(8) Ludzie Skry – poznajcie Bartosza Błacha

Człowiek od zadań specjalnych, a może lepiej powiedzieć człowiek od wszystkiego. Jak sam z uśmiechem przyznaje – jak coś nie działa, to moja wina. W zakładce klubowej oficjalnie pełni funkcję kierownika działu marketingu, ale zadań w naszym Klubie ma nieco więcej. Osoba z wizjonerskim spojrzeniem na rozwój Skry, z pasją realizująca wiele projektów na różnych płaszczyznach. Bez przedłużania – poznajcie Bartka Błacha.

Bartek, jak żyć w czasie koronawirusa? Na ile możliwe jest zdalne funkcjonowanie, zdalna praca?
– Jak żyć? Ostrożnie i uważnie. Wprowadzone obostrzenia mają sens, co pokazały Chiny, który opanowały pandemię i bez względu na spodziewaną tan drugą falę, pokazały, że można wirusa zatrzymać.
A czy przyzwyczaiłem się do zdalnej pracy? Nie. Definicją klubu sportowego jest relacja i kontakt z drugim człowiekiem – Zawodnikiem, Sponsorem czy innym Pracownikiem Klubu. Oczywiście pewne rzeczy da się zdziałać zdalnie, pewnych niestety nie. Wierzę jednak, że to kwestia dni i wrócimy do w miarę normalnego, rozsądnego funkcjonowania.

Po meczu z Elaną było dużo radości – wygrana, przesunięcie się oczko wyżej w tabeli, duże zainteresowanie naszą bezpłatną transmisją z meczu i nagle wszystko zostało przerwane. Takiego scenariusza nikt nie był w stanie przewidzieć…
– Ta runda miała być testem dla wielu nowych konceptów, które chcieliśmy wprowadzić. Przekazanie praw do transmisji z meczów Klubom, przyśpieszyło pewne kwestie – tak jak darmowe transmisje, ale mimo wszystko od nowego sezonu planowaliśmy wiele zmian i nowości jak na przykład Klubowa Telewizja, której testy udało się zacząć i miejmy nadzieję uda się dokończyć. Ale do tego potrzebne są mecze ligowe. Bez nich nie jesteśmy wstanie opracować schematów i wzorców dla projektów.

Jesteś w Skrze już trochę czasu. Pamiętasz początki? Jak zaczęła się twoja przygoda na „Lorecie”?
– Dziwnie. Pierwszego dnia po porannym spotkaniu z Prezesem, które trwało jakieś trzydzieści minut nie wiedziałem czym mam się zająć. Nie dostałem konkretnych zadać. Inna sprawa, że CV wysyłałem do Szkoły Mistrzostwa Sportowego Nobilito, ale rozmowę miałem do Klubu Sportowego Skra Częstochowa. Z perspektywy czasu bardzo się z tego cieszę. Pamiętam, że pierwszego dnia spotkałem się z Pawłem z Radia Jura w kawiarni, której już nie ma i nie wiem czemu o tym mówię, ale bardzo zapadło mi to w pamięć.

Masz porównania działania w realiach III-ligowych oraz na szczeblu centralnym. Mówi się, że to pomiędzy tymi ligami w Polsce jest największa przepaść. Gdzie widzisz największe różnice?
– To pytanie bardziej do Piotra albo Oli, bo oni więcej pamiętają z trzeciej ligi. Ja tej trzeciej ligi doświadczyłem raptem trzy i pół miesiąca – pracę zacząłem 1 marca, a awansowaliśmy 16 czerwca. Natomiast różnica jest kolosalna – samych kwestii licencyjnych jest ogromna ilość – poczynając od kwestii bezpieczeństwa kończąc na samych procedurach meczowych. Każda osoba, która ma coś wspólnego z organizacją meczu musi mieć ukończony kurs, zdobyty certyfikat. Funkcji nie można łączyć, ale osób funkcyjnych w czasie dnia meczowego jest siedem, mowa tylko o osobach pełniących funkcje w rozumieniu PZPN. Połączenie tego wszystkiego w dobrze zorganizowany mecz to naprawdę nie lada wyzwanie. Ale myślę, że można się tutaj pochwalić, że bardzo często dostajemy od Delegatów PZPN najwyższe noty.

