Paweł Ściebura: „Daliśmy radę w tamtym sezonie. Wierzę, że damy i teraz!”

Od ostatniego ligowego meczu naszej drużyny w 2019 roku minęły już prawie dwa tygodnie. To chyba dobry moment, aby z trenerem Pawłem Ścieburą podsumować rundę jesienną, a także porozmawiać o tym co czeka nas w okresie przygotowawczym oraz przede wszystkim podczas arcyciekawie zapowiadającej się rundy wiosennej.

22 punkty po 20 kolejkach, dwa punkty straty do bezpiecznej strefy przed wiosennymi meczami. Jak trener ocenia ten wynik? Z niedosytem czy jest to aktualna siła naszej drużyny?
– Porównując analogicznie ten sam moment sezonu z poprzednim mamy o trzy punkty mniej, więc jest on bardzo podobny. Odczuwamy niedosyt, bo choćby w ostatnim meczu z Lechem II liczyliśmy bardzo na zwycięstwo, wcześniej też pogubiliśmy trochę punktów. Na pewno mogliśmy mieć 6-7 punktów więcej. Niedosyt jakiś jest, ale też szanujemy to co mamy. Nasza sytuacja nie jest też jakoś bardzo zła. Na pewno utrzymanie nie jest misją niemożliwą.

Gra Skry w przeciągu rundy jesiennej mocno falowała. Zaczęliśmy jak w poprzednim sezonie od kilku porażek, potem było lepiej, po czym znów seria meczów bez zwycięstwa. Najlepszą formę złapaliśmy na koniec rundy.
– Śmiejemy się, że zawsze listopad mamy dobry. Od paru lat w tym miesiącu jesteśmy w formie, natomiast to falowanie wynikało z różnych przyczyn. Nie ma się co oszukiwać, że ten zespół zgrywał się w ciągu rundy. Okres przygotowawczy to okres testów, poszukiwań zawodników, natomiast u nas tych konkretów było niewiele. Jeżeli spojrzymy na wyjściową jedenastkę w trzech ostatnich meczach to było w niej pięciu zawodników, którzy dołączyli do nas dopiero po okresie przygotowawczym. Nie było wcześniej czasu żeby ich przygotować do gry, zgrać z zespołem. Mam tu na myśli Rafała Brusiło, Daniana Pavlasa, Dawida Wolnego, Mateusza Bondarenkę i Konrada Andrzejczaka, który dołączył do nas dopiero w siódmym meczu z GKS-em. Na poziom sportowy zespołu czy liczbę punktów trzeba też spojrzeć przez ten pryzmat. Pięciu podstawowych zawodników dołączyło do nas dopiero w trakcie rundy. Nie jest to do końca normalna sytuacja. Mam nadzieję, że ci wszyscy zawodnicy zostaną z nami na wiosnę, a wtedy jestem pewien, że stać nas na dużo więcej.

Pozostanie tych zawodników to jedno, ale trener zapewne myśli też o wzmocnieniach?
– Każdy trener chce mieć jak najszerszą kadrę, w której jest jak najwięcej dobrych graczy. Poszukujemy zawodników, na pewno mamy priorytety na naszej liście życzeń, a co z tego uda się zrealizować to pokaże początek nowej rundy. Co do nazwisk czy pozycji to na razie nie chciałbym się wypowiadać, ponieważ jest za wcześnie na konkrety.

Poszukiwania zawodników będą w Częstochowie i okolicach czy niekoniecznie?
– Wizja klubu jest taka, że chcemy się opierać o zawodników z regionu i Częstochowy. Pierwsze tropy będą prowadzić właśnie do tych piłkarzy. Oczywiście nie zamyka to drogi na poszukiwania w dalszych regionach kraju.

Mamy już ustalony harmonogram przygotowań oraz sparingów?

– Tak, plan sparingów ustaliliśmy już w październiku. 15 stycznia gramy z RKS-em Radomsko, trzy dni później ze Stalą Brzeg, 25 stycznia w Kluczborku z MKS-em, 1 lutego zagramy z Górnikiem II Zabrze, 5 lutego z Sokołem Aleksandrów Łódzki, 8 lutego z Odrą Opole, 15 lutego z GKS-em Bełchatów oraz 22 lutego z Garbarnią Kraków. Większość sparingów zagramy u siebie, z Brzegiem oraz Odrą najprawdopodobniej w Opolu na obiekcie przy ulicy Północnej, a z GKS-em i Garbarnią jeszcze musimy to ustalić. Co do przygotowań to ruszamy z nimi 7 stycznia. Na pierwszym treningu spotykamy się na sali przy liceum im. Sienkiewicza, gdzie zawodnicy przejdą testy motoryczne. Przygotowywać się będziemy na obiektach w Częstochowie, na obóz się nie wybieramy. Mam nadzieję, że większość planów przygotowawczych uda się zrealizować, bo jesteśmy niestety mocno uzależnieni tylko od jednego boiska, a grup treningowych jest bardzo dużo. Pogodzenie tego wszystkiego nie jest łatwe.

