy jedynie pewności czy ktoś nie zarazi się przez przypadek. Pokazała to nawet Bundesliga, gdzie tydzień przed startem wykryto cztery przypadki w Dynamie Drezno, a wcześniej ich nie było w ogóle. Ciężko dziś prorokować czy coś takiego u nas nie wystąpi.

Trzymajmy kciuki, że nic takiego nie będzie miało miejsca i szczęśliwie dogramy sezon na boisku zapewniając sobie na koniec utrzymanie.
– Tego będziemy się trzymać!

Rozmawiał Mariusz Rajek