Jesteś dość charakterystyczną postacią, ale być może są kibice, którzy cię nie znają. Przybliż im na czym polega twoja praca w klubie? Wiem, że tych zajęć trochę jest.
– A ile mamy czasu? [śmiech]. Moje funkcje, trzeba rozdzielić na te związane z dniem meczowym oraz te z dniem codziennym. Tych funkcji nie jest już tak dużo jak kiedyś, bo przez ostatnie dwa lata Klub niesamowicie się rozwinął. Pełnię funkcję klubowego koordynatora ds. związanych z hazardem i korupcją, klubowego koordynatora ds. kontaktów z kibicami, administratora ds. wymiany informacji meczowej, rezerwowego spikera, głównej osoby kontaktowej ds. organizacji meczu, razem z Piotrem Wierzbickim odpowiadam za organizacje meczy, razem z Marcinem Kotem koordynujemy działania w Loży Biznesowej, razem z Olą Kmieć i Tomaszem Musiałem organizujemy turniej i eventy nie będące meczami piłkarskimi takie jak chociażby Skra Cup czy Akademię Przedszkolaka na Lorecie, razem kreujemy działania marketingowe Klubu.To tak na szybko, ale faktycznie trochę tego jest. Reasumując jak coś nie działa to moja wina [śmiech].

Loża Biznesowa Skry to twoje dziecko. Jesteś dumny z tego projektu i tego ile firm już włączyło się w to przedsięwzięcie?
– Jestem dumny z każdego jednego działania Klubu, w którym miałem mniejszy lub większy udział. Jestem dumny, że mogę być częścią Skry Częstochowa. Czy Loża to moje dziecko? Coś może w tym być, ale sukces ma wielu ojców. Pamiętam, że jak przyszedłem do Zarządu z tym projektem i powiedziałem, że tak i tak chcę to robić, to dostałem wolną rękę na zasadzie próbuj, ale żeby nie kosztowało nas to za dużo. Pierwsze spotkanie w październiku 2018 roku zorganizowaliśmy absolutnie po kosztach, w najstarszej zachowanej kamienicy w Częstochowie u moje dobrego znajomego. Pamiętam, że razem z Olą i dwójką wolontariuszy – Martyną i Barkiem, których serdecznie pozdrawiam – ustawialiśmy stoły, a po całym evencie zmywaliśmy. Było wtedy około dwadzieścia osób i o ile dobrze pamiętam też wtedy byłeś razem z Szymonem jako Radio FON. Zbudowaliśmy wtedy wszyscy razem podwaliny pod Lożę – pod networkingowy projekt, który też łączy ponad 100 przedsiębiorców z Częstochowy i okolic i cały czas się rozwija dzięki pracy Marcina, Olgi i każdej osoby, która z dumą nosi herb Loży w połach marynarki – a coraz częściej widać ten herb na mieście.

Z emocjami mówisz o tym wszystkim co dzieje się w Klubie, ale jaki naprawdę jest Bartosz Błach?
– A o co pytasz?

O Twoje pasje, zainteresowania, co robisz po powrocie do domu?
– Moją największą pasją na tą chwilę jest cały czas moja praca. Uwielbiam spędzać czas w Klubie, tworzyć i organizować to wszystko co związane jest ze Skrą, a musisz mi uwierzyć, że praca w Klubie to codzienne pokonywanie nowych wyzwań. Nie ma dwóch takich samych dni i to jest fantastyczne.
W domu mam rodzinę, żonę, która również mocno związana jest ze sportem, roczną córeczkę oraz dwa psy.
Bardzo lubię dobry film i stand up, ale w domowym zaciszu.

Na koniec skupmy się na aspekcie sportowym. Liga została przerwana po 22 kolejkach, na razie wciąż jesteśmy w strefie spadkowej. Mówi się, że jeśli rozgrywek nie uda się wznowić to ligi zostaną poszerzone, tak aby nikt nie spadł. Myślisz, że takie będą decyzje PZPN-u? Do kiedy piłkarskie władze dają sobie czas na ewentualne wznowienie rozgrywek?
– PZPN dokładnie określił co się stanie, jeżeli rozgrywek nie uda się dokończyć. Nie ma tam mowy o braku spadków bądź awansów. Jeżeli sezonu nie uda się dokończyć jako kolejność drużyn w końcowej tabeli rozgrywek sezonu 2019/2020 przyjmuje się kolejność drużyn w tabeli po ostatniej rozegranej kolejce rozgrywek.
Sprawa zatem jest bardzo prosta na tym etapie i o ile PZPN nie postanowi inaczej, jakiekolwiek spekulacje są bezcelowe.

Gdzieś pojawił się pomysł dwóch grup drugiej ligi w przyszłym sezonie. Co o tym myślisz?
– Nie jestem zwolennikiem takiego rozwiązania. Dzięki temu, że druga liga jest jedną grupą, jest elitarna i granie na tym szczeblu coś znaczy. Jeżeli raz poczuje się całą machinę PZPN, to chce się być dalej jej częścią.
Uważam, że trzy ligi centralne po 18 drużyn w każdej to dobry pomysł.

Rozmawiał Mariusz Rajek