Jak trener ocenia obecną drugą ligę w porównaniu z sezonem 2018/2019. Liga jest silniejsza?
– Myślę, że tak. Celem PZPN-u jest to, aby trzy czołowe polskie ligi były w 100 procentach profesjonalne. Nie oszukujmy się, że takim klubom jak Skra, Gryf Wejherowo czy Błękitni Stargard będzie coraz trudniej w tych rozgrywkach. Wystarczy spojrzeć jakie drużyny grają w tej lidze, w czołówce są Widzew Łódź, GKS Katowice czy Górnik Łęczna. To są zespoły z olbrzymim potencjałem, jeszcze kilka lat temu grały w ekstraklasie. Do tego dochodzą bardzo mocne zespoły z Rzeszowa, jest Bytovia Bytów. Beniaminkowie, którzy chcą awansować również są bardzo dobrze poukładani, mają tradycje i świetną bazę jak choćby Motor Lublin. Ruch Chorzów też spadł do trzeciej ligi chyba tylko na chwilę. Ta liga z sezonu na sezon będzie silniejsza i jeśli my nie będziemy naszej drużyny doinwestowywać to prędzej czy później nie będziemy mieli szans w tej lidze pozostać, bo zwyczajnie wyprą nas silniejsi. Ta liga zmierza do pełnej profesjonalizacji, musimy być tego świadomi i na to gotowi. W tym sezonie na pewno zrobimy wszystko, aby się utrzymać. W ramach naszych możliwości zrobimy wszystko najlepiej. Pieniądze też nie zawsze grają, co pokazał choćby nasz mecz z Widzewem.

Na wiosnę od razu gramy z sąsiadami z tabeli. Najpierw wyjazd do Górnika Polkowice (2 punkty więcej od Skry), potem przyjeżdża na “Loretę” Elana Toruń (4 punkty przewagi nad Skrą). Ten początek może być decydujący w walce o utrzymanie?
– Zaraz potem gramy jeszcze z Widzewem. Trzy bardzo trudne mecze, ale myślę, że one nie będą decydujące. Te dwa pierwsze mecze będą jednak bardzo ważne, mogą one potem rzutować na przebieg reszty rundy. Musimy się do nich bardzo dobrze przygotować, bo nie będziemy później mówić, że każdy kolejny mecz jest najważniejszy. Walka toczyć na pewno będzie się do samego końca, bo sześć zespołów chce walczyć o miejsca premiowane awansem do pierwszej ligi. Każdy będzie się o te miejsca bił. Myślę, że jest to dobry system rozgrywek, bo nie będzie meczów o pietruszkę. Różnice punktowe są takie, że przy dobrym układzie po trzech meczach na wiosnę możemy się znaleźć w strefie premiowanej barażami. Różnice punktowe naprawdę nie są duże, do szóstej Stali tracimy 8 punktów. To tyle samo co obecnie Bayern Monachium do lidera w Bundeslidze.

Panie trenerze, nie zapytam czy się utrzymamy tylko jak trudne to będzie zadanie?
– Nie ma się co oszukiwać, będzie bardzo trudno. Będzie to zażarty wyścig kilku drużyn, różnice punktowe są tak małe, że każdy będzie grał pod ogromną presją. O to jednak chodzi w sporcie, rywalizacja musi mieć presję. Jeśli ktoś sobie z nią nie radzi to przegrywa, a w tym wypadku spada z ligi. Musimy być na to gotowi i stawić temu czoła. Bardzo mocno wierzę w to, że my sobie poradzimy. Gdybyśmy w to nie wierzyli, to w tamtym sezonie po tylu porażkach byśmy się poddali i dziś by nas w tej lidze nie nie było. Daliśmy radę i teraz nie zakładamy, że będzie inaczej.

Rozmawiał Mariusz Rajek